wtorek, 29 listopada 2011

Gra uczuć

Smutek siadł mi na plecach
przygarbił, zgiął do ziemi,
do ucha zaczął szeptać,
że bawisz się z innymi.

Wieści się wnet rozeszły,
po całym szczerym polu,
że pewnie mnie nie kochasz,
stąd tyle we mnie bólu.

Tęsknota, ta dopiero
zagrała pierwsze skrzypce
i wnet się okazało,
innego to ja nie chcę.

Niechby to tylko trwało,
niedługo, mgnienie oka,
i może wreszcie powiesz,
że jednak, że mnie kochasz.

środa, 23 listopada 2011

Listopadowe rozterki

sama nazwa listopad
działa na mnie ponuro
mgłami deszczem wypłoszy
i przestraszy wichurą

spacerować się nie da
noc zapada zbyt wcześnie
a ja lubię konwalie
i w ogrodzie czereśnie

kiedy słońce wysoko
mruga do mnie zalotnie
jestem taka szczęśliwa
stojąc sobie przy oknie

gdybym jeszcze wiedziała
że przyjaciół mam wkoło
może jakoś bym żyła
w miarę nieźle wesoło

ale nikt nie zagląda
może czasu im szkoda
jeszcze trochę poczekam
mokra dżdżysta pogoda

niedziela, 13 listopada 2011

Limeryki

Pewna pani mieszkanka Bydgoszczy
zapomniała do ciasta dać drożdży
nic dziwnego zakalec
był dość gruby na palec
radzę nie jedz bądź raczej ostrożny

***
Pomyłka
Mój znajomy co mieszkał w Poznaniu
ciągle zwracał się do mnie per Aniu
niby nic w tym zdrożnego
tak mu wyszło ten tego
najważniejsze że grzecznie się kłaniał

***

Stewardesa mieszkanka Warszawy
zwykła dzień swój zaczynać od kawy
piła drugą i trzecią
tak jej jakoś czas zleciał
zapomniała ma lot do Gandawy

***
Pacjent
Znałam gościa rodem z Tarnobrzega
stale płakał że coś mu dolega
a to kłuło go serce
że nie wspomnę o nerce
zaleciłam niech sobie pobiega

***

Plotka
Ta aktorka mieszka w Ameryce
co ma takie ogromniaste cyce
a rozumem nie grzeszy
co mnie nawet nie cieszy
gdy upadła to stłukła miednicę

Prawie epidemia

Straszą i straszą wirusami
rozsądek w końcu musi polec
a ja bym chciała żeby lato
no ostatecznie zimę wolę

wszyscy smarkają pokaszlują
miny nietęgie wzrok przymglony
listopad mija zaraz grudzień
a bractwo chodzi zagrypione

ciepło jest dobre zimno lepsze
wiadomo wszystkim konserwuje
dlatego marzę już o mrozie
a z ostrożności nie całuję

jeszcze mi sprzeda ktoś wirusa
i będę uziemiona w domu
a ja tak lubię być wśród ludzi
chociaż nie ufam byle komu

horror zatacza nowe kręgi
każdy się boi przeziębienia
czosnek jest dobry mleko z miodem
i dobre słowo od niechcenia

Ząb zupa dąb

Mam skazę, lubię dużo mówić.
Są sytuacje, gdy nie mogę,
bo leżę cicho na kozetce,
i nieruchomo trzymam głowę.

Nie cierpię tego, w oczy lampa
jaskrawym światłem mocno świeci,
o czym mam myśleć o słowikach,
gdy wiertło z szumem mózg mój wierci?

Dawniej pamiętam, będąc dzieckiem,
podobne sprawy brałam w ręce,
wiązałam nitkę, pociągnęłam
i bólu już nie czułam więcej.

Dlaczego zęby taką zmorą,
a niby w nazwie są na stałe,
ktoś tu przesadził w nazewnictwie,
dlatego tu wylewam żale.

Jest jakaś dziwna prawidłowość,
gdy smutek z nagła mnie dopada,
zawsze zębami się odezwie,
na przykład plomba mi wypada.

Może niedługo kupię szczęki
i zamocuję mocnym klejem,
dentystę będę mijać z dala,
przynajmniej taką mam nadzieję.

piątek, 11 listopada 2011

Obrazek z Plant

W jesienne zimne popołudnie
gdy słońce blade nie dogrzewa
koniecznie trzeba wyjść na spacer
aby pozdrowić smutne drzewa

trzęsą się nagie rozebrane
i wyglądają nieciekawie
pod nimi dywan z zeschłych liści
przysłonił całkowicie trawę

trawa zmęczona ledwo dycha
nikt jej nie czesze już grabiami
jedynie psy ją odwiedzają
zostawią ślad i pędzą dalej

ławki wilgotne opuszczone
nie są przytułkiem zakochanych
tylko latarnie jeszcze świecą
i zasypiają tuż nad ranem

lecz dzisiaj coś się wydarzyło
poszłam jak zwykle z psem na spacer
i nagle patrzę nie dowierzam
koń a na koniu jakiś facet

podchodzę bliżej konik gniady
wącha chrapami zwiędłe liście
na grzbiecie siedzi sam Komendant
dumny wypięty uroczyście

spieszył się bardzo na rocznicę
miał mieć przemowę do narodu
zrobiłam zatem kilka fotek
z ważnych i bliskich mi powodów

wtorek, 8 listopada 2011

Para nienasycona

Chcę dotknąć twojej skóry
jesienią tuż o zmroku
rozmarzyć błękit oczu
dać upragniony spokój

w niebo się wzbić wraz z tobą
na jedno oka mgnienie
a jeśli spadać miękko
złączona z twym imieniem

pić rankiem pyszną kawę
zajadać rogalikiem
odganiać wszystkie smutki
szalonym głośnym krzykiem

kłócić się tylko żartem
uśmiechem dzień rozbrajać
wyznawać co dzień miłość
nie czekać z tym do maja

niewiele czasu mamy
kto wie naprawdę ile
więc może ostatecznie
ćmy będą za motyle

p.s.
mój szwagier entomolog
wyjaśnił mi naocznie
ćma również jest motylem
z różnicą tą że nocnym

poniedziałek, 7 listopada 2011

Spotkanie

Jechałam dziś do pracy
kot mi przeleciał drogę
nie żeby zaraz czarny
przysiąc na wszystko mogę

maści był biało szarej
i co mnie rozczuliło
wszedł na jezdnię na pasach
żadnych świateł nie było

pomachał mi ogonkiem
nastroszył sztywno uszy
wywołał u mnie uśmiech
i dziwnie jakoś wzruszył

niedziela, 6 listopada 2011

Humoreska

Obudziłam się wcześnie
prawie całkiem rano
deszcz za oknem nie padał
nic mnie nie bolało

ludzie byli serdeczni
uśmiechnięci mili
nie walczyli o stołki
nawet się nie bili

jeden wierzył drugiemu
i spieszył z pomocą
serce swoje otwierał
nie wiadomo po co

wielbłąd już był bez garba
zebra całkiem gładka
a cóż to się podziało
dla mnie to zagadka

pająk muchę podrywał
ale nie na sidła
a wszelka niegodziwość
ludziom dziwnie zbrzydła

biedronka chciała oddać
kropki już zbyteczne
musiałam się z nią kłócić
że to niebezpieczne

wąż nie czaił się w trawie
słowo nie raniło
wszędzie się rozpleniła
niepoprawna miłość

tak było nieciekawie
mdło i nieżyciowo
postanowiłam zakląć
...takie jedno słowo

Radość tworzenia

Doprawiłam bujną czuprynę,
słuszny wzrost, dołożyłam wąsy,
posadziłam w aucie sportowym,
a tu słyszę protesty i dąsy.

Dokleiłam jakieś poglądy,
oczywiście z moimi zgodne,
pan się wierci, nawet obrusza,
że zbyt ścisłe i niewygodne.

To już nie wiem co dalej robić,
nic nie zmieniam, jestem ciekawa
co też inne panie wymyślą,
ja się zmywam , nie moja sprawa.

Osobista wycieczka

Odnośnie tego tramwaju
co jedzie dokądś w nieznane
powiem po krótkim namyśle
może zabiorę się z panem

wcześniej chcę wiedzieć koniecznie
jaki kupować mam bilet
jednorazowy miesięczny
na życie czy tylko chwilę

możliwe że ta wyprawa
okaże się nietrafiona
bo motorniczy zabłądzi
i sprawa jest przesądzona

to może lepiej już pieszo
pospacerować za miasto
wezmę kanapki z wędliną
sałatkę i jakieś ciasto

prześlij wiadomość najszybciej
może umyślnym posłańcem
chyba przestało już padać
i jest nadzieja na słońce

Karuzela

Rozmawiaj sobie z kim zechcesz,
no, dobrze już nie zazdroszczę.
Wiem doskonale- na świecie
bywają kobiety młodsze.

Niezwykłe, jak wiosną ranek,
świeżutkie i przemądrzałe.
Upłynie kilka lat raptem,
staną się one dojrzałe.

Z ukosa będą spoglądać,
na młodość co się rozpiera,
nie ma szacunku dla starszych,
i zacznie się znów od zera.

Bo karuzela się kręci,
aż czasem jest mi niedobrze,
pospiesznie wysiadam w biegu
i nie żałuję, no, skądże.

Każdy ma swoje rewiry,
gdzie nocą chętnie się chowa,
tam jest przytulnie i ciepło
i nie potrzeba szpanować.

Z innego świata

Mam naprzeciwko miłą sąsiadkę,
nie mieści się w schematach,
jest już w tym wieku, że nic nie musi,
ma swój porządek świata.

Wychodzi zwykle nocą w koszuli,
może nie lubi słońca,
by pielęgnować ogród przed domem,
jest taka czarująca.

Głaszcze i tuli, rozmawia tkliwie,
z każdym osobno kwiatkiem,
dobrze , że mieszkam na tej ulicy,
mam naprzeciwko sąsiadkę.

Pachnie wytwornie mdławą lawendą,
a jakie ma kapelusze,
zawsze ma uśmiech i ciepłe słowo,
i niewątpliwie duszę.

piątek, 4 listopada 2011

Niecierpliwa

Proszę przyjedź bardzo szybko,
jak tylko potrafisz,
albo prześlij tomik wierszy,
z mnóstwem fotografii.

Jeśli powiesz mam cię dosyć,
chcę odpocząć trochę,
to zrozumiem, przyznam rację,
co dzień stroję fochy.

Mało czasu mi poświęcasz,
wiem, nie możesz więcej,
a ja jestem tak dziecinna,
miewam też coś z jędzy.

Ale czasem jestem świetna,
nie ma takiej drugiej,
nic nie mówię, nic nie żądam,
wiem, taką mnie lubisz.

czwartek, 3 listopada 2011

Milczenie złotem

A może by tak nie rozmawiać,
zaufać tylko intuicji,
wyostrzyć zmysły, zamknąć oczy
i tylko drżenia serca liczyć.

Słowa są takie nieporadne,
zbyt często nazbyt wyświechtane,
choć znaczą przecież co innego,
gdy mówisz nocą lub nad ranem.

Wiesz, po raz pierwszy mi się zdarza,
że cisza takim jest przekazem,
i nie chcę miły nic usłyszeć,
wystarczy, że będziemy razem.

Musiałam dojrzeć, długo trwało,
by to co zbędne precz odrzucić,
dawniej mi było ciągle mało,
żyłam ułudą, aby przeżyć.

Dzisiaj już jestem trochę inna,
spokojna, ufna, pogodzona,
inne wartości są dziś w cenie,
udało ci się mnie przekonać.

Spokój rozlewa się po kątach,
ciepło wiruje pod sufitem,
lecz jeśli mogę coś powiedzieć,
dobrze mi z tobą, tak jak z nikim.