niedziela, 14 grudnia 2014


Dla przypomnienia- tak wygląda zima.

niedziela, 7 grudnia 2014

W nawiązaniu

„Chcę żeby kiedyś wspominano”,
że żyłam sobie jakby obok,
miałam przyjaciół , mało wrogów,
 wstawałam  zawsze prawą nogą.

Śmiałam się czasem do rozpuku,
chociaż powodów było mało,
chodziłam zwykle  swoją drogą,
ptasiego mleka brakowało.

Z upływem czasu coraz cichsza,
leczyłam nowe wciąż wyzwania,
kurczyłam się, możliwe z zimna,
w końcu odeszłam bez szemrania.

wtorek, 18 listopada 2014

Kokieteryjnie

rozpal mi wyobraźnię
ofiaruj niepoznane
ukaż istotę piękna
lecz bez zbędnego "ale"

poprowadź krętą drogą
nawet i w poprzek świata
wróć co już utraciłam
i nie chcę więcej płakać

a potem daj mi spokój
o jakim zawsze marzę
by nie chcieć nic na wyrost
wystarczy pobyć razem

To co ważne

Do tej pory nie wiedziałam wcale,
tak naprawdę liczą się detale,
jakaś kartka przysłana z daleka,
że już tęsknisz, na spotkanie czekasz.

Mój telefon dzwoniący z uporem,
że cię nie ma, dopiero wieczorem.
Intuicja, którą mnie zadziwiasz,
sprawia czasem,że jestem szczęśliwa.

Twoje słowa potrafią rozczulać,
tylko powiedz, czy jest taka, która
denerwuje,ale jest niezbędna,
bez wątpienia, ach, jest taka jedna.

 

Raczej nie...

Nie prowokuj mnie codziennie,
bardzo pięknie proszę,
nie odwiedzaj niespodzianie,
zaścieliłam łoże.

Raczej nie mów, co wieczorem
plącze się po głowie,
jeszcze chwila i niestety,
do słuchu ci powiem.

Niech więc lepiej już zostanie,
jakby nic nie było,
nikt nikomu nie obiecał,
przeszła obok miłość.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Nocny seans

Uspokojona melodią słów,
zasnęłam sobie cichutko,
ranek obudził tęsknoty znów,
byłeś stanowczo za krótko.

Tej nocy spałeś przy mym boku,
nie byłam tego świadoma
i teraz nie wiem, sen to, nie sen,
muszę się szybko przekonać.

Mówisz mi prawdę, czy to jest żart,
podobna piżama w kratkę,
coś jednak psuje wspomnienie mi,
zaraz rozwiążę zagadkę.

Wiesz oglądałam wieczorem film,
kto grał tam męską rolę?
Douglas czy Costner, już nie pamiętam,
obydwaj moi idole.

Jacy przystojni i jacy męscy,
czułam, że życie pulsuje,
zeszli z ekranu by mnie przytulić,
bo czasem ciepła brakuje.

Skoro ty twierdzisz, że przy mnie byłeś,
nie mam powodu nie wierzyć,
a tamtych panów, odprawię z kwitkiem,
bo to są tylko dublerzy.

Zieloność

Zanim wyjedziesz, zostań ze mną,
choćby na chwilkę,usuń ciemność.
Zostaw mi coś,co masz w nadmiarze
i nie pozbawiaj proszę marzeń.

Gdy poszybuję śmiało ptakiem,
dostrzegę nowe horyzonty,
będę przy tobie, jeśli zechcesz,
opuszczę znane stare kąty.

Stanę się cicha jak muzyka
i delikatna tak jak listki,                
aż się rozpłynę w twoich rękach
i westchnę, jesteś dla mnie wszystkim.

Przyszedl raz do mnie pacjent...

Historia autentyczna

Miałam dzisiaj pacjenta,
nie pamiętam imienia,
latek tylko miał cztery,
trudne nazwy wymieniał.

Znał alfabet na pamięć
i do stu umiał liczyć,
niby zwykły przedszkolak,
oczy pełne słodyczy.

Znał też słówka angielskie,
umiał maile przesyłać,
gość zadziwił mnie bardzo,
czas więc płynął dość miło.

Więc zbadałam dokładnie,
coś ze zgryzem kochanie,
czyżbyś używał smoczka?
Oj, bo naskarżę mamie.

A on na to, przepraszam,
proszę wierzyć, jest trudno,
chociaż będę się starał,
lecz bez smoczka żyć nudno.



czwartek, 13 listopada 2014

Ach, zrobiłam porządki...

Moje słowa wyprałam ze wzruszeń,
powiewają jałowe na wietrze,
jeśli kiedyś  powrócę im życie,
opowiedzą ciekawie coś jeszcze.

Moje  myśli ułożyłam w rządki,
niech nie będą więcej zwichrowane
i  nie błądzą w rozpalonej głowie,
szkoda zdrowia o czwartej nad ranem.

Moje serce uśpiłam lekami,
chodzi teraz jak dobry zegarek,
cichuteńko sobie tylko tyka,
rokowania na przyszłość są marne.

Może kiedyś obudzi się jeszcze
i rozbłyśnie, by rozproszyć ciemność,
wtedy  przyjdziesz ty, ciągle nieznany,
a złe moce na chwilę się zdrzemną.

Tak chciały gwaizdy...

Jestem lwicą, i dumnie swoją głowę noszę,
mam naturę królowej, z reguły nie proszę.
Panuję niepodzielnie, nie znoszę obłudy,
cenię sobie lojalność, o czym mówię wprzódy.

Chcę żebyś mnie uwielbiał i mówił mi o tym,
obsypywał czułością, kwiatami i złotem.
Gdy kiedyś niespodzianie zawiedziesz mnie srodze,
odejdę bez mrugnięcia, zostawię na drodze.

Nie wzruszą mnie twe słowa, łzy, ni chęć poprawy,
że tylko żartowałeś, ot tak dla zabawy.
Jeśli jednak mój miły, przyjmiesz me warunki,
wiedz, że nie pożałujesz, z głowy masz frasunki.

Będziesz czuł się szczęśliwy, rozjaśnię ci lico,
bo nie ma jak wieść życie z nieprzeciętną lwicą.
A z grzeczności zapytam,spod jakiego znaku?
Wycofuję pytanie, raczej już się pakuj.
p.s.
Wystarczyło przesunąć nieco czas urodzin,
tylko kto to miał zrobić, kwestia kilku godzin.
Mogłabym zostać Panną, ta wiadomo miła,
stało się jak się stało, nie ja wymyśliłam.

niedziela, 9 listopada 2014



Na mojej trawie ktoś  niedbale
rozrzucił  liście, niebywałe.
Leżą  bez życia  bladozłote
i nie polecą  już z furkotem.

Gdy tłem zielona świeża trawa,
to kompozycja jest ciekawa.
Czekam na pierwszy lekki śnieżek,
 że zima będzie ciągle wierzę.

 A wiatr północny stary wyga,
z ogrodu szybko  listki  przegna,
inaczej zgniją  niebożęta
i nikt nie będzie ich pamiętał.



 




niedziela, 2 listopada 2014

Ja tam swoje wiem

Lubię  jak do mnie dzwonisz,
słucham  z zaciekawieniem,
gdy  pytasz, jak czas trwonię,
co w swoim życiu zmienię.                     

Słowa choć czasem ważne,
znaczenie mają mniejsze,
twój śmiech mi wiele mówi,
życie się staje lżejsze.

To coś nieuchwytnego,
co czasem jest w "dlaczego",
a bywa i w  "nie powiem",
przyznaję,w każdym słowie.

Gdy mówisz do mnie czule
i milczysz tak wymownie,
że już straciłeś głowę,
rozpalam w tobie ognie.

Wiesz dobrze, że nie wierzę,
nie jestem już dziecinna,
choć muszę szczerze przyznać,
przy tobie jestem inna.

Rozsądna, kiedy trzeba,
naiwna, też się zdarza,
lecz możesz mi codziennie,
te kilka słów powtarzać.

