Pamiętny spacer
Pamiętam pierwszy nasz spacer,
głęboka noc, w dole Wisła,
ja cała drżąca, w domysłach.
Mówiłeś mi dziwne rzeczy,
jak się buduje dziś mosty,
dla ciebie wszystko jest proste.
Mnie było już wszystko jedno,
o czym się toczy rozmowa,
na wszystko byłam gotowa.
Mróz, chyba grudzień, lub styczeń,
trzymałeś mnie za ramiona,
chciałeś do siebie przekonać.
Spacer trwał chyba do rana,
Kraków ma tyle uliczek,
a pocałunków nie zliczę.
Piekarz dał świeże bułeczki,
chrupała skórka pachnąca,
ja dalej chętna i drżąca,
Gdy otrzeźwiałam już wiosną,
dopiekło spóźnione lato,
przyszło się zmierzyć ze stratą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz