W nocy cisza jest taka nieznośna,
przerywana tykaniem zegara,
jeszcze czasem dobiega chrapanie,
trudno zasnąć, narzekam do rana.
Wyostrzone mam zmysły do granic,
choć nie widzę, to słyszę wyraźnie,
właśnie pociąg przeleciał do Gdańska,
biją dzwony-pięć, dziesięć, dwanaście…
Skrzypią meble, lodówka coś wzdycha,
przeciążona nadmiarem jedzenia,
lecz najgorsze, że w szafie ktoś siedzi,
głośno stuka i chciałby wyjść z cienia.
Coś mamrocze, nie słyszę wyraźnie,
ma przesłanie pewnie do ludzkości,
dobre sobie, nie jestem rzecznikiem,
nie przekażę, ach, przestań mnie złościć.
Już proroków było w świecie wielu,
rozumiani najczęściej opacznie,
jestem senna, jeszcze coś przekręcę,
radzę spisać, a niech się coś zacznie.
Lecz na szczęście noc mija, już świta,
świat się budzi na nowo z łoskotem,
stary zegar przyspieszył wskazówki,
ach, pogoda fatalna za oknem.
przerywana tykaniem zegara,
jeszcze czasem dobiega chrapanie,
trudno zasnąć, narzekam do rana.
Wyostrzone mam zmysły do granic,
choć nie widzę, to słyszę wyraźnie,
właśnie pociąg przeleciał do Gdańska,
biją dzwony-pięć, dziesięć, dwanaście…
Skrzypią meble, lodówka coś wzdycha,
przeciążona nadmiarem jedzenia,
lecz najgorsze, że w szafie ktoś siedzi,
głośno stuka i chciałby wyjść z cienia.
Coś mamrocze, nie słyszę wyraźnie,
ma przesłanie pewnie do ludzkości,
dobre sobie, nie jestem rzecznikiem,
nie przekażę, ach, przestań mnie złościć.
Już proroków było w świecie wielu,
rozumiani najczęściej opacznie,
jestem senna, jeszcze coś przekręcę,
radzę spisać, a niech się coś zacznie.
Lecz na szczęście noc mija, już świta,
świat się budzi na nowo z łoskotem,
stary zegar przyspieszył wskazówki,
ach, pogoda fatalna za oknem.