Chcę dotknąć twojej skóry,
poznawać krok po kroku,
rozmarzyć błękit oczu,
poczuć znów, co to spokój.
Wygładzać wszystkie blizny,
przytulać się z westchnieniem,
zasypiać bez obawy,
że tylko jesteś cieniem.
Pić rankiem wspólnie kawę,
z maślanym rogalikiem,
troszczyć się o twe zdrowie,
bo wiem, że masz je liche.
Kłócić się tylko żartem,
uśmiechem dzień rozbrajać,
wyznawać co dzień miłość,
nie czekać z tym do maja.
Mamy już mało czasu,
kto wie naprawdę ile,
więc może ostatecznie,
ćmy będą za motyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz