niedziela, 28 kwietnia 2013

Wreszcie...

co mnie zachwyca
nocą na niebie
owal księżyca
i świergot ptaków
na moim dachu
zielona trawa
i pierwsze pąki
na starym bzie

nadeszła wiosna
niezwykła pora
po raz kolejny
strzały Amora
aż suche pędy
nagle ożyły
w ludziach chęć życia
wzrastają siły

zakwitną kwiaty
zabrzęczą chrząszcze
ślimaki pójdą
na spacer w gąszcze
rozwiną barwne
skrzydła motyle
i wszystkie smutki
zostaną w tyle

dostrzegam tylko
dobro u ludzi
najdłuższy spacer
przestał mnie trudzić
jest mi tak lekko
i tak radośnie
kłaniam się pięknie
dziękując wiośnie

Wiosna

A we mnie dusza wesoło śpiewa,
zmartwienia wodzę na pasku,
do szczęścia myślę niewiele trzeba,
wystarczy przeżyć do brzasku.

Radość poszukam rankiem w murawie,
wśród kwiatów, białych stokrotek,
lubię się bawić, gwizdać wesoło,
nieważne co będzie potem.

Musi być dobrze, myślę zuchwale,
zieleń napawa spokojem,
w końcu mam ciebie, chociaż daleko,
dlatego już się nie boję.

Kurtyna w górze, trwa przedstawienie
najwyższy czas na puentę,
jestem z naturą blisko na co dzień,
wciąż jeszcze wyczuwam miętę.

sobota, 27 kwietnia 2013

takie sobie kwietniowe wierszydło


i co z tego
że wiosna
i że ptaki nas budzą
tylko klepią dziobami
parapety brudzą

faceci za laskami
wyciągają szyje
niejednemu tej wiosny
palemka odbije

jak na jakiejś makatce
zając za... zasuwa
łany trawy jak fala
kicz jakiś
obsuwa

trawniki zafajdane
a gdzieś z prądem rzeczki
płynie jeden syf wielki
drobne pierdułeczki

a na jezdniach kałuże
zaje..fajna sprawa
można pieszych ochlapać
i już jest zabawa

wszystkich świątecznym leniem
mazurek nastraja
wielkanoc wszystkim wali
wszyscy robią jaja

wiosną młodość dla każdego
miała być a nie ma
znów Ci viagra rentę kradnie
jedna wielka ściema

czwartek, 25 kwietnia 2013

Afryka



Afryka wielki kontynent,
nie wiem, czy wszyscy już wiecie,
drugi pod względem wielkości,
po Euroazji na świecie.

Od lat zachwyca i kusi
swoją przepiękną przyrodą,
nie jeden śmiałek tam przybył,
aby się zmierzyć z przygodą.

Życie w Afryce niełatwe,
ciężkie choroby i wojny,
a dzieci marzą by nadszedł,
dobrobyt i czas spokojny.

By nie musiały pracować,
tylko się bawić i uczyć,
a w każdej wiosce był lekarz,
co będzie z chorób ich leczyć.

W Afryce dzieci jest dużo,
są uśmiechnięte, wesołe,
choć czasem bywają głodne,
spełniają rodziców wolę.

Uczą się pilnie, bo wiedzą,
w Afryce jest wielka siła,
ucichną swary i kłótnie,
tak podpowiada nadzieja.

Indie


Indie niezwykły, cudowny kraj,
ma Ganges, świętą rzekę,
dziewczęta noszą barwne sari
i wyglądają bardzo pięknie.

Urody są niedoścignionej
i chętnie z wdziękiem tańczą,
na rękach, nogach bransolety,
do taktu śmiesznie brzęczą.

Na czole mają kropkę bindi,
co strzeże ich od złego,
rodzice wybierają męża,
czy chcą , czy nie chcą tego.

Strojnisie z tych Hindusek są,
strój kapie aż od złota,
księżniczki z baśni takie są,
gdy przyjdzie im ochota.

