Gdyby nie było raptem Świąt,
byłoby lepiej, nie, no skąd!
Nikt by nikogo nie pogłaskał,
nie poczęstował pysznym ciastem,
nie dał dowodu, że pamięta,
od tego też bywają święta.
Nie zastanowił się, nie wzruszył,
nie zajrzał bacznie w swoją duszę.
Nie dał się ponieść uczuć fali,
przywołał myślą tych z oddali.
Lecz prawdę mówiąc, osobiście,
wolę dni zwykłe, oczywiście.
Tyle zabiegów, nerwów, szumu,
jakoś nie lubię zbytnio tłumu.
A jeśli mam już coś wybierać,
wolę Wielkanoc, mrozu nie ma.
p.s.
Tu muszę pilnie wnieść poprawkę,
te święta miały jednak mżawkę,
gołoledź, mroźną zawieruchę
i zaskoczyły śnieżnym puchem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz