sobota, 19 lutego 2011

Bywa i tak

Odrzuceni mężczyźni bywa są podejrzliwi,
bardzo łatwo ich zranić , zadrę starą ożywić.
Papierosa ogarkiem oświetlają pół świata,
a wspomnienia młodości  muszą starczyć na lata.

Mają pieska lub kotka, czasem rybki w akwarium,
spacerują wytrwale, jedzą kiszkę z musztardą.
Zarośnięci, spuchnięci osądzają kobiety,
że im w życiu nie wyszło, chociaż chcieli, niestety.

A wystarczy,  by pani okazała im troskę,
zaraz tors prężą dumnie, przejdą drogi i wiorstę.
Wszystko wtedy ich cieszy, mają plany na życie,
przy goleniu śpiewają, wstają prawie o świcie.

Tak ten duet odwieczny, chociaż iskrzy, ma szansę,
nic tak bowiem nie kręci, jak spóźnione romanse.
Nieszkodliwe umizgi, co przyspieszą krążenie,
i odejdą jak przyszły, życie płata fortele.

wtorek, 15 lutego 2011

Czas nie stoi...

Zegar zadaje wciąż  pytania,
udziela szybko odpowiedzi,
nie ma rozterek,  wątpliwości,
bo musi wciąż do przodu pędzić.

Jego pytania brzmią niewinnie,
„tik” pyta stale,  aż jest nudno.
„tak” odpowiada niestrudzenie,
o „nie” mu jakoś raczej trudno.

I  tak od wieków czas ucieka,
chociaż go przecież nikt nie goni,
nagroda czeka na zuchwalca,
który go zechce uspokoić.

Czasem zatrzyma się na chwilkę,
zastygnie jakby oniemiały,
tak mówią ci, co są szczęśliwi,
pierwszą miłością obłąkani

środa, 9 lutego 2011

Prawie Syzyfowa

Dość często robię porządki,
przekładam ubrania w szafie,
wyrzucam z pamięci pana,
na ile tylko potrafię.

Gdy pora, kopię ogródek,
zasiewam kwiaty, jarzyny,
a pana ruszyć nie mogę,
daremnie szukam przyczyny.

Pan mi się tak rozprzestrzenił,
wniknął do głębi kłączami,
na walkę nie mam już siły,
niech pan mnie tylko doceni.

piątek, 4 lutego 2011

Przystanek Kraków


Ja proszę pana mieszkam na Smoleńsk,
dwa kroki do Filharmonii,
zbyt często w nocy nie mogę zasnąć,
„siódemka” przejeżdża , dzwoni.

Ten motorniczy bez wyobraźni,
nie wie, że chcę być wyspana,
jedynie w panu jeszcze nadzieja,
stąd piszę liścik do pana.

Mieszkam w pokoju na pierwszym piętrze,
meble antyczne , z epoki,
ze ściany patrzą jacyś przodkowie,
zabawnie mrugają okiem.

Obok mam Planty, całe w zieleni,
zapraszam na pogawędkę,
i mam nadzieję, pan nie odmówi,
dziewczynie trochę natrętnej.

Możemy przejść się albo na Wawel,
lepiej deptakiem nad Wisłą,
jeśliby wolał pan wokół Rynku,
zgodzę się z takim pomysłem.

Jak zwykle gadam , może za dużo,
pan się w domysłach już gubi,
czy ja żartuję , czy też na serio,
możliwe , że… pana lubię.

Ja proszę pana mieszkam na Smoleńsk,
dwa kroki do Filharmonii,
mam zwykle bardzo zajęty tydzień,
unikam więc monotonii.

To jakiś koncert, wypad za miasto,
spotkanie w gronie przyjaciół,
stąd właśnie nie mam dla pana czasu,
nie toleruję też płaczu.

Chce mnie pan wzruszyć, nie jest tak łatwo,
może się jeszcze namyślę,
na razie kończę, bo jest już trzecia,
i znów się biedna nie wyśpię.

środa, 2 lutego 2011

Bajki na dobranoc

Już tyle ci opowiedziałam
historii  rodem z życia wziętych
nie wszystkie były tak pogodne
chociaż niektóre uśmiechnięte

już tyle z tobą przemilczałam
zawisły w próżni czcze pytania
nie chcesz odkrywać " szczerej prawdy"
widocznie coś ci tego wzbrania

już nic nie powiem gdy zmęczenie
rysuje chętnie bruzdę nową
odsyłam wiersze acz niechętnie
jestem poetką nałogową

wtorek, 1 lutego 2011

W odpowiedzi

jeszcze mi kiedyś narwiesz dmuchawców
pożeglujemy tuż pod obłoki
latem zaprosisz na rurki z kremem
na siódme piętro z pięknym widokiem

liczyć będziemy modre kałuże
gdy mimozami jesień zabłyśnie
zaproponuję spacer Plantami
może rejs statkiem po mojej Wiśle

zimą zamkniemy dom na trzy spusty
nie ma odwiedzin nieprzewidzianych
i zapadniemy w drzemkę miłosną
może zbudzimy się z pierwszym sianem