Japonia

Japonia to są cztery wyspy
a na nich góry i wulkany
stąd dosyć często jest wiadomość
trzęsienie ziemi właśnie mamy

czasem pojawi się tsunami
olbrzymie fale z głębi morza
i wtedy sieją spustoszenie
i tylko smutek jest i groza

ludzie w Japonii pracowici
grzeczni i mili skośnoocy
maja kulturę swą od dawna
niewiele może ich zaskoczyć

rosną tam lasy bambusowe
paprocie wielkie tak jak drzewa
palmy kasztany i magnolie
by ptaki mogły pięknie śpiewać

domy ich muszą być przewiewne
bo lato bywa dość gorące
stąd drzwi i okna są z papieru
żeby nie grzało mocno słońce

mogą rozsuwać je cichutko
jak dla zabawy w domku lalek
chodzą najczęściej na bosaka
i nie przejmują się tym wcale

ubrania mają trochę śmieszne
podobne bywa do szlafroka
jest to kimono bardzo piękne
panie na głowie noszą koka

chodzą cichutko są dyskretni
kłaniają się po każdym słowie
lecz nie rozumiem trudny język
dlatego nic wam dziś nie powiem

mają ogrody bardzo piękne
świątynie stare zabytkowe
a panie śmiesznie się malują
i szpilka sterczy im na głowie

w filmach widzimy samurajów
dzielnych rycerzy którzy krzyczą
i walczą aż do upadłego
a potem z ran się długo leczą

stolicą Tokio wielkie miasto
gdzie mieszka bardzo wiele ludzi
wśród zgiełku spalin samochodów
trudno dzień przeżyć co tu mówić

sobota, 20 kwietnia 2013

Babcia

Jest dzień że nie mam już ochoty
nawet na tuzinkowe ploty
ani na lody bakaliowe
ni na ciasteczka kokosowe

gdy tylko smutne myśli płyną
otóż przestałam być dziewczyną
a przerodziłam się w kobietę
jednak naprawdę to już nie to

nikt nie zaprosi mnie do kina
nie wręczy barwnych baloników
nie będzie snuł mi o przyszłości
i nie napisze sto wierszyków

nie będzie mi adoratorem
co gotów iść na koniec świata
i dzielnie zniesie trud podróży
byleby ze mną, tego lata

no to czy mam się z czego cieszyć
dumnie młodzieńczo dźwigać głowę
przecież przeżyłam tego życia
co najmniej pierwszą już połowę

wiem,wiem mam inne satysfakcje
niemniej ciekawe i wabiące
wszak jestem babcią od niedawna
zajęcie to absorbujące


Poprzysięgłam już sobie
po sto razy i tysiąc
że nie będę smęciła
bo i po co
nikt i tak nie zrozumie
brak przyjaciół dziś w tłumie
płaczę tylko do poduszki
późną nocą

mnie naprawdę do szczęścia
tak niewiele potrzeba
kawałeczek zieleni
nieba pół
uśmiech dziecka śpiew ptaków
spokój w domu i w pracy
i obrusem nakryty
w kuchni stół

dziwna sprawa Pan mówi
tak się jakoś układa
że właściwie to wszystko
dzisiaj mam
tak przyznaję nie przeczę
miewam i inne rzeczy
czyli saldo dodatnie
ponad stan

czasem serce mnie kłuje
czegoś jednak brakuje
tego nigdzie nie kupię
to ma pan
proszę nie bądź okrutny
świat nie będzie już smutny
napisz wiersz tylko dla mnie
co ci tam...

Marszruta

Oto kalendarz, czeka niecierpliwie,
żeby dzień minął, by kartkę przewrócić.
Nie dba on o mnie,rzeknę - niegodziwiec,
co go obchodzi, że będę się smucić.

Ja mu nie wierzę, on tak często kłamie,
że tyle dzionków pochłonęłam w biegu,
hola, poczekaj, nie zrzucaj to na mnie,
szłam również wolno, posłusznie w szeregu.

I to, że jestem i to, że mnie nie ma,
a żyję sobie trochę w owczym pędzie,
ni w pięć ni w dziewięć wydała mnie ziemia,
za co dziękuję, zanim kres nadejdzie.

Odpowiedź /zmieniona wersja/

Ja bym się może nadała
zgodnie z anonsem Pana
spać lubię jednak zbyt długo
więc rano jestem zaspana

gotuję raczej przeciętnie
ostatnio jestem na diecie
trzeba co nieco schudnąć
by pięknie wyglądać w lecie

pan wymagania ma duże
porządki pranie spacery
i kotkiem trzeba się zająć
mieć nienaganne maniery

mam referencje a jakże
radziłam sobie jak mogłam
tylko od razu nadmieniam
w tych sprawach jestem swobodna

muszę mieć zawsze wychodne
własną łazienkę salonik
i proszę pan się powstrzyma
nie będzie mówić mi o niej

jeśli po roku pan przyzna
że jestem wprost wyjątkowa
może się jeszcze popiszę
i zacznę panu gotować

trzeba istoty nieziemskiej
żeby wszystkiemu móc sprostać
utulić do snu nakarmić
pocieszyć i w końcu zostać





środa, 10 kwietnia 2013

Zaklinanie

Coś ta wiosna się nie spieszy
straszna z niej maruda
a ja marznę w desperacji
i jestem wciąż smutna

jakie szczęście nie zmieniłam
opon na te drugie
ciągle jeżdżę na zimowych
i nawet je lubię

po raz pierwszy dzieci wyszły
dzisiaj na huśtawkę
i słyszałam jakiś ptaszek
z radości miał czkawkę

nawet koty pogłupiały
nie chodzą w zaloty
marzec już się dawno skończył
trzeba myśleć o tym

jeśli mogę to zaklinam
słoneczko z wysoka
dogrzej proszę i rozjaśnij
trochę serca okaż


sobota, 6 kwietnia 2013

Zapraszam


moje niebo wciąż jaśnieje
lecz nie błękit jest mu dany
promienieje
promienieje
kolorytem nienazwanym

moje niebo ma swą pełnię
swoje gwiazdy i obłoki
i ten pułap tuż nad ziemią
niewysoki
niewysoki

moje niebo dach ma własny
własne okno
i drabinę
gwiazd pilnuję by nie gasły
zerkam
zerkam co godzinę

moje niebo bywa nieraz
jak bezpieczna wielka czasza
jak parasol je otwieram
i przygarniam...

i zapraszam


Obietnica poranka

Kiedy brakuje powietrza,
nie ma perspektyw na zmianę,
przypomnij sobie, że jestem,
jakiś czas z tobą zostanę.

Może to będą tygodnie,
kilka miesięcy, lub dłużej,
uciszę twoje rozterki,
na nowo błękit rozchmurzę.

Rozbawię ciebie, to pewne,
czasem dokuczę dotkliwie,
co robić takie jest życie,
ważne, pokocham żarliwie.

Ty jesteś stały w uczuciach,
niestety, ja bardziej płocha,
możesz już wróżyć na płatkach,
pokocha mnie, nie pokocha…


Autoreklama

Jestem znaną „ fryzjerką”,
zakład mam naprzeciwko,
zajrzyj do mnie czasami,
ukojenie dam szybko.

Najpierw głowę ci zmyję,
pomasuję, wysuszę,
a możliwe, że nawet
przefarbuję ci duszę.

I poproszę byś mówił,
co cię nęka, co boli,
może krwi też upuszczę,
tak dla lepszej kontroli.

Wyjdziesz lekki, szczęśliwy
zapamiętasz gdzie byłeś,
może kiedyś pomyślisz,
piękny sen dzisiaj śniłem.

Swoją ścieżką


Ja tam nie muszę być królewną,
mieć gronostaje i karoce,
na dziś wystarczy opel corsa
i zapełnione wszystkie noce.

Nie chcę wojaży zagranicznych,
francuskich perfum, ni pierścionków,
byleby spacer pod gwiazdami,
klimat znajomych nam zakątków.

Gdyby udało się tak złapać,
pociąg, co jedzie gdzieś donikąd,
za byle jaki bury kamyk,
inaczej mówiąc, tak za frico.

Zanucić wspólnie starą piosnkę,
odwiedzić to co zapomniane,
a po szaleństwie letniej nocy,
wrócić do domu gdzieś nad ranem.

Bywałam nieraz już królewną,
występowałam w pewnej baśni,
królewicz odszedł gdzieś w zaświaty,
we dwoje jednak zawsze raźniej.

Studenckie czasy z cyklu "To lubię"


Ja proszę pana mieszkam na Smoleńsk,
dwa kroki do Filharmonii,
zbyt często w nocy nie mogę zasnąć,
„siódemka” przejeżdża, dzwoni.

Ten motorniczy bez wyobraźni,
nie wie, że chcę być wyspana,
jedynie w panu jeszcze nadzieja,
stąd piszę liścik do pana.

Mieszkam w pokoju na pierwszym piętrze,
meble antyczne z epoki,
ze ściany patrzą jacyś przodkowie,
zabawnie mrugają okiem.

Obok mam Planty, całe w zieleni,
zapraszam na pogawędkę
i mam nadzieję, pan nie odmówi,
dziewczynie trochę natrętnej.

Możemy przejść się albo na Wawel,
lepiej deptakiem nad Wisłą,
jeśli pan zechce kawę na Rynku,
kwiaciarki kwiaty nam przyślą.

Jak zwykle gadam, może za dużo,
pan się w domysłach już gubi,
czy ja żartuję, czy też na serio,
możliwe, że pana lubię.

Ja proszę pana, mieszkam na Smoleńsk,
dwa kroki do Filharmonii,
mam zwykle bardzo zajęty tydzień,
unikam więc monotonii.

To jakiś koncert, wypad za miasto,
spotkanie w gronie przyjaciół,
stąd właśnie nie mam dla pana czasu,
chwilowo w uczuciach zastój.

Chce mnie pan wzruszyć, nie takie proste,
może się jeszcze namyślę,
na razie kończę, bo jest już trzecia
i znów się biedna nie wyśpię.

Przekorna bestia z cyklu "To lubię"

Ja bym się może nadała,
odpowiem na anons pana,
spać lubię jednak zbyt długo,
więc rano jestem zaspana.

Gotuję raczej przeciętnie,
ostatnio jestem na diecie,
trzeba co nieco schudnąć ,
by pięknie wyglądać w lecie.

Oglądam wszystkie seriale,
niestety, łatwo się wzruszam,
stąd tylko krok do odkrycia,
że piękna we mnie i dusza.

Czy mogę sprzątać mieszkanie,
codziennie robić zakupy?
No, co pan chyba zwariował,
mam zdzierać najnowsze buty?

Szuka pan dobrej gosposi,
czy towarzyszki na życie?
Nie będzie żadnej z nas pary,
odchodzę zaraz o świcie!

Nie mogę być w pogotowiu,
na każde pana wezwanie,
mam swoje plany na życie,
klucz pod słomianką zostawię.

Pan chyba trochę żartuje,
aż tylu sprawom mam sprostać?
Utulić do snu, nakarmić,
pocieszyć i w końcu zostać?

Odchodzę nieodwołalnie,
proszę mnie więcej nie szukać,
wiem, jestem panu niezbędna,
nie jestem aż taka głupia.

Po świętach

Gdyby nie było raptem Świąt,
byłoby lepiej, nie, no skąd!
Nikt by nikogo nie pogłaskał,
nie poczęstował pysznym ciastem,
nie dał dowodu, że pamięta,
od tego też bywają święta.
Nie zastanowił się, nie wzruszył,
nie zajrzał bacznie w swoją duszę.
Nie dał się ponieść uczuć fali,
przywołał myślą tych z oddali.
Lecz prawdę mówiąc, osobiście,
wolę dni zwykłe, oczywiście.
Tyle zabiegów, nerwów, szumu,
jakoś nie lubię zbytnio tłumu.
A jeśli mam już coś wybierać,
wolę Wielkanoc, mrozu nie ma.
p.s.
Tu muszę pilnie wnieść poprawkę,
te święta miały jednak mżawkę,
gołoledź, mroźną zawieruchę
i zaskoczyły śnieżnym puchem.

Syzyfowa praca

Dość często robię porządki,
przekładam ubrania w szafie,
wyrzucam z pamięci pana,
na ile tylko potrafię.

Gdy pora, kopię ogródek,
zasiewam kwiaty, jarzyny,
a pana ruszyć nie mogę,
daremnie szukam przyczyny.

Pan mi się tak rozprzestrzenił,
kłączami wniknął do głębi,
najlepiej będzie we dwoje,
podziwiać nad głową błękit.

Wszystko jest możliwe

A jeżeli kiedyś,
może...sama nie wiem,
odkryję to coś.
I po czasie powiem,
to był jednak gość!
Jednym słowem mnie rozkładał,
chociaż sam niewiele gadał,
głupio jest, psia kość…

Porachunki /z archiwum/

Emocjom kazałam odpocząć,
przynajmniej niech dzisiaj nie grzeszą,
została jedynie nostalgia,
i myśli co idą gdzieś pieszo.

Zaś serce wyprałam z uczucia,
niech wisi na sznurze zwątpienia,
zrobiłam się cicha, potulna,
po prostu, od dzisiaj mnie nie ma.

Lecz jeszcze na koniec coś powiem,
zabiłeś nim coś się zaczęło,
tym swoim nieznośnym uporem,
przepraszam,że boli,to szczerość.

Historia już dawno zwietrzała,
a jednak powraca natrętnie,
zabrakło normalnej rozmowy,
a mogło być wiosną tak pięknie...


piątek, 5 kwietnia 2013

pytania i odpowiedzi

a może lepiej być kamieniem
przyglądać się wszystkiemu z boku
nie cierpieć nie rozmyślać wiele
mieć święty spokój

a może lepiej być strumieniem
dążyć niezmiennie w jedną stronę
porywać z sobą co po drodze
już przemielone

a może lepiej być nieczułym
ślepym i głuchym bez rozumu
podążać biernie w karawanie
nie drażnić tłumu

warto mieć zawsze wątpliwości
wszelkie pewniki nie są dla mnie
kto pyta myślę że nie błądzi
a nuż odpowiedź z nieba spadnie…

zgliszcza /z archiwum/

Zostawiłeś ślad w moim sercu,
ono teraz inaczej bije,
nie tak łatwo zapomnieć ciebie,
spać nie mogę, a kur już pieje.

Jeszcze pamięć czasem odkrywa,
dobre chwile z naszej przeszłości,
często sobie zadaję pytanie,
kto zawinił,zbytnio uprościł.

Jestem teraz już całkiem inna,
nie mam wiary ani nadziei,
przyjaciele nawet żałują,
niepotrzebnie czas ją odmienił.

środa, 3 kwietnia 2013

Nie ma nic, prócz kamieni,stoją osłupiałe,
przyglądają się życiu jak bywa zuchwałe.
Nie ma nic, co by warto zatrzymać w pamięci,
a najgorsze przepadły nawet zdrożne chęci.

Jeśli jest coś, co może zachwycić mnie szczerze,
to beztroski śmiech dziecka, skąd tę radość bierze?
Blask błękitnych ślipek, rączek małych dotyk,
i ten spokój wewnętrzny, nieważne co potem.

Obserwuję jak rosną, ufne, przemądrzałe,
świat jest dla nich przygodą, śpiewają mu chwałę.
Wierzą w czary i w baśnie i nic się nie boją,
śmiało wejdą do wnętrza ciemnego pokoju.

Kiedyś z tego wyrosną,będą ostrożniejsze,
wtedy pewnie pomyślą, warto pisać wiersze
i wspominać co było, gdy świat stał otworem,
każdy dzień witał słońcem i dobrym humorem.

Beznadzieja

Biel już oczy męczy
przydusiła zieleń
niby zwykła trawa
dawała tak wiele

zapachy kolory
rozszczepione światło
kto to wszystko zabrał
przeżyć dzień niełatwo

w dodatku wirusy
balują dokoła
jestem wściekła smutna
może ktoś zawoła…

byleby nie prosił
na łąki niebieskie
chcę normalnie pożyć
nie proszę o więcej