sobota, 5 kwietnia 2014

Refleksyjnie




Najpiękniejsza ponoć miłość... niespełniona,
kiedy ktoś nie zdążył chwycić cię w ramiona,
był trochę  nieśmiały, nie rzekł,  żeś mu bliska,
taka ciepła, znana i bezpieczna  przystań.

Wspólnych przeżyć przyznam, też nie było wiele,
nie przysięgał miłość, przed Bogiem w kościele.
Był to tylko seans, śniony w wyobraźni,
ckliwy, romantyczny na bazie przyjaźni.

Myśl zuchwała czasem snuła się po głowie,
przyjaźń dosyć ważna, czy wystarczy, powiedz.
A po latach dramat, nikt nie wie jak było,
krążą nawet  słuchy, mogła to być miłość…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz