Przeczytałem i
zamyśliłem się długo nad rzeczywistym posmakiem musztardowym poezji. Wielki
talent autorki widoczny w pięknej swobodzie wyrażania myśli, niesamowitej
lekkości wiersza, płynnej melodyce strofy utonął w kokieteryjnej, kobiecej
liryce o wyglądzie blondynki. Tomik jest monotematyczny. Autorka rozmawia z
nieznanym - Nim, pokazując Mu siebie ze wszystkich stron, z nutą zawieszonego
"być może". Rzecz w tym, że czytelnik mężczyzna uzna to wdzięczenie
się za trzpiotkarskie i nieprawdziwe - licealne. Mężczyźni wolą ostrzejszą
erotykę. Kobiety z naturalnej, przypisanej płci konkurencyjności - zareagować
mogą gorzej - odkładając na bok lekturę. Bardzo istotny jest przekaz wiersza i
jego emocjonalny ładunek. Pozbawiony tych emocji tomik wyglada jak ładna modelka
na wybiegu. Piękna, ale to tylko wieszak. Poetkę znam o dawna. Mogę nawet
powiedzieć o łączącej nas przyjaźni. Po przeczytaniu tomiku, będącego
ukoronowaniem jej internetowej twórczości nie mogę się oprzeć fali smutku i
chciałbym głośno zapytać autorkę: Coś ty Halinko zrobiła z takim wielkim,
prawdziwym talentem?
Marek Gajowniczek 19 06
2014 Warszawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz