poniedziałek, 28 marca 2011

Dojrzałość

A może by tak nie rozmawiać,
zaufać tylko intuicji,
wyostrzyć zmysły, zamknąć oczy
i tylko drżenia serca liczyć.

Słowa są takie nieporadne,
zbyt często nazbyt wyświechtane
choć niosą przecież nowe treści,
gdy się po latach spotykamy.

Wiesz, po raz pierwszy mi się zdarza,
że cisza takim jest przekazem,
i nie chcę miły nic usłyszeć,
wystarczy, że będziemy razem.

Musiałam dojrzeć, długo trwało,
by to co zbędne precz odrzucić,
dawniej mi było ciągle mało,
chciałam coś zdobyć, miłość przeżyć.

Dzisiaj już jestem trochę inna,
spokojna, ufna, pogodzona,
patrzę inaczej na codzienność,
i bywa, jestem zachwycona.

Spokój rozlewa się po kątach,
ciepło wiruje pod sufitem,
lecz jeśli mogę coś powiedzieć,
dobrze mi z tobą, tak jak z nikim.

niedziela, 27 marca 2011

Wiosna

Wiosna napawa nas nadzieją
na oczach cuda nam się dzieją
bo było szaro buro źle
a jest zielono barwnie w tle

poperfumował ktoś powietrze
wysiał na łące żółte mlecze
rozkwitła jabłoń bez konwalie
wszystko jest takie nierealne

baśniowo kwietnie się zrobiło
nagle się pojawiła miłość
i jest na co dzień w życia tle
a z nią wiadomo nie jest źle

szkoda że wiosna krótko trwa
kilka tygodni miesiąc dwa
byłby to całkiem miły szok
gdyby zechciała zostać rok

Wiosenna dieta /dla Grażynki/

Dieta

Zaczęłam nową cud dietę
żeby się nieco odmłodzić,
byś ujrzał dawną kobietę,
zaczął mnie znowu uwodzić.

Śniadanie, płatki na mleku,
na obiad listki sałaty,
a deser dwa pocałunki,
bo tak bywało przed laty.

Kolacja, nie tej nie będzie,
za bardzo idzie mi w biodra,
mówisz, że świetnie wyglądam,
że ciągle jestem powabna.

Czytałam, ważne przyprawy,
spalanie wtedy jest lepsze,
to powiedz co proponujesz,
a wiesz, wystarczą mi wiersze.

A, tak w sekrecie dopowiem,
nie jeden raz sobie marzę,
żeby tak, może na wiosnę,
ktoś został moim kucharzem.

Robił codziennie zakupy,
gotował dla mnie specjalnie,
co dam mu w zamian , już myślę,
będę go kochać…zachłannie.

wszystko się kończy

Bębnijcie mi krople o szyby,
przynieście ciekawą nowinę,
że całkiem niedawno, przypadkiem,
pokochał ktoś pewną dziewczynę.

Wstukajcie się w rytm mego serca,
niech odtąd miarowo już bije,
bo przecież nie często się zdarza,
pokochać nieznaną dziewczynę.

Rozpłaczcie się, ze mną , gdy trzeba,
bo jakoś niepewną mam minę,
świerszcz polny mi doniósł wieczorem,
ktoś odszedł, zostawił dziewczynę.

sobota, 26 marca 2011

zabawa w literki

Adam pierwszy mężczyzna
już wybrakowany,
powstrzymam więc owacje
i głośne peany .

B
B ma dwa małe brzuszki
lubię je ogromnie ,
przy moim dość sporym,
wyglądają skromnie .

C
„Cnota krytyk się nie boi „
nie wiem co to znaczy,
przecież dzisiaj jest postęp,
wszystko jest inaczej...


D
Dąb synonim trwałości
a z niego żołędzie,
zapewne Bartek przetrwa,
gdy mnie już nie będzie.

E

Ewa lubiła jabłka,
fakt to wszystkim znany,
mimo sporych kalorii,
ja wolę banany.


F
„Figa z makiem”niby nic,
zwykłe ingrediencje,
przyjdą święta, ja z zapałem
w makutrze ukręcę.
G
Góral bohater pieśni ,
raczących się winem ,
nic dziwnego, że płacze
wszak stracił Halinę.

H
Halina również płacze ,
coś mało się śmieje,
jest taka rozdrażniona ,
kiedy halny wieje .

I
„Igła w stogu siana „
płakała za nitką ,
trzeba je połączyć ,
najlepiej już, szybko .

J
Jacek to jeden z Bliźniąt
mój syn tak nawiasem
mieszka w chatce z rodziną
wpada do mnie czasem.


K

Krowa okaz dość rzadki ,
pracuje w reklamie,
robiła czekoladę,
serio,nic nie kłamię.

L
Lustro bywa przyjazne,
często wyolbrzymia,
dobrze, że jest na ścianie ,
i ramy się trzyma

Ł
Łabędź ma dobrą pamięć
i do dziś pamięta
nie było by go tutaj,
gdyby nie kaczęta ./Andersen/

M
Miłość podobno bywa
przelotna i płocha,
nie zdąży się pożegnać,
ani też pokochać.

N
„Nauka nie poszła w las „
ciekawe gdzie ją poniosło,
usiadła na ławce w parku ,
rozmyśla jak to już wiosną .

O
Obrażam się coraz rzadziej ,
na czarne dziury w kosmosie ,
nie jestem małą dziewczynką
co ciągle fumy ma w nosie .

P
Porządki super sprawa
i wyśmienita zabawa
można odnaleźć siebie,
lecz co z tym zrobić, nie wiem.

R
Rower mam stacjonarny ,
kupiłam dla wygody,
robię sobie wycieczki,
nie zważam na pogodę.

S
Słońce jest wielką kulą ,
unikam go jak ognia ,
jeszcze mnie zbyt przypali ,
nie muszę już być modna,


T
Tradycja,to coś odległe,
co czasem drzemie we mnie,
lubię się przeciwstawiać,
na nowo ją ustawiać.


U
Ule fajne mieszkanka ,
tylko dla owadów,
jest zbyt wielki harmider,
unikam sąsiadów.

W
„Wóz albo przewóz „
zbyt radykalnie,
to ja zapytam
prysznic, czy w wannie?


Z
Zosia jest ponętną panną,
pisze właśnie pamiętniki
siedzi sobie pod jabłonką,
już nie będzie pewnie z nikim.


Ż
Żaba wiadomo, stworzenie boskie
mieszka gdzieś w stawku ,
za pierwszym mostkiem .
Narzeczonego ma w pewnym lesie
i błaga znowu, kto mnie przeniesie .
Widziałam wczoraj, to nie są kpiny ,
nosili żaby w koszach z wikliny.
I przerzucali na drugą stronę ,
kumkały trochę, ciut przestraszone.
/po akcji „zielonych”/

Trele morele

Bajka

Powiedziałeś kiedyś do mnie, że mnie kochasz,
miałam wtedy idiotycznie głupią minę,
niecodziennie ktoś wyznaje komuś miłość,
czasem tylko tak podrywa się dziewczynę.

Powiedziałeś potem do mnie, że odchodzisz,
nie wierzyłam, bez powodu, w środku lata,
ale kiedy łzy przełknęłam zrozumiałam,
że bez ciebie żyć potrafię, żadna strata.

Zadzwoniłeś wczoraj do mnie niespodzianie,
głupia sprawa, że ci smutno niewymownie,
żebym tylko w swej dobroci zrozumiała,
choć się starasz, to nie możesz mnie zapomnieć.

Siła wyobraźni

Ja nie jestem spragniona miłości,
jedną drugą zostawiam za sobą,
mnie wystarczy ciepły głos w słuchawce
i pytanie , co się dzieje z tobą.

Ja już nie chcę zanurzać się w smutku,
mieć rozterki jak kiedyś przed laty,
mnie wystarczy świadomość, że jesteś
dość przystojny, starszy, niebogaty.

Nawet nie chcę wiedzieć jak wyglądasz,
mam twój obraz stworzony naprędce,
nie potrafię udawać kochanie,
polubiłam twe usta i ręce.

Wyobraźnia jest mi przyjaciółką
podpowiada historie najlepsze,
ciągle jesteś na topie mój miły,
nawet wtedy, gdy piszesz złe wiersze.

A może...

A może lepiej być kamieniem,

przyglądać się wszystkiemu z boku,

nie cierpieć, nie rozmyślać wiele,

rankiem już nie pamiętać zmroku.



A może lepiej być strumieniem,

dążyć niezmiennie w jedną stronę,

porywać z sobą co po drodze,

przecież już wszystko przesądzone.



A może lepiej być nieczułym,

ślepym i głuchym, bez rozumu,

podążać biernie w karawanie,

wtopić się, nie wychylać z tłumu.



A jeśli jednak mogę trochę,

mieć wpływ na wszystko co się dzieje,

to może warto się potrudzić,

wesprzeć się mocno o nadzieję.

Bajka

Ja nie jestem Sierotką Marysią,
nie bywałam też Śpiącą Królewną,
jestem sobie zwyczajną kobietą,
znam swą wartość, tak myślę, na pewno.

Nie udzielam się w ruchach kobiecych,
jeśli walczę to o prawa w domu,
nie pozwalam mieszać w moich sprawach,
jeśli czasem, to nie byle komu.

Tylko czasem w jesienne wieczory,
prozę życia zamieniam na bajkę,
siadam sobie wygodnie w fotelu,
biorę kota, a on pali fajkę.

Puszczam wtedy łagodną muzykę
i płyniemy tak razem na fali,
kotek mruczy swoje opowieści,
a ja słucham, co też będzie dalej.

Zwykle jest to opowieść dość długa,
co tam nie ma, zamki i karoce,
miłość, zdrada, namiętne wyznania,
czasem szlocham, wiadomo emocje.

Najważniejsze, że koniec szczęśliwy,
dobijamy tak razem północy,
kotka kładę w nogi mego łóżka,
noc zamyka czule moje oczy.

p.s.
Oczywiście, trochę ubarwiłam,
aktualnie nie posiadam kotka,
jego rolę przejął sprytnie szczeniak,
na spacerze możecie mnie spotkać.

Wiadomość

A więc już wyjechałeś
na kilka dni lub dłużej
telefon katarynka
wiadomość w mig powtórzył

ty wiesz jak ja się martwię
mam bujną wyobraźnię
więc zadzwoń jeszcze dzisiaj
pamiętaj bardzo ważne

pewnie wyszedłeś w góry
mam rację czy się mylę
koniecznie przetrzyj szlaki
odciśnij ślady w pyle

jeszcze do dzisiaj widzę
te szczyty ośnieżone
brakuje mi herbaty
miłością doprawionej

odwiedź znajome miejsca
i pozdrów je serdecznie
możliwe że przyjadę
kiedy nie będzie wietrznie

wtorek, 22 marca 2011

Nadzieja

Dzisiaj wiosna przybyła zgodnie z kalendarzem,
zaświeciło na niebie słońce, trochę dłużej,
deszczyk mały nadciągnął, pokropił zdrewniałe
drzewa, rododendrony, zmienił się w kałuże.

