Mam skazę, lubię dużo mówić.
Są sytuacje, gdy nie mogę,
bo leżę cicho na kozetce,
i nieruchomo trzymam głowę.
Nie cierpię tego, w oczy lampa
jaskrawym światłem mocno świeci,
o czym mam myśleć o słowikach,
gdy wiertło z szumem mózg mój wierci?
Dawniej pamiętam, będąc dzieckiem,
podobne sprawy brałam w ręce,
wiązałam nitkę, pociągnęłam
i bólu już nie czułam więcej.
Dlaczego zęby taką zmorą,
a niby w nazwie są na stałe,
ktoś tu przesadził w nazewnictwie,
dlatego tu wylewam żale.
Jest jakaś dziwna prawidłowość,
gdy smutek z nagła mnie dopada,
zawsze zębami się odezwie,
na przykład plomba mi wypada.
Może niedługo kupię szczęki
i zamocuję mocnym klejem,
dentystę będę mijać z dala,
przynajmniej taką mam nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz