piątek, 30 września 2011

Do mojego Anioła

Aniele Boży Ty mój stróżu
nie jestem często nazbyt miła
a Ty uparcie przy mnie stoisz
pilnujesz bym się nie zgubiła

pomysłów miewam śmiałych sporo
i drogi zbyt wybieram kręte
musisz więc sporo się namęczyć
bym nie wypadła za zakrętem

od wczoraj wiem o Tobie więcej
że jesteś już na całe życie
może dołożę trochę starań
by wiodło nam się znakomicie

zanim coś powiem czy napiszę
poproszę o korektę Ciebie
w końcu masz lepsze rozpoznanie
co jest wartością pewną w niebie

moją samotność mi rozpraszaj
chcę żyć normalnie tak jak człowiek
umiarkowanie się zamartwiać
ciekawe co mi na to powiesz

jeśli potrafisz to mnie wspieraj
rozśmieszaj kochaj upominaj
bo wiesz że ciężko żyć na ziemi
i każdy dzień tak szybko mija
30 09 2011

Pomysł na kryzys

Gdyby tak można zamienić
myśli o tobie w pieniądze
byłabym bardzo bogata
i spokojniejsza jak sądzę

czwartek, 29 września 2011

Licho nie śpi...

Coś mi dzisiaj zadzwoniło
chyba jakieś licho
lecz dokładnie nie słyszałam
mówiło za cicho

może mu chodziło o to
że cię nie pamiętam
ale kartkę napisałam
jak zwykle na święta

może inna sprawa była
równie bardzo ważna
że za rzadko się uśmiecham
cóż jestem poważna

może chciało mnie uprzedzić
że mam mało czasu
więc wypada łapać chwile
i dodać im blasku

kiedy trochę się odmienię
i posłucham licha
może w końcu smacznie zaśnie
a ja będę fikać

29 09 2011

środa, 21 września 2011

Zachciewajki

Chcę być miłym zapachem,
który drażniłby nozdrza,
obiecywał tak wiele,
jednak jestem ostrożna.

Chcę być ciepłym dotykiem,
co potrafi zniewolić,
jednak nie mam odwagi,
czasem dotyk zaboli.

Chcę być zwykłym uśmiechem,
tym od ucha do ucha,
niebanalnym wyznaniem,
może chciałbyś posłuchać.

Pozostanę nieznana,
niespełniona, daleka,
może kiedyś mnie spotkasz,
pozostaje mi czekać.

sobota, 17 września 2011

Podpatrzone w parku

Zanosi się na duże zmiany,
kolor zielony zniknie wkrótce,
na topie będzie brąz i szary,
ja będę chodzić w ciepłej kurtce.

Tak prawdę mówiąc żal mi słońca,
błękitu nieba i sandałów,
zbyt krótko bywa latem lato,
nie ma już we mnie tego żaru.

Najgorsze, liście chmara zżera,
za wcześnie jakoś opadają,
a ja bym chciała, żeby trwały,
na swych szypułkach tak jak w maju.

Nabrały barwy purpurowej,
w złoto też pięknie się ubrały,
to nawet bym nie narzekała,
bo to kolory tryumfu ,chwały.

Jesień też swoje ma walory,
byleby była niezbyt dżdżysta,
mam swoją ławkę ulubioną,
a na niej czeka Pan Artysta.

Pogawędzimy jak co roku,
wspomnienia znów ożyją miłe,
da mi bukiecik tuberozy,
i będzie świetnie choć przez chwilę.

poniedziałek, 12 września 2011

Portret

Pani wygląda na zmęczoną,
intrygująco mruży oczy,
z uśmiechem puszcza kłęby dymu,
jakby nie mogło nic zaskoczyć.

Herbata stygnie w filiżance,
widać, że stara porcelana,
w tle rozrzucone kilka książek,
a treść ich bliżej mi nie znana.

Myśli, co drzemią w Pani wierszach,
ogólnie mówiąc „zakręcone”,
czasem też przemkną mi po głowie,
lecz Pani pewnie nie wie o mnie.

Różnica wieku,nie poglądów,
doprawdy bywa bez znaczenia,
zagłębiam się w kolejny tomik,
i czytam wiersze do znudzenia.

niedziela, 11 września 2011

Myśli w bezsenną noc

Sama nad tym ubolewam,
że już jestem całkiem inna,
już tak łatwo się nie wzruszam
i nie śmieję, choć powinnam.

Ktoś napisał mi scenariusz
i wyznaczył smutną rolę,
mam stać z boku, potakiwać
i udawać, że się boję.

Aktor czasem się buntuje,
chciałby zmienić coś w tragedii,
ale mówią, „już po ptakach”,
lepsze role inni wzięli.

Niby jestem „obsadzona”,
muszę wytrwać do finału,
stąd nie zawsze mi do śmiechu,
choć tak blisko do banału.

sobota, 10 września 2011

Jesiennie

Ciepłych słów mi nie żałuj,
mogą być bez pokrycia,
ja i tak je przyswoję,
są potrzebne do życia.

Nie pomyślę za dużo,
choć bliskości brakuje,
szaro jakoś i smutno,
coś zbyt rzadko całujesz.

Dni się dłużą i noce,
serce dziwnie zasypia,
a tu jesień za progiem,
straszą idzie już grypa.

Czekam zatem na wieści,
i pomyślne prognozy,
tylko nie mów, żeś słaby,
co dzień czujesz się gorzej.

Paczkę ponoć wysłałeś,
tomik wierszy, orzechy,
kiedy dojdzie napiszę,
pokwituję uśmiechem.

środa, 7 września 2011

Małe wymagania

Coraz mniejszy skrawek ziemi mi wystarczy,
jedno drzewo, na nim ptak z gromadką piskląt,
bardzo proszę trzy posiłki w miarę smaczne,
najważniejsze, żeby było wszędzie blisko.

Jeden pokój, ale niech ma cztery ściany,
duże okno, nawet może być weneckie,
/fajna nazwa, choć nie jestem globtroterem,
miałam takie w kuchni , będąc dzieckiem/.

Pies konieczny, zwłaszcza ten bez rodowodu,
świeże kwiaty, rwane co dzień w mym ogródku,
raz w tygodniu pan listonosz niech przyniesie,
paczkę listów co wybawią mnie od smutków.

Tylko tyle , ktoś zapyta, nie uwierzy,
a ja serio, mówię szczerze, nie na żarty,
dość przeżyłam i radości i kłopotów,
teraz wiem już, co naprawdę w życiu warte.

czwartek, 1 września 2011