Czmychnęła ruda wiewiórka,
pewnie spieszyła się wielce,
ach, ile ma do zrobienia,
wymienię tylko naprędce.
Napełnić musi spiżarnię,
wyprawić dzieci do szkoły,
codziennie pilnować lekcji,
bo dzieci to nie anioły.
Futerko już poszarzało,
wymienić trzeba na zimę,
albo przynajmniej wytrzepać,
w rękawy dać naftalinę.
Mieszkanie na szóstym piętrze,
a skakać jest coraz trudniej,
co prawda ruch, samo zdrowie,
i całkiem nieźle się chudnie.
Sąsiadka z góry zarzuca,
liśćmi zgniłymi od rana,
to mam być w dobrym humorze,
no, powiedz moja kochana.
Tak użalała się biedna,
a ja słuchałam z uwagą,
wiewiórki znane gaduły,
mają do tego prawo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz