niedziela, 30 stycznia 2011

Posted by Picasa

żądam rewanżu /szpileczka/

mówisz że można jeszcze wierszem
choć postawiło kropkę życie
że horyzonty skrywa szersze
choć w zwrotkach tłoczno od przemyśleń

 
porozmawiajmy zatem proszę
popełnić zechciej kilka wersów
twoją powagę zmienić w psotę
potrafię tak jak tęczę w deszczu

że chciałeś miękko jeszcze wczoraj
zaakcentować koniec zdania
nie zrozumiałam biedna głowa
musisz wybaczyć bo sprzątałam

kurze strzepnęłam z najwcześniejszych
tych w których warkocz lśnił od jaskrów
i z tych wśród których grały świerszcze
gdy pióro nocą po omacku

mówisz że można jeszcze wierszem
że się wśród zwrotek rozuśmiecham
więc nie obiecuj budząc dreszcze
żądam rewanżu nie każ czekać

na niepogodę /Alicja/

ale i chciejstwo, przyznaj proszę
bardzo podobne jest do marzeń
jest jak żagielek wszyty w oczy
przypis pamięci z mglistym śladem

a jeśli kogoś wiodą losy
po drodze trudnej wręcz pokutnej
to dla otuchy ma marzenia
ma na co patrzeć i nie smutnieć

jaki pożytek może z tęczy
mieć zmozolony życiem człowiek
choć uśmiech nieba w poprzek chmury
co mu się jawi w niepogodę

apsik /Alicja/

milczenie złotem jest i basta
to może milczmy na wyścigi
i laury temu który dłużej
a biada komu się odwidzi
no i już krok do fiksum dyrdum
skrót do nerwicy etcetera
na cóż zapiekać i nawarstwiać
trzeba rozmawiać zaraz teraz

wszak nawet z tego co nas dzieli
zbudować można trwałe mosty
nie trzeba panów inżynierów
wystarczy kilka słówek prostych
od dzisiaj kicham na milczenie
gdybyś chciał wiedzieć czemu powiem
może nie będę nigdy złota
lecz srebro wyjdzie mi na zdrowie

sobota, 29 stycznia 2011

Poziomki


Zaprosiłam  do mojego świata,
naświetliłam  same  dobre strony,
teraz czekam, czy odpowiedź  przyjdzie,
czy mój pomysł  był iście szalony.

Kredens pusty, nic dla ciebie nie mam,
oferuję na deser poziomki,
gdy Tomaszów dla nas zbyt daleko,
podaruję ci te z mojej grządki.

Rozsiądziemy  się w cieniu altanki,
mogę ręczyć nikt nam nie przeszkodzi,
będziesz  jadł mi z ręki, jak przed laty,
i czułymi słowy nadal zwodzić.

Od zapachu zakręci się w głowie,
słodycz  boska rozpłynie się w ustach,
zapamiętaj tę chwilę na zawsze,
ależ miły, to istna rozpusta.



Siała baba


Zamienię myśli o tobie,
w nasiona maku i trawy,
zasieję cały ogródek,
na pamięć,  tak się zabawię.

Wyrośnie zielona łąka,
miejscami czerwień  rozbłyśnie,
rozłożysz się  tu  wygodnie,
dziś zaproszenie ci  wyślę.

 A jeśli nie zechcesz przyjąć,
cóż, przeboleję,  tak bywa,
zajmę się wierszy pisaniem
i znowu będę szczęśliwa.

niedziela, 23 stycznia 2011

Samowola


Mówisz, że sama się nakręcam,
trzęsę  jak śmieszna  galareta,
emocje winny dawno leżeć,
ale się bawią, wielka feta.

Tłumaczę im i perswaduję,
nic nie słuchają, nie poradzę,
tylko się dumnie wypinają,
przejęły już nade mną władzę.

