Zaczęłam pisać późno, jak sam tytuł wskazuje, prawie na deser... artystka.
środa, 9 września 2015
Liścik
Jestem chora proszę pana, niedomagam,
takie zwykłe przesilenie, jak to w lecie,
skąd się wzięło, sama nie wiem tak dokładnie,
a objawy- nie chcę wiedzieć co na świecie.
Pan ciągle w drodze, mija krajobrazy, poznaje knajpy i piękne dziewczęta, żeby raz w roku uśmiechnął się do mnie, jednak niestety, pan mnie nie pamięta.
Odległość dzieli, telefon zepsuty i strefa czasu jakby nieco inna, cóż przebolałam, nie czekam na wieści, nie w moim typie jakaś karczma piwna.
Szorstka rozmowa przeplatana śmiechem, zwłaszcza w języku dla mnie raczej obcym, zostawiam pana, proszę jechać dalej, mnie nie rajcują tacy jak pan chłopcy. i odpowiedź
Tak, ciągle w drodze. Wciąż te krajobrazy. Te same knajpy, te same dziewczęta. A chciałbym, pewnie! Niech się coś wydarzy! Tylko czy kiedyś ktoś mnie zapamiętał?
Co tam odległość, czym telefon stary? Gdzie strefy czasu pośród południków? Ja w piwnych karczmach zerkam na zegary - tam wieści, bywa, wysyłam po cichu.
Cóż, że głos szorstki, że go w śmiechu skryłem i język zawsze jakiś dziwnie obcy? W nim coraz trudniej uniknąć omyłek - wstrzelić się w pamięć, jak kamieniem z procy.