Zabrałam mego psa na wczasy,
wiadomo lato, zwykła sprawa.
Jeśli się ma zwierzaka w domu,
samego się go nie zostawia.
Kupiłam bilet na sypialny,
łóżeczko dla mnie i dla niego,
wzięłam jedzonko, kartę zdrowia,
żeby nie stało się nic złego.
Czas szybko mijał na spacerach,
lenistwie i igraszkach w wodzie,
w końcu dzień nadszedł, pora wracać,
ot koniec, flauta, po przygodzie.
Już pociąg jakiś podstawili,
szukamy razem sypialnego,
cała noc długa jest przed nami,
pora kolacji, więc smacznego.
Zabrałam wodę, pomidory,
kurczę pieczone i owoce,
trzeba coś przegryź no i popić,
w pociągu tak się ciągną noce.
Konduktor przyszedł, zażartował
grzeczny był całkiem, wziął bilety
dla informacji tylko dodał,
gdzie będą dla psa toalety.
Dwudziesta trzecia ,my w Bydgoszczy
pociąg zatrzyma się na chwilę,
a pani z pieskiem na peronie,
może numeru nie wywinie.
Następną stacją będzie Toruń,
kilka minutek poczekamy,
a pani z pieskiem dziarsko skoczy,
by nam chodniczka nie poplamił.
Patrzyłam pilnie na zegarek,
by nie przeoczyć tej godziny,
konduktor tylko wziął latarkę,
pies zrobił bardzo dziwną minę.
Noc ciemna,ani żywej duszy,
stoję ja z pieskiem na peronie,
szukam latarni, może łatwiej,
aż mi pulsują dziwnie skronie.
Konduktor mówi,tam są kwiaty,
może w donicy się załatwi,
a w oknach gapie, patrzą na nas,
to psu jest głupio,a nie łatwiej.
Wracamy smutni, pęcherz gniecie,
jeszcze przed nami stacja Toruń,
mam więc godzinę, wytłumaczę,
może go zmuszę i przekonam.
Godzina bardzo szybko mija,
konduktor chrapie,trzeba budzić,
znów noc na stacji,ja z mym Nodym,
trzeba się spieszyć, nie marudzić.
I jak myślicie, zrobił siku?
A gdzie tam,trzymał dzielny mały,
dopiero w domu, w swym ogródku,
hamulce dziwnie zluzowały.
Następnym razem,wiem co zrobię,
pies jest jak dzieciak,taki mały,
kupię pampersy ,dobry rozmiar,
po co ma czekać pociąg cały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz