Czas niestety wszystko dziwnie zmienia,
z żalem przyznam, że oceniam gorzej,
te kolory sprane i wyblakłe,
góry niższe, brudne, szare morze.
Tatry gołe, utraciły czapy,
zawstydzone chowają się w chmurach,
rozpleniły się maszkary reklam,
stare chaty, ech tam, same wióra.
Moje ścieżki dawno wydeptane,
inne ptaki ćwiczą co dzień gardła,
nawet miłość co była tak trwała,
wyspinała się i z hukiem spadła.
Jeszcze pewne słowa brzęczą w uchu,
słyszę śnieg co skrzypi w noc grudniową,
wyjechałeś bez słowa w nieznane
i zająłeś się panienką nową.
Ryzykowne jest szukanie śladów,
życie biegnie na oślep z rozpędem,
wolę myśleć przy ogniu w kominku,
że w twym sercu zawsze jednak będę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz