Kiedy tak pada, kap kap
kap
i nie chce się wychodzić
z domu,
na szczęście mecze
jeszcze są,
można dokopać zawsze
komuś.
Trawa zielona, dobre tło,
chłopaki zgrabne i
ruchliwe,
gonią za piłką, faule są,
że też im chce się, aż
się dziwię.
Żar leje z nieba, aplauz,
szał,
co chwilę z tłumu się
wyrywa,
a ja spokojnie, na
wersalce,
bez szans na awans, lecz
szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz