Zanosi się na duże zmiany,
kolor zielony zniknie wkrótce,
na topie będzie brąz i szary,
ja będę chodzić w ciepłej kurtce.
Tak prawdę mówiąc żal mi słońca,
błękitu nieba i sandałów,
zbyt krótko bywa latem lato,
nie ma już we mnie tego żaru.
Najgorsze, liście chmara zżera,
za wcześnie jakoś opadają,
a ja bym chciała, żeby trwały,
na swych szypułkach tak jak w maju.
Nabrały barwy purpurowej,
w złoto też pięknie się ubrały,
to nawet bym nie narzekała,
bo to kolory tryumfu ,chwały.
Jesień też swoje ma walory,
byleby była niezbyt dżdżysta,
mam swoją ławkę ulubioną,
a na niej czeka Pan Artysta.
Pogawędzimy jak co roku,
wspomnienia znów ożyją miłe,
da mi bukiecik tuberozy,
i będzie świetnie choć przez chwilę.
Piękny wiersz,jestem pod wrażeniem !!!Zadzwoń do mnie,bo znów posiałam Twój numer komórkowy.Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńwitaj!Tylko mi powiedz kim jesteś tajemnicza Osobo,czy może jesteś "galerniczką"?
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę Twoim komentarzem,pies z kulawą nogą do mnie nie zagląda i nikt nie zostawia śladów bytności.Może byś coś wkleiła ze swoich wierszy?
OdpowiedzUsuń