Bo ja mam krótką pamięć,
co wczoraj, nie pamiętam,
najbardziej chyba lubisz,
gdy jestem uśmiechnięta.

To staraj się zadziwić,
bądź moim przeznaczeniem.
Jeśli tak lubisz drzemkę,
zasypiaj z mym imieniem.

Babcia

Ma lat czterdzieści, lub ciut więcej,
jeszcze do wczoraj była mamą,
właściwie niczym się nie różni,
a dzisiaj babcią ją nazwano.

Z uczuciem dalej tuli dzieci
i chodzi jeszcze całkiem sprawna,
dawne marzenia się spełniają,
uśmiecha się i znów jest ładna.

Pogodna i wyrozumiała
i byle czym ją nie rozzłościsz,
życie ją wiele nauczyło,
 poświęca się ot, tak z miłości.

Gdy trzeba dziurkę zaceruje,
opowie  bajki bardzo stare,
weźmie na spacer, gdy pogoda
i ciągle kłóci się  z zegarem.

A jej szarlotka jak smakuje,
pyszne  pierożki z owocami,
skąd ona takie zna przepisy,
pozwala  nawet jeść palcami.

Już obowiązków nie ma żadnych,
gdyż przyszła pora,że nie musi,
robi to na co ma ochotę,
stara się wiele mnie nauczyć.

Tak jak przed laty lubi lody,
z bitą śmietaną, bakaliami
i nie przestrzega żadnej diety,
nie walczy co dzień z kaloriami.                    

W jesieni siedzi zwykle w domu
i ćwiczy walce na pianinie,
albo gotuje coś zawzięcie
i jeszcze ciągle płacze w kinie.

Jak na swój wiek, ma doświadczenie,
dzieli się nim nadzwyczaj chętnie,
lubi opowieść snuć wieczorem,
jak pan całował ją namiętnie.

Nie wiem, czy można jej uwierzyć,
we wszystko co tam opowiada,
bo trzeba przyznać ma fantazję
i bardzo lubi dużo gadać.

Babcie są więc nieocenione,
choć dziadka kocham, nie zaprzeczam,
tak powiedziała do mnie wnuczka,
z którą pod jednym dachem mieszkam.

wtorek, 21 października 2014

Mała tajemnica



Mam swój wyśniony mały świat
gdzie rzeki czyste płyną
zieleń przez cały bywa rok
a szczęście nie jest chwilą

muzyka cicho w liściach gra
ludzi jest niezbyt dużo
tylko przyjaźni śmieją się
i nigdy się nie nudzą

aut nie widziałam może są
ukryte gdzieś w garażach
powietrze pachnie lilią bzem
i nikt się nie wyraża

 wieczorem miło spędzam czas
bez zmartwień i kłopotów
jeśli ktoś chciałby do mnie wpaść
niech pisze- jestem gotów

poniedziałek, 20 października 2014

Zakopane

Czas niestety wszystko dziwnie zmienia,
z żalem przyznam, że oceniam gorzej,
te   kolory sprane i wyblakłe,
góry niższe, brudne, szare  morze.

Tatry gołe, utraciły czapy,
zawstydzone chowają się w chmurach,
rozpleniły się maszkary reklam,
stare chaty, ech tam, same wióra.

 Moje ścieżki dawno wydeptane,
inne ptaki ćwiczą co dzień gardła, 
nawet miłość co była tak trwała,
wyspinała się i z hukiem spadła.    

Jeszcze pewne  słowa brzęczą w uchu,
słyszę  śnieg co skrzypi w noc grudniową,
wyjechałeś bez słowa w nieznane
i zająłeś się panienką nową.  

Ryzykowne jest szukanie śladów,
życie biegnie na oślep z rozpędem,
wolę myśleć przy ogniu w kominku,
że w twym sercu zawsze jednak będę.
                

czwartek, 2 października 2014

Pamiętasz?




Przytuliłam się kiedyś do Ciebie
i spytałam, czy do mnie coś czujesz,
zaskoczony odrzekłeś, że owszem,
co dzień bardziej  bliskości brakuje.