Mam  pewien pomysł,  tajemnica,
sprawdzę na sobie,  czy skutkuje.
Wpadnę na chwilę do rozumu,
niech przejmie rządy i kieruje .                            

piątek, 21 stycznia 2011

Wieczorny spacer


Gdy  wieczór wlecze się leniwie,
 kaloryfery niedogrzane,
zostaje tylko mi herbata
i te rozmowy z jednym panem.

On tak jak ja jest nocnym markiem,
jakoś nie ciągnie go do łóżka,
gdzie  pościel zbyt wykrochmalona ,
całkiem spłaszczona już poduszka.

 I tak gadamy aż do świtu,
o zimie, kwiatkach i inflacji,
głównie ja mówię, a on słucha,
co pewien czas przyznaje rację.

Opowiadałam mu jak dziś wieczorem,
szukałam w mieście śladów wiosny
i nagle patrzę pełno kwiatów,
za szybą sklepu już wyrosły.

Co prawda były to storczyki,
tak delikatne, pastelowe,
a z nieba leciał drobny śnieżek,
z wrażenia mi odjęło mowę.

Szłam tak szczęśliwa, pusto wokół,
jedynie dzwon kościelny ożył,
gdzie ludzie, jakby ich wymiotło,
a obok  Pan co wszystko stworzył.







poniedziałek, 17 stycznia 2011

Babcia


Ma lat czterdzieści, lub ciut więcej,
jeszcze do wczoraj była mamą,
tak prawdę mówiąc jest podobna,
a dzisiaj babcią ją nazwano.

Ciągle z  czułością  tuli dzieci,
gdy idzie świat się do niej śmieje,
gotuje dalej pyszne zupki,
i ma marzenia, w nich pięknieje.

Jest ciepła i wyrozumiała
i wiem, że nigdy się nie złości,
jest w stanie życie swe poświęcić,
z prostej przyczyny,ot z miłości.

Gdy trzeba dziurkę zaceruje,
opowie bajki piękne, stare,
bywa na każde zawołanie,
i ciągle kłóci się z zegarem.

A jej szarlotka jak smakuje,
 pierożki pycha, z owocami,
jej można zwierzyć się z sekretów,
wiadomo, że nie zdradzi mamie.

Tak jak przed laty,  lubi lody,
spacery wiosną z pewnym panem,
ubiera wtedy w kwiaty bluzkę,
wracają czasem tuż nad ranem.

Każda pogoda dla niej dobra,
ma mnóstwo jeszcze koleżanek,
umawia z nimi się na kawkę,
snują wspomnienia roześmiane.

Na półce trzyma ulubione
tomiki wierszy i romanse,
i ciągle jeszcze wierzy w cuda,
każdy dzień przecież daje szanse.

Ma już bogate doświadczenie, 
dzieli się  nim nadzwyczaj chętnie,
i ciągle jeszcze płacze w kinie,
gdy  pan całuje zbyt namiętnie. 

Babcie są więc nieocenione,
wciąż piękne, młode i zaradne,
czy posiadają jakieś skazy,
odpowiem szczerze, nie znam żadnych.









piątek, 14 stycznia 2011

Przyprawy dodają smaku


Ugotuję pyszna zupkę
na dzisiejszy obiad,
niby wszystko w niej co zwykle
jarzyny i woda.

Dam marchewkę i pietruszkę
cebulę i groszek,
tylko z pracy wracaj szybko,
bardzo ciebie  proszę.

Co tu jeszcze w niej brakuje?
Sól,   pieprz,  kostka knorra,
No,  ugotuj mi się prędko,
byle do wieczora.

Wreszcie,  szybko stół nakrywam,
dwie świeczki,  serwetki
jedz  kochanie,  gdy smakuje,
nie żałuj dolewki.

No,   nie odchodź,  co  się dzieje?
Czekaj ,  ty wariacie,
do wieczora jest daleko.
co ty?   na tym blacie?

Ale tu jest niewygodnie,
zaraz,   jeszcze chwilkę…
To zapewne przez ten lubczyk,
dałam prze pomyłkę.