poniedziałek, 31 grudnia 2012

Pożegnanie z przywitaniem

Chcę zostawić dzisiaj Stary Rok za bramą,
w Nowy wejść odważnie jeszcze dziarskim krokiem,
by na życie, które niby wciąż to samo,
patrzeć odmłodzonym, choć zmęczonym wzrokiem.

Gdy to nowe kwili, grzebie się w pieluszkach,
takie nieporadne, bezbronne, i słabe,
hej, tam muzykanci, zagrajcie że głośniej,
czas umyka szybko, pora na zabawę.

Wina mi nalejcie, nie czas na nostalgię,
niech Stary odejdzie, żegnam go bez żalu,
w pamięci wciąż noszę słowa tej piosenki,
aby nie marudzić i wziąć udział w balu.

niedziela, 23 grudnia 2012

na świąteczną nutę


Chciałabym, aby nastrój Święta,
był z nami często, tak na co dzień,
ocieplał życie naszym bliskim,
a radość była zawsze w modzie.

By uśmiech śmieszną był kokardą,
przypiętą niby od parady,
umilkły wszystkie spory waśnie,
ręce garnęły się do zgody.

Rozmowy kwitły przy śniadaniu,
nie dotyczyły polityki,
wszyscy się czuli świetnie, zdrowo,
nikt się nie kłócił nigdy z nikim.

Jeśli zaś będą kwestie sporne,
to tylko drobne bez znaczenia,
w czym jest przewaga Wielkanocy,
a w czym Bożego Narodzenia.

Jedne i drugie są okazją,
by się zamyślić nad istnieniem,
spotkać z bliskimi, zwolnić tempo,
wiadomo miłość wszystko zmienia.

sobota, 22 grudnia 2012

Życzenia

Wszystkim w Święta spokoju ,
moc radości i śmiechu,
pod choinką prezentów,
z nieba gwiazdek ze śniegu.

Niechaj pachnie jodełka,
przyniesiona wprost z lasu,
ustrojona bombkami,
kokardkami z atłasu.

Stwórzmy nastrój jedyny,
wyjątkowy na świecie,
bądźmy mili, życzliwi
i uwierzmy poecie.

Pod jemiołą całuski,
takie szczere, niewinne,
serca dziwnie skruszone,
myśli znowu dziecinne.

Girlandami uśmiechów
i czułymi słowami,
opleciemy świat w koło,
w noc co skrzy się czarami.


piątek, 21 grudnia 2012


Choineczko zieleniutka
z pobliskiego lasu
dodaj świętom co nadchodzą
urody i blasku

opowiadaj co widziałaś
kiedy rosłaś w borze
a śnieg błyszczał na igiełkach
jak północne zorze

taka świeża i pachnąca
bądźże długo z nami
bo nam czasem bywa smutno
łezka buzię plami

zaśpiewamy ci radośnie
światła zapalimy
jesteś dla nas tak jak wiosna
w progu białej zimy




Wirują płatki w śnieżnym pędzie,
szukają sobie lądowiska,
czasem przystaną w świetle lampy,
by pooglądać coś tam z bliska.

Oszołomione mkną w nieznane,
kłębią się, iskrzą, roztapiają,
w końcu zmęczone dzikim tańcem,
tulą do siebie, osiadają.

Gwiazdka do gwiazdki, jak ziarenka,
tworzą rozległą białą plamę,
jeśli ktoś przejdzie delikatnie,
odciśnie ślady na dywanie.

Zając, przepiórka, kuropatwa,
kilka wron w stadku się wybiera,
by sprawdzić, sporo tego śniegu,
a mrozu ile w dół od zera?

Dyskretnie patrzę, nie dowierzam,
sarenka wyszła prosto z lasu,
opowie swoim przyjaciółkom,
że zima piękna, pełna blasku.
________________________________________

Zima znowu opatuli,
swoim śnieżnym płaszczem,
chociaż zimno i wietrzysko,
po twarzy nie głaszcze.

Mieszkam w centrum,
na ulicy co w górę się wije,
dla dzieciaków istna frajda,
każde wie, że żyje.

Wyciągają narty, sanki,
czapki, rękawice,
a ja siedzę z nosem w oknie
płatki śniegu liczę.

środa, 19 grudnia 2012

wczoraj

... przyszło wiosną w zieleni całą

i zostało...
zostało...
zostało...


środa, 12 grudnia 2012

Propozycja

A może by tak nie narzekać,
pogoda w kratkę, mało słońca,
bo w końcu mamy jeszcze siebie,
a wiatr niecnota liście strąca.

Zostawmy żale i pytania,
na które nie ma odpowiedzi,
bo ważne, żeby szukać szczęścia,
a nie bezczynnie w domu siedzieć.

A może by tak nie biadolić,
zaufać tylko intuicji,
wyostrzyć zmysły, zamknąć oczy
i tylko drżenia serca liczyć.

Reminiscencje z lata

A ja od ciebie nie chcę niczego,
bylebyś wierszem dla mnie wyśpiewał,
myśli zbłąkane, gdy nie śpisz w nocy,
i nadsłuchujesz co szumią drzewa.

A ja od ciebie żądam niewiele,
nie budź mnie proszę, gdy słodko drzemię,
niebo ciekawskie patrzy gwiazdami,
księżyc uśmiechem pozdrawia ziemię.

Co prawda księżyc dziś okrojony,
a niedoróbki złoszczą mnie wielce,
więc bardzo proszę, dołóż dwie zwrotki,
ulżyj kobiecie, co chce wciąż więcej.

Wiem doskonale, słowa jak słowa,
zapadną w sercu, lub się rozpłyną,
jeśli magiczne, pisane nocą,
sto lat upłynie nim w morzu zginą.

Więc weź za pióro, nie leń się proszę,
jagody zasyp cukrem na syrop,
miód wlej mi w serce, a grzyby ususz,
jacht niech poczeka, przywiąż go liną.

Wersja letnia

A za oknami pada,
chwilami nawet leje,
to mam się z tego cieszyć,
straciłam już nadzieję.

Lato przechodzi obok,
prognozy nieciekawe,
a ja bym chciała w końcu,
wypić wyborną kawę.

Zaprosić cię na ciastko
najlepiej rurkę z kremem,
uwielbiam jeść słodycze,
dość mam już bułki z dżemem.

Na szczęście są ogródki
w nich barwne parasolki,
siądziemy więc na chwilę,
to nic, że znowu siąpi.

niedziela, 9 grudnia 2012

Doręczyciele

Byłam wczoraj na poczcie,
sprawa niby banalna,
chciałam podjąć przesyłkę,
co czekała od dawna.

Stałam ze dwie godziny,
w bardzo długiej kolejce,
rozbolała mnie głowa,
odezwało się serce.

Pewien znany poeta ,
przysłał mi tomik wierszy,
z dedykacją, a jakże,
przez co jeszcze cenniejszy.

Cierpliwości nie miałam,
zaczynałam już psioczyć,
nagle coś zobaczyłam ,
co nie mogłam przeoczyć.

Przyleciały gołębie ,
dałabym swoją głowę,
były całkiem jak zwykłe,
nie mniej jednak pocztowe.

Zatrudnione z pewnością
na umowę zlecenia,
w mig przesyłkę podały,
jakby tak od niechcenia.

Z tego wniosek wynika,
poczta jeszcze się trzyma,
dzięki takim gołębiom,
stwórzmy im dobry klimat.

Dokarmiajmy, pogłaszczmy,
podziwiajmy je w locie,
no, bo jeśli ich braknie,
poczta będzie w kłopocie.

Poeta i Muza

Poeta to musi mieć Muzę
wiadomo potrzeby ma duże
kto myśli takiemu uskrzydli
gdy trzeba to oczy zamydli

do spania wygoni nad ranem
i wszędzie podąży za panem
poeta bez Muzy jest biedny
świat wrogi a jaki przebiegły

przeżyje gdy Muza go broni
pozwoli bezczynnie czas trwonić
najlepiej gdy młoda i ładna
a dobrze gdy jeszcze zaradna

Pięta Achillesowa

Był kiedyś pan w miarę dostępny
nie dorastałam mu do pięty
po czasie żal późno stwierdziłam
życiową szansę przegapiłam

walory miał nie powiem inne
był silny młody ruchy zwinne
przegrałam chociaż czułam miętę
nie ugodziłam gościa w piętę

czwartek, 6 grudnia 2012

Paskudna zazdrość

Zazdrosna jestem o te wieczory
które codziennie spędzasz nie ze mną
kiedy nic nie wiem co ty porabiasz
różne obrazy podsuwa ciemność

zazdrosna jestem zwłaszcza o noce
które sprzyjają wiernym kochankom
a ja jak dotąd samotnie sypiam
a przecież jestem twoją wybranką

zazdrosna jestem nawet o ranki
co pachną świeżo parzoną kawą
i przeciągają się tak leniwie
by rzeczywistość pokazać nagą

zazdrość to ponoć siostra miłości
możliwe mają wspólną macochę
mogłyby czasem pójść na ugodę
i być dla siebie milsze choć trochę

wtorek, 4 grudnia 2012

Sposób na życie


Dotykam smakuję podziwiam
mam taką na życie dewizę
otwarcie wam dzisiaj wyjawię
bo wcale się tego nie wstydzę

gdy kocham to tańczę i fruwam
na ile wysoko potrafię
lecz bywa że biegnę bez celu
nie jedną popełniam więc gafę

a kiedy już jestem zmęczona
przysiądę na chwilę przy tobie
nie można bez przerwy być w ruchu
i wszystko jak było opowiem

Znaki szczególne

Poznaję ciebie po zapachu,
po liniach papilarnych dłoni,
po krokach, szeptach i uśmiechu,
ale ty myślisz ciągle o niej.

Mnie to nie martwi , nawet śmieszy
poczekam ile będzie trzeba,
nadejdzie chwila, ją zapomnisz
a do mnie powiesz, miła przebacz.

Straciłem tyle czasu, szkoda,
muszę nadrobić, byle prędzej,
uwierz mi proszę, gdy mam ciebie,
to tak naprawdę nie chcę więcej.

Wiem, jestem zołza niemożliwa,
wściekam się często bez powodu,
lecz zawsze możesz mnie polubić,
zaprosić wiosną do ogrodu.




Szczęśliwe dni



Znałam dni szczęśliwe, dobrze je pamiętam,
nawet szare zmierzchy nie wiązałam z lękiem,
miałam jedne buty, sandałki od święta,
wyblakłą od prania , czerwoną sukienkę.

Jadłam chleb co pachniał, z pyszną chrupką skórką,
piłam świeże mleko, po prostu od krowy,
znałam tajne przejścia między ogrodami,
na gorączkę brałam syropek ślazowy.

Wraz z upływem czasu zapominam miejsca
i osoby jakże kiedyś sercu bliskie,
kiedy opowiadam dzieciom te historie,
nie wierzą, że mogłam zachwycać się listkiem.

Starych drzew już nie ma, chyba diabli wzięli,
ktoś postawił wielkie, nowoczesne domy,
mnie zamienił chytrze, przypadkiem w kobietę,
pomysł to niemądry, po prostu szalony.

Czy nie mogłam zostać do końca dni dzieckiem,
cieszyć się z niczego i beztrosko skakać,
jakby komuś bardzo na tym zależało,
żebym poznawała gorszą stronę świata.


wyblakłe słowa

zwłaszcza na wiosnę
lubię układać
listy miłosne
kilka gdzieś leży
są niewysłane
treść aktualna
choć zbladł atrament

zwykła niedziela

Widocznie byłeś przeznaczeniem
spotkałam ciebie ot przypadkiem
urzekł mnie wierszyk niebanalny
pisałeś słowa dzisiaj rzadkie

natchnieniem stałeś się od wczoraj
mam myśli z tobą wciąż złączone
topię się w wierszach aż po uszy
oczy mi błyszczą palą skronie

wieczór się dłużył gwiazdy bladły
siedziałam wciąż oszołomiona
czekałam co też będzie dalej
czy jakimś gestem mnie przekonasz

przysłałeś list w nim proste słowa
że wierzysz w ludzi i w naturę
też tak jak ja uwielbiasz kwiaty
a moje akcje idą w górę

i sama nie wiem co mam myśleć
najlepiej poddam próbie czasu
naszą znajomość jakże krótką
by nie narobić ambarasu

Odwiedziny

Miłość nie trwa zbyt długo ,
jest kapryśna, niestała,
nie zatrzymasz jej siłą,
próbowałam, przegrałam.

Nie podała adresu,
gdzie obecnie przebywa
mam nadzieję, że teraz
jest choć trochę szczęśliwa.

Może kiedyś, po czasie,
gdy obleci pół świata,
wpadnie do mnie na chwilkę
miło będzie pogadać.

sobota, 1 grudnia 2012

Porządek musi być

Na krawędzi jesieni i zimy,
czas zatrzyma się pewnie na chwilę,
chce wystawić rachunki pogodzie,
zaplanować co będzie, po ile.

Śniegu trzeba zapewne na tony,
znika zwykle przy pierwszym roztopie.
Mróz trzymany w olbrzymim termosie,
może braknąć do mrożenia okien.

Co do wiatru, nigdy nie wiadomo,
świszczypały nie można utrzymać,
zamiast siedzieć spokojnie na miejscu,
gdy potrzebny, to nigdy go nie ma.

Jesień wściekła ma zawsze pretensje,
że ją zima zaskakuje w grudniu,
na sprzątanie miała trzy miesiące,
nadgodziny brała po południu.

Czas niestety jest nieubłagany,
musi trzymać pewną dyscyplinę,
te miesiące tak się rozpuściły,
i kalendarz też ponosi winę.

Każda pora roku ma swój urlop,
takie jest jej biologiczne prawo,
teraz kolej na przepiękną zimę,
inne sprawy odłożymy na bok.