wtorek, 19 marca 2013
SPOKÓJ JASNYCH WRZOSÓW
najpierw łzy obetrzemy
i sny przywrócimy
opatrzymy spokojem poranioną duszę
wygłuszymy koszmary co serce kaleczą
na spokojnej już fali odpłyniemy w ciszę
wtedy opowiem tobie
to co chcesz usłyszeć
wtedy pewnie wyszepczę
co wyszeptać muszę
gdy gniazdo wymościmy wygrzaną pościelą
z dotyku nocy biorąc pełne chłodu dreszcze
gdy siwą smużką dymu ciemność nasączymy
by potem z wczesnym ptactwem chłodny witać ranek
wtedy zaznasz tych lotów
nie doznanych jeszcze
wtedy dopiero zaznasz
tego co nieznane
jeśli kwilenie ptaków tylko lęk przyniesie
a wiosną cię wystraszą strzelające pąki
lasy nie dadzą więcej chłodu i schronienia
jak sępy spadną z góry obłoki stalowe
wtedy cię uprowadzę
na łąki wrzosowe
wtedy zabiorę ciebie
na wrzosowe łąki
piątek, 8 marca 2013
ósmy marca
Tuli pan czy nie tuli,
w jeden dzień można bezkarnie,
wszystkie kobiety na świecie,
byleby niezbyt nachalnie.
Można się wybrać nad Wisłę,
by karmić wspólnie łabędzie,
zaprosić na lampkę wina,
przysięgę złożyć w Urzędzie.
Najtaniej będzie utulić,
wskazówki masz w pierwszej zwrotce,
goździki wyszły już z mody,
wystarczy dać po stokrotce.
w jeden dzień można bezkarnie,
wszystkie kobiety na świecie,
byleby niezbyt nachalnie.
Można się wybrać nad Wisłę,
by karmić wspólnie łabędzie,
zaprosić na lampkę wina,
przysięgę złożyć w Urzędzie.
Najtaniej będzie utulić,
wskazówki masz w pierwszej zwrotce,
goździki wyszły już z mody,
wystarczy dać po stokrotce.
Kobiece rozterki
Pomału wkraczam w wiek dojrzały,
co niby taki doskonały.
Lecz ma też swoje mankamenty,
już starość czeka za zakrętem.
Wyparowuje zewsząd woda,
a na tym traci też uroda.
Mam suche włosy, suchą skórę
i wszystko inne, tak w ogóle.
Stąd słusznie miewam i obawy,
wyschnę na szczapę, skórkę żaby.
Jedynie jeszcze mam nadzieję,
deszczyk wiosenny mnie podleje.
I znów rozkwitnę jak ten kwiatek,
nie będę smucić już się zatem.
Pan też odegra pewną rolę,
o ile tylko mu pozwolę…
co niby taki doskonały.
Lecz ma też swoje mankamenty,
już starość czeka za zakrętem.
Wyparowuje zewsząd woda,
a na tym traci też uroda.
Mam suche włosy, suchą skórę
i wszystko inne, tak w ogóle.
Stąd słusznie miewam i obawy,
wyschnę na szczapę, skórkę żaby.
Jedynie jeszcze mam nadzieję,
deszczyk wiosenny mnie podleje.
I znów rozkwitnę jak ten kwiatek,
nie będę smucić już się zatem.
Pan też odegra pewną rolę,
o ile tylko mu pozwolę…
niedziela, 3 marca 2013
Nocne wyprawy
Ja tam nie muszę być królewną,
mieć gronostaje i karoce,
na dziś wystarczy opel corsa
i zapełnione wszystkie noce.
Nie chcę wojaży zagranicznych,
francuskich perfum ni pierścionków,
wystarczy spacer pod gwiazdami,
klimat znajomych nam zakątków.
Może się uda jeszcze złapać,
pociąg, co jedzie gdzieś donikąd,
za byle jaki bury kamyk,
inaczej mówiąc, tak za frico.
Pomarzyć wspólnie, przebiec dreszczem,
odwiedzić to co zapomniane,
a po szaleństwie letniej nocy,
wrócić do domu gdzieś nad ranem.
mieć gronostaje i karoce,
na dziś wystarczy opel corsa
i zapełnione wszystkie noce.
Nie chcę wojaży zagranicznych,
francuskich perfum ni pierścionków,
wystarczy spacer pod gwiazdami,
klimat znajomych nam zakątków.
Może się uda jeszcze złapać,
pociąg, co jedzie gdzieś donikąd,
za byle jaki bury kamyk,
inaczej mówiąc, tak za frico.
Pomarzyć wspólnie, przebiec dreszczem,
odwiedzić to co zapomniane,
a po szaleństwie letniej nocy,
wrócić do domu gdzieś nad ranem.
sobota, 2 marca 2013
Przebieranka
Jeśli możesz, to oczami mnie rozbieraj,
szybko przybądź, bardzo proszę, nawet teraz.
Najpierw zdejmij różowiutkie zawstydzenie,
możesz schować w samochodzie,za siedzeniem.
Odrzuć smutek, w którym nie jest mi do twarzy,
a na głowę włóż czapeczkę, zlepek marzeń.
Wszelką gorycz zedrzyj proszę, wrzuć do śmieci,
wreszcie radość niech panuje, śmiechem leczy.
Bo to wszystko było bardzo niewygodne,
strasznie gniotło i w dodatku jest niemodne.
Potem zostań, jeśli możesz, do jesieni,
w końcu jesteś czarodziejem, spróbuj zmienić.
szybko przybądź, bardzo proszę, nawet teraz.
Najpierw zdejmij różowiutkie zawstydzenie,
możesz schować w samochodzie,za siedzeniem.
Odrzuć smutek, w którym nie jest mi do twarzy,
a na głowę włóż czapeczkę, zlepek marzeń.
Wszelką gorycz zedrzyj proszę, wrzuć do śmieci,
wreszcie radość niech panuje, śmiechem leczy.
Bo to wszystko było bardzo niewygodne,
strasznie gniotło i w dodatku jest niemodne.
Potem zostań, jeśli możesz, do jesieni,
w końcu jesteś czarodziejem, spróbuj zmienić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)