środa, 15 stycznia 2014

Z cyklu "pociąg pospieszny opóźniony"...

Na zimę robię porządki,
schowam  ubrania do szafy,
wyrzucę  z pamięci pana,
o ile jeszcze potrafię.

Pewnie ogródek przekopię,
jarzyny schowam w piwnicy,
usmażę pyszne powidła,
pełne niebiańskiej słodyczy.

Tylko niewielki jest szkopuł,
tej zimy nie widać wcale
i nie wiadomo, czy przyjdzie,
zostaje na lodzie balet.

Przysmaki



Lubię kruche ciasteczka,
choć zapewne też tuczą,
z  konfiturką, orzeszkiem,
ach, zjem kilka przed nocą.

Rozpływają się szybko,
jak obłoki na niebie,
trzeba będzie znów upiec,
trudno zastąpić chlebem…

Obrońca



Wieczorem mam towarzystwo,
przylatuje komarzysko,
nie oceniam jakiej płci,
to nieważne, żąda krwi.

Szansy nie mam na obronę,
nie zapomni bestia o mnie.
Głowę chowam pod pierzynę,
nie oddycham, ledwo żyję.

Cisza, moment, już zasypiam,
a tu dźwięczy znów muzyka.
Lecz z pomocą przyszedł Nody
i  na drobne ją podrobił.

Spisek



Gdy jutro zadzwoni telefon
i obcy pan spyta, jak zdrowie?
Choć będzie to tylko pomyłka,
dziękuję, jest nieźle, odpowiem.

A prawda niestety jest inna,
tu strzyka, tam boli i gniecie,
wiadomo, pogoda jest winna
i mafia co rządzi na świecie.

Bo kto to wymyślił, by w styczniu,
 stokrotki bieliły się w trawie,
gdy przyjdzie nań sądu godzina,
za wszystkie swe sprawki odpowie.

środa, 8 stycznia 2014



Chciałam bardzo wiesz  że chciałam
być przy tobie rankiem
po niezwykłej nocy letniej
wypić wody szklankę

może byłam zbyt naiwna
 i wierzyłam w cuda
mimo wszelkich przeciwności
no  teraz się uda

odsłaniałeś mi miraże
świata cztery strony
w tamtych czasach jakże trudnych
z obłędem szalonym

już myślałam  że tak będzie
zawsze  coraz lepiej
ale przyszedł dzień feralny
do dziś dźwięczy echem

była to dziewczyna młoda
chyba nie ładniejsza
co ci mogła ofiarować
może była śmielsza

może tak cię nie kochała
fakt  że była płocha
więc odeszłam w zapomnienie
do dziś w nocy szlocham


 Wyglądam może na naiwną,
mimo doświadczeń  wierzę w cuda,
dostrzegam  komizm sytuacji,
nie biorę serio przykrych uwag.

Ciągle  odkrywam coś na nowo,
śmieję się, a tu trzeba płakać,
doceniam  każde ciepłe  słowo,
nie myślę, zaraz będzie atak.

A jeśli to jest niemożliwe,
nie będę miła ani słodka,
dlatego z góry was przepraszam,
taką możecie też mnie spotkać.

I wtedy zmieniam się w lamparta,
wyciągam  zęby i pazury,
by ci co weszli mi na odcisk,
 niekomfortowo się poczuli.       

wtorek, 7 stycznia 2014



Pamiętam święta przed laty,
zupełnie inne niż teraz,
grudzień był  z prawdziwym śniegiem,
a słupek poniżej zera.                              

Teściowa władzę dzierżyła
i planowała przyjęcia,
nietaktem byłoby nie przyjść,
odmówić wspólnego zdjęcia.

Już kilka tygodni wcześniej,
robiła plan co też poda,
wiadomo zgodnie   z tradycją,
nie jakaś dzisiejsza moda.

Rozmowy kwitły przy stole,
pięknie nakrytym  i sutym
i było sielsko, rodzinnie,
jak nigdy niestety potem.

Aniołek przyniósł prezenty,
leżały  cenne pod drzewkiem,
kolędy brzmiały na głosy,
 Pan przyjął radosną śpiewkę.                          

Wystarczy jedna Osoba,
która ma w sobie żar boży,
potrafi wszystkich przyciągnąć,
i miłość nieziemską mnożyć.

A dzisiaj każdy osobno,
jakoś przemęczy te święta,
o  tamtych  sprzed wielu laty,
wciąż będzie jednak pamiętał.