Biegła szybko wiadomość, od kwiatka do kwiatka,
że prognozy pomyślne, czas wychylić głowę,
po południu nie było już nic tak jak rano,
wysypało krokusy jedną barwną plamą.

Ludzie ciągle niepewni, nie chcieli uwierzyć,
że już zima w odwrocie, będzie odtąd lepiej,
zazieleni się wkrótce, nadzieja powróci,
ziemia miodem obrodzi, rzeki spłyną mlekiem.

* * *

Czasem jestem bardzo blisko
na milimetr może
ale szybko w głąb uciekam
by nie było gorzej

nie chcę być uzależniona
od twych zachceń fochów
muszę zagrać pierwsze skrzypce
a nie siedzieć z boku

jeśli wreszcie mnie docenisz
dasz mi główną rolę
obiecuję pójdę z tobą
w dolę i w niedolę

poniedziałek, 21 marca 2011

Porachunki

Pokłóćmy się jeszcze ,
by słodko się godzić,
w miłosnym uścisku,
w słów słodkich powodzi.

Pobijmy się znowu,
na moc argumentów,
ja jestem zwyczajna,
nie zaś jakaś święta.

Policzmy się, proszę,
co kto komu winien,
nim wieczór nadejdzie
i miłość odpłynie.

niedziela, 20 marca 2011

krótka recenzja

Modliszka ciekawy owad,
kochanka kusi, zachęca,
za chwilę zjada mu głowę,
okropna bywa z niej jędza.

Modliszek ledwo już dyszy,
nawet gdy nie ma już głowy,
nie rusza tyłka, przepraszam
i nie ucieka z alkowy.

Panowie, ten melodramat,
zapewne bardzo was wzruszy,
nie traćcie głowy zbyt szybko,
dla jednej chwili rozkoszy.

piątek, 18 marca 2011

Negocjacje

Ja bym się może nadała,
odpowiem na anons pana,
spać lubię jednak zbyt długo,
więc rano jestem zaspana.

Gotuję raczej przeciętnie,
ostatnio jestem na diecie,
trzeba co nieco schudnąć ,
by pięknie wyglądać w lecie.

Oglądam wszystkie seriale,
niestety, łatwo się wzruszam,
stąd tylko krok do odkrycia,
że piękna we mnie i dusza.

Czy mogę sprzątać mieszkanie?
Codziennie robić zakupy?
No, co pan chyba zwariował?
Mam zdzierać najnowsze buty?

Szuka pan dobrej gosposi,
czy towarzyszki na życie?
Nie będzie żadnej z nas pary,
odchodzę zaraz o świcie!

Nie umiem być w pogotowiu
na każde pana wezwanie,
mam swoje plany na życie.
Klucz pod słomianką zostawię.

Pan chyba trochę żartuje,
aż tylu sprawom mam sprostać?
Utulić do snu, nakarmić,
pocieszyć i w końcu zostać.

Odchodzę nieodwołalnie,
proszę mnie więcej nie szukać,
wiem, jestem panu potrzebna,
nie jestem aż taka głupia.

środa, 16 marca 2011

W nawiązaniu do wiersza "Wędrowniczka" Autor- lonsdaleit

REMINISCENCJE

Bardzo dobrze fryzjerko,
że herbatę już parzysz,
bo jak weźmiesz puzderko,
to się zaraz rozmarzysz.

A puzderko to mieści
niebywałe precjoza:
pierwszym - listek czereśni,
drugim - giętka jest łoza.

Trzecim skarbem - koralik
znaleziony gdzieś w świecie,
czwartym - dziwny wersalik…
Nie pamiętasz…? A przecież…



Excudit
lonsdaleit

wtorek, 15 marca 2011

Limeryki

Mam kumpla mieszka w Warszawie
uwielbia czarować panie
może być brzydka stara
wystarczy że ma garaż
za darmo ma parkowanie

***
Pewien poeta z Podgórza
wciąż w metaforach się nurzał
zatopił się po szyję
i biedak już nie żyje
utonął razem z nim muza

Wędrowniczka

Miłość nie trwa zbyt długo
jest kapryśna niestała
nie zatrzymasz jej siłą
próbowałam przegrałam

nie podała adresu
gdzie obecnie przebywa
mam nadzieję że chociaż
jest na nowo szczęśliwa

może kiedyś po czasie
gdy obleci pół świata
wpadnie do mnie na chwilę
wypijemy herbatę

poniedziałek, 14 marca 2011

Moja miłość

Moja miłość musi przejść się leśną ścieżką,
lubi usiąść przy ognisku, ogrzać stopy.
Spaceruje ciepłą plażą, nad Bałtykiem,
inne morza jej nie nęcą swym urokiem.

Zaś powietrze w naszym mieście jej nie służy,
od tumultu, zabiegania wciąż ucieka,
w nocy czuwa nad strumykiem, liczy gwiazdy
i spokojnie na tę drugą ciągle czeka.

Nie przepada za hałasem, konkurencją,
sama wciąż nieśmiała jest i płocha,
długo muszę perswadować jej do ucha,
że jest piękna niebywale i ją kocham.

Znam ją trochę, czasem ze mną zamieszkuje,
nie ciekawią jej nowinki z tego świata,
ma korzenie bardzo stare, sprzed historii,
wtedy pewnie ktoś nauczył pannę latać.

Muzykalna , delikatna, chimeryczna,
obieżyświat, bywa wierna , kiedy zechce,
strojem dla niej wszystkie barwy tego świata,
ale może chodzić również w jednej kiecce.

Wiosna

U nas wiosna na całego,
wietrzyk sobie lekko hasa,
wygrzebuje zasuszone,
czesze trawy,jego praca.

Jakiś ciuszek zdjął z balkonu,
poprzewracał mi doniczki,
i o zgrozo pewnej pannie,
chciał zaglądnąć pod spódniczkę

Pączki wyścig już zaczęły,
pyszczki błyszczą im do słońca,
wszystko szybko się zieleni,
co mi myśli lekko zmąca.

Jeśli chodzi o kolory,
stawiam zawsze na zielony ,
nie próbujcie perswadować,
zieleń to mój ulubiony.

Tak zagubić się w gęstwinie,
na polanie pośród trawy,
i zapomnieć o istnieniu,
powiedz, byłoby ciekawie...

czwartek, 10 marca 2011

Niezawodne

Byłam wczoraj na poczcie,
sprawa niby banalna,
chciałam podjąć przesyłkę,
co czekała od dawna.

Stałam ze dwie godziny,
w bardzo długiej kolejce,
już mnie głowa bolała,
odezwało się serce.

Pewien znany Poeta ,
przysłał mi tomik wierszy,
z dedykacją, a jakże,
strofy coraz piękniejsze.

Cierpliwości nie miałam,
zaczynałam już psioczyć,
nagle coś zobaczyłam ,
co nie mogłam przeoczyć.

Przyleciały gołębie ,
dałabym obciąć głowę,
były całkiem jak zwykłe,
nie mniej jednak pocztowe.

Zatrudnione na pewno,
na umowę zlecenia,
w mig przesyłkę podały,
niby tak od niechcenia.

Z tego wniosek wynika,
poczta jeszcze się trzyma,
tylko dzięki gołębiom,
stwórzmy im dobry klimat.


Napisany 2011-03-10  

Autoreklama

 Jestem znana fryzjerka,
zakład mam naprzeciwko,
możesz do mnie zaglądnąć,
ukojenie dam szybko.

Najpierw głowę ci zmyję,
pomasuję, wysuszę,
a możliwe, że nawet
przefarbuję  ci duszę.

I poproszę byś mówił,
co cię nęka, co boli,
może krwi też upuszczę,
tak dla lepszej kontroli.

Wyjdziesz lekki, szczęśliwy
i zapomnisz gdzie byłeś,
może kiedyś pomyślisz,
coś  cennego  straciłem .

wtorek, 8 marca 2011

Ot, kokietka

Jestem kobietą przez całe życie,
w każdą pogodę, zwłaszcza w czas burzy,
w domu , w pociągu,na wczasach w górach,
gdy co dzień z fusów swą przyszłość wróżę.

W łóżku złożona Rota wirusem,
u kosmetyczki i u lekarza,
gdy ci gotuję pyszny obiadek,
gdy swe pretensje ciągle powtarzam.

Na balu w czarnej długiej sukience,
w nocnej bieliźnie z piękną koronką,
bylebyś tylko we mnie się kochał,
i mówił do mnie myszko i słonko.

Zaproś mnie dzisiaj na długi spacer,
jest co wspominać , to nam zostało,
kup mi pierścionek z małą cyrkonią,
może być brylant, powiem nieśmiało.

niedziela, 6 marca 2011

czekam z utęsknieniem

mój pies kundel jamnikowaty nad morzem 2010

uroki zimy

to moje pierwsze zdjęcie,akt .

wkleiłam dzisiaj kilka wierszy z innego portalu,żeby mi nie zaginęły
Całkiem możliwe
ja nie jestem spragniona miłości
jedną drugą mam już za sobą
mnie wystarczy twój głos w słuchawce
i pytanie:"hallo co się dzieje z tobą?"

ja już nie chcę niecierpliwych godzin
stęsknionego serca łomotu
mnie wystarczy dobre ciepłe słowo
co potrafi poderwać do lotu

a jeżeli kiedyś się spotkamy
usiądziemy w małej kawiarence
wypijemy kawę ze śmietanką
pożegnamy się może w rozterce...

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger
Chcę nadal...
Chcę dotknąć twojej skóry,
poznawać krok po kroku,
rozmarzyć błękit oczu,
wspomnienia czerpać z mroku.

Wygładzać wszystkie blizny,
usypiać wraz z westchnieniem,
poczuć się znów bezpiecznie
na zawsze z twym imieniem.

I przekomarzać rankiem,
a nocą śpiewać fugi
no, bo jeśli nie teraz
to kiedy po raz drugi...

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger
Czarownica
okulary te różowe mam pod ręką są gotowe
na dni szare i pochmurne
kiedy wszystko jest zbyt trudne

i na serce mam kropelki
na frasunek ucisk wszelki
pomieszanie z poplątaniem
długie zbyt oczekiwanie

bo ja jestem czarownicą
chociaż gładkie moje lico
swe sekrety jednak miewam
rzadko kiedy je odkrywam

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger
Czarownica
okulary te różowe mam pod ręką są gotowe
na dni szare i pochmurne
kiedy wszystko jest zbyt trudne

i na serce mam kropelki
na frasunek ucisk wszelki
pomieszanie z poplątaniem
długie zbyt oczekiwanie

bo ja jestem czarownicą
chociaż gładkie moje lico
swe sekrety jednak miewam
rzadko kiedy je odkrywam

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger
Wszystko przed nami...
Jeszcze tyle słów nie padło,
nie znudziliśmy się jeszcze,
w oczy nie spojrzałam tobie,
a po plecach czuję dreszcze.

Jeszcze ci nie powiedziałam,
co najbardziej mnie zachwyca,
jeszcze ścieżką nie zdążałam,
ośmielona tłem księżyca.

Jeszcze wierszy nie czytałam,
nie słuchałam twej muzyki,
więc spokojnie na mnie czekaj,
i przywitaj się jak z nikim.

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger
Możliwe
A kiedy już będziesz szczęśliwy,
to napisz mi proszę w podzięce,
że właśnie...że tylko przeze mnie,
w momencie, gdy wzięłam za ręce...

A kiedy już będziesz tak blisko,
że bliżej nie można w ogóle,
to powiedz, że nigdy nikomu,
nie dałeś tak wiele, choć z bólem...

A kiedy odejdziesz, bo musisz,
nie wierzę, że potrwa to długo,
bo jestem dla ciebie wyzwaniem,
nie zmienisz mnie chyba na drugą?
Dieta
zaczęłam nową cud dietę
żeby się nieco odmłodzić
byś ujrzał dawną kobietę
taką jak kiedyś na co dzień

śniadanie to twoje słowa
na obiad listki sałaty
dwa pocałunki na deser
bo tak bywało przed laty

kolacja nie tej nie będzie
idzie mi w biodra ciut
że całkiem dobrze wyglądam...
wlewasz mi w serce miód

mówisz że trzeba przyprawy
życie jest nudne zbyt
to powiedz co proponujesz
cynamon imbir czy flirt

a tak w sekrecie powiem
że nie raz sobie marzę
żeby tak może na wiosnę
ktoś został moim ...kucharzem

przyprawiał mi wiktuały
robił to nienagannie
ja wtedy kochać go będę
tak jak potrafię...zachłannie

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger
Spieszę się...
Nie mam dziś czasu dla pana,
mnie się naprawdę spieszy,
odwiedzić muszę miejsc kilka,
sprawdzić co jest na rzeczy.

Zrozumieć to, co zbyt trudne,
dlaczego ludzie płaczą,
i gonią za nieuchwytnym,
liczą, że szczęście zobaczą.

Dlaczego to takie trudne,
spotkać drugiego człowieka,
ja ciągle wierzę w swą gwiazdę,
nucę pod nosem i czekam...

poczekam

piszesz dla mnie piękne wiersze
wplatasz czułe słowa
że dojrzałeś i już czekasz
czy jestem gotowa

ja niestety mam wrażenie
że to zwykła zmowa
coś jedynie się przyśniło
dyktowała sowa

więc stwórz wiersze
takie szczere ale o poranku
gdy sen odszedł budzik dzwoni
kawa czeka w dzbanku

pobożne życzenia

Jeśli nadzieja... to przeogromna,
Miłość niech będzie ciut  nieprzytomna,
Nieszczęścia lepiej, żeby nie było,
A życie? czyżby się nam przyśniło?

majówka

Co ja wymyślę na wiosnę,
zapewne już nie urosnę,
a czy zakwitnę na nowo,
pamiętaj, dałeś mi słowo,

na wiosnę razem pójdziemy,
tam gdzie się pięknie zieleni,
gdzie ziemia pachnie gorącem,
może to będzie na łące,

a może w lasku brzozowym,
już blisko, więc bądź gotowy.
Weź tylko kocyk ten w kratkę,
kanapki,jakąś sałatkę,

do picia kawę w termosie,
bo o tej porze , po rosie...
Zamiast muzyki z empetrzy
jest słowik, ten będzie lepszy.

Kwiatów nie kupuj mi żadnych,
jest tyle wspaniałych polnych,
wystarczy skromny bukiecik,
bądź tylko trochę swawolny.

pamiętam

Spodni do kolan już nie noszę,
ni podkoszulka w barwne kwiaty,
na głowie nie mam kapelusza
i śmiałych marzeń jak przed laty.

Fryzurkę też mam całkiem grzeczną,
włosy nie kryją łuku ramion,
nie chodzę zwykle uśmiechnięta,
tylko zgaszona nie wiem czemu.

Ktoś zagrał „Marsza tureckiego”,
czy to był Mozart,czy Bethoveen...
kiedy pachniały tak akacje
i tylko ciebie miałam w głowie.

Lubiłeś moje dwie sukienki,
jedną niebieską plisowaną,
drugą zieloną z wstążką w pasie,
nie, byłam chyba rozebraną...

No, nie tak całkiem, wiem pamiętam
bieliznę miałam cud... jedwabną,
oczy przykryte rzęs firanką,
co też czyniło mnie powabną.

Że wymyśliłam...nie tak było?
To mi przypomnij bardzo proszę,
włosy skręcone w papilotach
na nogach zwykłe dwa bambosze...

Ale i tak mnie pokochałeś,
do dziś pamiętam uścisk szczery
i te muszelki prosto z morza
i frytki rybki i bajery...

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger

marzenia

Może kiedyś, już niedługo,
zamiast słuchać głosu świerszczy,
to na łące, tam nad strugą
posłuchamy swoich wierszy.

Ty mi białe będziesz czytać
i tłumaczyć ich przesłanie,
ja rymami będę szeptać,
zacałujesz mnie kochanie.

I tak słowa i literki,
pomieszają swoje szyki,
serca złączą, losy splączą,
będzie może tak jak z nikim.

A jeżeli i nie będzie,
coś co mogłoby się zdarzyć,
no, to powiedz mi mój miły,
czy nie wolno mi pomarzyć...

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger

z poczwarki motyl

W twoich oczach nasiąknęłam barwą,
i pomału rozpostarłam skrzydła ,
już nie straszne mi zmory ni strzygi,
ani inne przebrzydłe straszydła.

Jestem lekka, zwinna,jak wiewiórka,
fruwam sobie pół metra nad ziemią,
a spotkani przypadkiem przechodnie,
kręcą głową nie wiadomo czemu.

Mało mówię, co rzadko się zdarza,
tylko mruczę te swoje piosenki,
bo wiem jedno, od pewnego czasu,
jestem twoja i jadasz mi z ręki.

zachcianki

Dotykiem wiatru mnie kołysz,
i ciepłym słowem zagłaskaj,
polukruj ciepłym spojrzeniem,
bądź jak rodzynek do ciasta.

Jodełką błyśnij zieloną,
co nigdy nie zrzuca igieł,
i pomóż na ile potrafisz,
przeżyć te chwile szczęśliwie.

Niech czas zatrzyma się w locie,
urodą nieprzeniknioną,
i w zachwyt wpadniemy razem,
melodią sercem wyśnioną.

lirycznie

jeszcze mam ciągle jedwabną skórę
czułość w spojrzeniu
jeszcze planuję spotkanie z tobą
w Zauroczeniu
to na nas czeka wilgotny piasek
by odbić stopę
boję się myśleć aby nie zepsuć
co będzie potem

jeszcze przed nami słodkie czereśnie
zachody słońca
jeszcze mi powiesz jak śpiewa trawa
gdy wiatr ją trąca
dlatego wybacz nie zdradzę więcej
niech czas wywróży
wiem tylko jedno jesteś mi bliski
nie czekam dłużej

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger j

reminiscencje

Jeszcze powietrze pachnie tobą,
jeszcze na skórze czuję dreszcze,
wciąż gwiazdy patrzą z góry na mnie,
a w brzuchu słyszę słodkie świerszcze.

Jeszcze mi w głowie coś zostało,
co bywa raz na dzieje świata,
ja miałam jednak takie szczęście,
że przyszło do mnie tego lata.

Miało i oczy , ręce małe,
i czułość w słowach, w gestach tkliwość,
uparcie jednak zaprzeczało,
że nie, że skąd, to nie jest miłość.

To co to było, sama nie wiem,
może po czasie się okaże,
ja jednak swoje wiem i czuję,
ktoś dał mi tylko serce w darze

"Szczęście to kamfora,ulatniać się skora" Jan Sztaudynger

wnuczka

Moja wnuczka ma całe dwa lata,
jest dorodną, zuchwałą panienką,
chętnie wstaje już z samego rana,
nie marudzi, wszystko robi prędko.

Już od rana jest bardzo zajęta,
sprząta dzielnie w pokoju lalek,
nic dziwnego za progiem już święta,
a roboty nie ubywa wcale.

Schody dzielnie pokonuje sama,
biega, skacze, ciągle gdzieś się spieszy,
musi obiad przyrządzić dla lalek,
oraz zrobić parę innych rzeczy.

Zaraz misia wykąpie, uczesze,
i sukienkę lalce sprawi nową,
właśnie dzisiaj ma pilne wychodne,
bo na mieście spotka się z krawcową.

Jeszcze pranie ulokuje w pralce,
zetrze kurze, odświeży podłogi,
ona może tak biegać bez końca
i o dziwo nie bolą ją nogi.

A wieczorem już trochę zmęczona,
gdy oglądnie bajeczkę dla dzieci,
zaśnie smacznie, zbudzi się radośnie,
jak słoneczko wszystkim będzie świecić.

czyżby?

najpiękniejsza jest miłość niespełniona
kiedy ktoś nie objął cię w ramionach
nie potrafił powiedzieć ci czule
jaka jesteś mu bliska i w ogóle

wspólnych przeżyć nie było zbyt wiele
nie skończyła się ślubem w kościele
to był tylko teatr wyobraźni
ozdobiony kropelką przyjaźni

ale czasem chodziło ci po głowie
że nie samą przyjaźnią żyje człowiek

pogoda nie dla mnie

Wypłaczę się na ramieniu,
pogadam sama ze sobą,
co w życiu mi nie wyszło,
jaką mam dalej pójść drogą.

Czy pisać niemądre wiersze,
czy wzdychać w bezsenne noce,
czy raczej przestać się martwić,
dojrzałe zrywać owoce.

Dlaczego pustka dokoła,
pogoda ciągle nie dla mnie,
możliwe, że ktoś namieszał,
i chodzi sobie bezkarnie.

Ale nie będę rozgryzać,
szkoda mi reszty mych zębów,
zagwiżdżę sobie wesoło,
obejdę smutki....z rezerwą.

albo albo

albo przyjedź proszę szybko
jak tylko potrafisz
albo pozwól mi się dotknąć
choć na fotografii

albo powiedz coś niechcąco
że jestem ci bliska
albo przeklnij delikatnie
tfu znowu artystka

albo bądźmy wreszcie razem
przez lato i jesień
no to pakuj już walizki
czekam pod adresem...

schyłek lata

Czmychnęła ruda wiewiórka,
pewnie spieszyła się wielce,
ach, ile ma do zrobienia,
wymienię tylko naprędce.

Napełnić musi spiżarnię,
wyprawić dzieci do szkoły,
codziennie pilnować lekcji,
bo dzieci to nie anioły.

Futerko już wypłowiałe,
musi wymienić na zimę,
albo przynajmniej wytrzepać,
w rękawy dać naftalinę.

Mieszkanie na piątym piętrze,
jak na nią zbyt jest wysoko,
trzeba wymienić koniecznie,
pilne, bo trochę mokro.

Sąsiadka z góry zarzuca,
liśćmi zgniłymi od rana,
to mam być w dobrym humorze,
no, powiedz moja kochana.

Tak wyżalała się biedna,
a ja słuchałam z uwagą,
wiewiórki są takie piękne,
mają do tego prawo.

rudzielec

Czmychnęła ruda wiewiórka,
pewnie spieszyła się wielce,
ach, ile ma do zrobienia,
wymienię tylko naprędce.

Napełnić musi spiżarnię,
wyprawić dzieci do szkoły,
codziennie pilnować lekcji,
bo dzieci to nie anioły.

Futerko już wypłowiałe,
musi wymienić na zimę,
albo przynajmniej wytrzepać,
w rękawy dać naftalinę.

Mieszkanie na piątym piętrze,
jak na nią zbyt jest wysoko,
trzeba wymienić koniecznie,
pilne, bo trochę mokro.

Sąsiadka z góry zarzuca,
liśćmi zgniłymi od rana,
to mam być w dobrym humorze,
no, powiedz moja kochana.

Tak wyżalała się biedna,
a ja słuchałam z uwagą,
wiewiórki są takie piękne,
mają do tego prawo.

bez tytułu

jeśli mnie kochasz prześlij znak
świat się od tego nie zawali
serce przyspieszy trochę rytm
może i smutek się oddali

jesień za oknem deszczem puka
liście szeleszczą pod nogami
fronty szaleją ponad głową
w tv wciąż straszą wichurami

więc przybądź szybko utul głowę
wprowadź porządek w resztę świata
powiedz coś ciepło i pokochaj
pożegluj ze mną gdzieś do lata

Fart

Wygrałam los na loterii,
/może to było w niedzielę/,
gdy w oczy mi popatrzyłeś,
jeszcze do dzisiaj się śmieję.

Wygrałam główną wygraną,
nie wypłacili pieniędzy,
ale już jestem szczęściarą,
nie oczekuję nic więcej.

Jesteś codziennie myślami,
nocą odwiedzasz namiętnie,
wystarczy tego na życie,
dopóki serce nie pęknie

Rozmowa

Halo! Tu ja, a ty gdzie?
Dziwisz się , że zbyt długo śpię...
Ach, przecież dziś jest niedziela
i nigdzie się nie wybieram.

Mrozy już trochę zelżały,
świat senny i nadal biały.
Ludzie nie chodzą, nie muszą,
tylko w mieszkaniach się duszą.

Na parapecie zielono,
storczyk wypuszcza znów kwiaty,
żeby mnie trochę pocieszyć,
ja jednak tęsknię za latem.

Zrobiłam dziś pischingera,
bo coś mi jednak doskwiera.
Ciasta kawałek malutki,
potrafi przegonić smutki.

A tusza z duszą pod rękę,
zanucą smętną piosenkę.
Co mówisz?/przerwa na fonii/,
że sypie...jutro zadzwonisz...

jak długo jeszcze

Wiatr wieje a mróz trzeszczy
ciekawe długo jeszcze
miesiąc mogę poczekać
lecz tęsknię już za deszczem

marzę o ciepłym słońcu
o trawie i zieleni
by grube zgrzebne ciuchy
na podkoszulki zmienić

na szczęście mam przyjaciół
takich na niepogodę
gdy wicher w okno stuka
i wątpię w mą urodę

pocieszą i rozśmieszą
podeślą to co trzeba
choć sami ledwie dyszą
przychylą chętnie nieba

czasem ich nie doceniam
że są tak wyjątkowi
i chociaż wszystko mija
nie zmienię ich na nowych

zima

Wirują płatki w śnieżnym pędzie,
szukają sobie lądowiska,
czasem przystaną w świetle lampy,
by pooglądać coś tam z bliska.

Oszołomione mkną w nieznane,
kłębią się, iskrzą , roztapiają,
w końcu zmęczone dzikim tańcem,
tulą do siebie...osiadają.

Gwiazdka do gwiazdki, jak ziarenka,
tworzą rozległą białą plamę,
jeśli ktoś przejdzie delikatnie,
odciśnie ślady na dywanie.

Zając, przepiórka, kuropatwa,
kilka wron w stadku się wybiera,
by sprawdzić...sporo tego śniegu?
A mrozu ile w dół od zera?

