sobota, 26 października 2013

Beznadzieja




 
Zamknęłam się w sobie,
jak ślimak w skorupie
i wiary już nie mam,
nadziei nie kupię.

A miłość co kiedyś
gościła w mym domu,
nad ranem odeszła,
czy mógłby ktoś pomóc?

I tylko ta cisza,
gdy wokół jest  pustka,
a oczy wilgotne,
śmiech zamarł na ustach.

Zaś serce, jak serce,
tęsknotą jest zżarte,
a w głowie myśl jedna,
to wszystko jest żartem.

Odeszło gdzieś szczęście
pewnie  nie wróci,
to sami powiedzcie,
jak nie mam się smucić.

Głupia historia

Powiedziałeś  kiedyś cicho, że mnie kochasz,
miałam wtedy idiotycznie głupią minę,
wiem, codziennie   ktoś wyznaje komuś miłość,
na ulicy i w tramwaju, często w kinie.

Powiedziałeś niewyraźnie, że odchodzisz,
nie wierzyłam, bez powodu, w środku lata,
ale kiedy łzy przełknęłam, zrozumiałam,
że bez ciebie żyć potrafię, żadna strata.
 
Zadzwoniłeś wczoraj w nocy, niespodzianie,
że ci smutno, ciągle myślisz tylko o mnie,
czy bym mogła jednak wrócić, że przepraszasz,
sama nie wiem, bardzo  trudno cię zapomnieć.

czwartek, 24 października 2013

Bitwa na argumenty



Często biję się z myślami,
dość męczące to zajęcie,
kiedy są zbyt napastliwe,
nie chcą przyznać, że są w błędzie.

Potem chodzę jak w malignie,
sińców pełno i kopniaków,
muszę długo rany leczyć,
a najlepsze ziarna maku.

Można napar sobie zrobić,
albo  kawał zjeść  makowca,
mnie pomaga, lepiej sypiam,
niepotrzebna  żadna owca.

Już nie muszę kierdla liczyć,
zawsze którejś mi brakuje
i zaczynam od początku,
nic dziwnego nóg nie czuję.

sobota, 19 października 2013

Z remanentu




Po romantycznym znajomym,
pozostał kryształ nieduży,
niestety, róże już zwiędły,
a  flakon pokrył się kurzem.

Historia krótka, sprzed laty,
nawet nie warta pamięci,
cóż kiedy wazon pozostał,
szkoda  wyrzucić na śmieci.                   

Kiedyś wzruszyłam się bardzo,
na dowód mała chusteczka,
jeszcze do dzisiaj mi służy,
wokół różowa mereżka.

Mój narzeczony zostawił,
wytarty koc, czarny, w kratę,
służył za wierne posłanie,
pamiętam, na plaży latem.

Mam jeszcze małą latarkę,
przydatna bardzo w podróży,
przyświecam sobie nocami,
by wiersze z mroku wynurzyć.

W kuferku miłosne listy,
które wyjmuję raz w roku
i  wtedy bywa, że płaczę,
potrafią zmącić mi spokój.

p.s.
Wiem z telewizji i z prasy,
kiedy się zbliża  rozstanie,
najlepiej zatrzymać auto,
albo niewielkie mieszkanie.

Po co mi dobra wszelakie,
wystarczą miłe wspomnienia,
jakaś chusteczka, breloczek
i słowa, które doceniam.

wtorek, 15 października 2013

Wyznanie



Ja nie jestem spragniona miłości,
jedną drugą zostawiam  za sobą,
mnie wystarczy ciepły  głos w słuchawce,
jak tam spałaś, którą wstałaś nogą?

 Ja już nie chcę nadwyrężać serca,

dość mam innych codziennych kłopotów,
mnie wystarczy świadomość,że jesteś,
na spotkanie ze mną  zawsze gotów.  

Przyjdzie wiosna, kto wie co się zdarzy,
usiądziemy w małej   kawiarence
i opowiesz mi po raz dziesiąty,
co sprawiło, że straciłeś serce.

A może...




A może lepiej być kamieniem,
przyglądać się wszystkiemu z boku,
nie cierpieć, nie rozmyślać  wiele,
mieć święty spokój.

A może lepiej być strumieniem,
dążyć niezmiennie w jedną stronę,
porywać z sobą co po drodze,
już przemielone.

A może lepiej być nieczułym,
ślepym i głuchym, bez rozumu,
podążać biernie w karawanie,
nie drażnić tłumu.

Na nic te wszelkie dywagacje,
dość długo żyję na tym świecie,
wiem co ma wartość niewątpliwie,
reszta to śmieci.

Gdy świat zadziwia swoim tempem,
co chwile jakaś  nowa akcja,
wiadomo, wszystko jest możliwe,
zawsze jest szansa.