Całowałam Cię w myślach zmysłowo,
trochę głupio to wyszło, niezgrabnie,
 odsłoniłam uczucia  zbyt wcześnie,
 nie wypada kobiecie, nieładnie. 

Teraz czekam na ruch z twojej strony,
musisz w końcu być bardziej odważny,
napisz maila, lub zadzwoń wieczorem,
tak bym chciała popatrzeć  na  gwiazdy.

Nocny spacer jest zawsze udany,
cisza wokół i nic nie przeszkadza,
możesz skupić się wyłącznie na mnie,
wiesz, o wszystkim możemy pogadać.




środa, 27 sierpnia 2014

Czym różni się jesienny wiatr,
od wiosennego wiewu,
jeden ma zapach świeżych traw,
drugi pomruki gniewu.

Słońce też jakby już nie to,
przymglone i nie grzeje,
na szczęście kwiaty jeszcze są
a deszczyk siąpi, leje.

Kasztany mają ciepły brąz
i dziwną siłę w sobie,
dlatego zbieram je co dnia,
ludziki śmieszne robię.

Liście z przestrachu śmiesznie drżą,
na szczęście wciąż zielone,
niedługo zmienią barwy swe,
czerwienią wiąz zapłonie .

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wybrańcy bogów



Poeci przeważnie są bladzi,
nerwowi, wrażliwi, bez kasy.
Jak sięgam pamięcią, od wieków.
Wyjątek pojawi się czasem.

Lecz każdy z pewnością ma talent
i duże o sobie mniemanie.
Krytyka niech sobie używa,
potokiem słów stawią  jej tamę.

Ach, chciałabym poznać poetę,
młodego, zdrowego i z kontem.
Choć  tyle już czasu minęło,
to wierzę, jest taki, nie wątpię.

A wtedy zamieni mi życie,
zapewne w prawdziwą sielankę.
Lecz sama już nie wiem, czy zechcę,
by mówił, że kocha-jak mantrę.

Rozważania bezpodstawne

A kiedy opadną emocje,
to nie wiem, czy będzie coś dalej,
zbyt krótko się znamy pszepana,
by płynąć jak mówią- na fali.

A kiedy ujawnią się wady,
przyszłości, niestety, nie wróżę,
nie dla nas tajemne spotkania,
zapędy Waćpana ostudzę.

Kobiety są takie wybredne,
choć czasem żałują po czasie
 i nie chcą broń Boże się przyznać,
ten gość jednak, kurcze, miał klasę.

środa, 13 sierpnia 2014

Zagadkowa historia


Tamta pani uśmiech ma wciąż zagadkowy,
jakby chciała opowiedzieć / bez szczegółów/,
prawie wierzę, że posiada rzadkie cechy,
skoro właśnie, ją pan wybrał spośród tłumu.

Mówi szyfrem, a ja nie wiem co to znaczy,
może lepiej, w końcu byłoby mi smutno,
widzę jasno, że nie jestem w pana typie,
mam nadzieję, przyjdzie dla mnie lepsze jutro.

Ale troszkę, to zazdroszczę owej pani,
miała szczęście, że spotkała dżentelmena,
który co dzień o niej myśli, pisze wiersze,
w moim życiu, to niestety, nic nie zmienia.

sobota, 9 sierpnia 2014

Zawirowania



Emocje-wyciszcie się proszę,
bo w końcu tabletką was złamię,
ja chcę być codziennie wyspana,
więc muszę  mieć serce jak kamień.

A myśli, wybieram  pogodne,
utkane na kanwie marzenia,
codziennie niech jedno się spełnia,
wystarczy- i tak życie zmieniam.

Postaram się więcej nie martwić,
nie mogę mieć wpływu na wszystko,
na szczęście są inni mądrzejsi,
przynajmniej o sobie tak myślą.

Lecz lwica jest we  mnie zadziorna,
odzywa się zwykle nie w porę
i walczy o sprawy przegrane,
a cięgi to za nią… ja biorę.