Dyskretnie patrzę , nie dowierzam,
sarenka wyszła prosto z lasu,
opowie swoim przyjaciółkom,
że zima piękna, pełna blasku.

zamieć

a śnieg pada i pada
wszystko wokół w bieli
przesadzają jak zwykle
wściekli się anieli

z nudy czy też swawoli
biją się jaśkami
fruwa pierze w przestworzach
mkną płatki saniami.

wykopyrtną się czasem
i wtedy zawieja
że do wiosny już blisko
w tym tylko nadzieja

sześć tygodni jak mówią
z okładem i dłużej
potrwa jeszcze ta zima
tak świstak wywróżył

ja tam siedzę w mym domku
gdzie ciepło i sielsko
i przez okno oglądam
tę bitwę anielską

chociaż płatki są małe
lecą gęsto z nieba
i doprawdy co chwilę
odśnieżać je trzeba

nie przejmuję się zbytnio
zasypie, to trudno
gdy tak cicho i biało
przynajmniej nie brudno

Ładne kwiatki

dostałam dzisiaj kwiaty
świeżutkie i pachnące
przed chwilą jeszcze rosły
przydając barwy łące

bukiet był różnorodny
stokrotki i kaczeńce
i kilka leśnych fiołków
bukiecik zmięłam w ręce

co mi tam z takich kwiatów
postoją zaraz zwiędną
wolałabym twe wiersze
to nie jest wszystko jedno

wiersze też mają zapach
kolor i moc tajemną
gdy często w nocy nie śpię
czuwają razem ze mną[/size]

i głaszczą moje serce
i sieją wątpliwości
zwłaszcza te o rozstaniu
cierpieniu i miłości

Cisza mówi

A może by tak nie rozmawiać,
zaufać tylko intuicji,
wyostrzyć zmysły, zamknąć oczy,
i tylko drżenia serca liczyć.

Słowa są takie nieporadne,
zbyt często nazbyt wyświechtane,
choć mówią przecież co innego,
niż te z rozmowy z tamtym panem.

Wiesz, po raz pierwszy mi się zdarza,
że cisza takim jest przekazem,
i nie chcę miły nic już słyszeć,
wystarczy, że będziemy razem.

Musiałam dojrzeć, trochę trwało,
by to co zbędne precz odrzucić,
dawniej mi było mało, mało,
chciałam byś mówił, aby poczuć.

Dzisiaj mam spokój, który bywa,
najlepszym moim powiernikiem,
lecz, jeśli masz mi coś powiedzieć,
znajdź mnie pod znanym sobie nickiem.

Powrót do młodości




Znałam dzionek,  który nie miał końca,
żaden wieczór, nie napawał lękiem,

miałam jedne sandałki od  święta,
 kretonową , czerwoną sukienkę.

Jadłam chleb pachnący, z twardą skórką,
 piłam mleko, tak po prostu z dzbanka,
znałam  przejścia  tajemne   w ogrodzie,
dotąd wiem,  jak  pachnie  macierzanka.

Zapominam pomału te miejsca,
i osoby jakże  sercu bliskie,
 mogę  jeszcze  moje dzieci uczyć,
jak wygrywać melodie na listkach.

 Drzewa znane obcy w pień wycięli,
 ktoś postawił wielkie, nowe domy,
mnie zamienił bezkarnie w kobietę,
pomysł to był nadzwyczaj szalony.

 Czyż nie mogłam zostać dalej dzieckiem,
nie poznawać złych stron tego   świata,
jakby komuś  na tym zależało,
i chciał szybko  mnie oduczyć latać.

Nie,  nie chciałam być wcale dorosłą,
dobrze było mi w wieku dziecięcym,
takie jednak są odwieczne   prawa,
chcesz niewiele , a dają ci więcej.

I pointy żadnej tu nie będzie,
chociaż może komuś się nasunie,
najszczęśliwsze są czasy dziecięce,
wtedy jednak nikt tego nie czuje.                                    .


sobota, 5 marca 2011

symptomy wiosny


Bo ja jestem proszę pana zakochana,
tak zwyczajnie, jak na wiosnę zwykle bywa,
tylko chodzę i wciąż wzdycham, ginę w oczach,
 często czuję się ogromnie nieszczęśliwa.

Zamiast skupić się na pracy, czy zabawie,
ja nocami wypisuję tęskne wiersze,
tylko patrzeć zniknę panu w metaforach,
nie pomogą i zaklęcia  te najszczersze.

Stąd mam apel, niech pan do mnie szybko wraca,
niech uczucia nie kiełkują we mnie próżno,
może prozą pan przemówi, w ręce weźmie,
zanim będzie na cokolwiek już za późno.

Prognoza


Miałam kiedyś małe dzieci
i pragnień tysiące,
ale szybko mi wyrosły,
to już nie ten koncert.

Miałam kiedyś cztery koty
i przyjaciół wiele,
dzisiaj noc się dziwnie wlecze
i mało się śmieję.

Miałam kiedyś chwilkę ciebie,
musi mi wystarczyć,
a twe słowa w sercu chowam,
nimi nie jarmarczę.

Może kiedyś cię odnajdę,
nie będzie już zmroku,
tylko jasność, zapach kwiatów,
upragniony spokój.

Pewnie jestem nazbyt śmiała,
mam w sobie nadzieję,
że to wkrótce już nastąpi,
może nie zemdleję...




środa, 2 marca 2011

Determinacja


Czuję się zagubiona ,
serce nierówno stuka,
nie mam żadnej ochoty,
żeby życiu coś ukraść.

Kiedy wszystko już było,
mniej lub  bardziej udane,
to po kiego mi znowu
   chcieć, by spotkać się z panem.

Mnie naprawdę nie bawią ,
komplementy zbyt tanie,
ani pana zwierzenia,
że pan zawsze nad ranem

myśli ma nieprzeciętne,
i pragnienia gorące,
ja naprawdę nie tęsknię,
za ukropem i słońcem.

Lubię średnią pogodę,
bez nawałnic i burzy,
więc powtarzam raz jeszcze,
nie zamierzam się durzyć.

Wiem już, że to kosztuje
noce często bezsenne,
więc dlatego odmawiam,
proszę , żyć już beze mnie.