A na polu jest duszno,
a na polu jest parno,
jakiś kot się
przybłąkał
i rozmawia z latarnią.
Pewien pies sterczy w
oknie
i na panią swą czeka,
ale ona niewdzięczna,
zapomniała lub zwleka.
I pamięta sprzed laty,
lipy w Gdańsku-Oliwie,
co zapachem nęciły,
czemu ja się nie
dziwię.
Wszystko było tak
proste,
lato, lipy, ten pan
i odeszło w nieznane,
ktoś nakreślił zły
plan.