Każdy coś ode mnie żąda,
żebym była dobra, mądra.
Mąż chce mi przykrócić cugle
i się złości, że nie chudnę.
Koleżanka chce na ploty,
kiedy tyle mam roboty.
Mój telefon opętany,
dzwoni, jakie mam dziś plany.
Pies wyciąga mnie na spacer,
chce wyprawiać dzikie harce.
A na polu deszcz zacina,
nie, nie zmusi
żadna siła.
Ciało prosi, chcę pieszczoty,
a ja nie mam dziś ochoty.
Dusza wzlotów, aż do nieba,
może jutro, duszo przebacz.
Muszę więc być asertywna,
wolę pasztet niż powidła.
Nie, nie zgadzam się, odmawiam,
w końcu to jest moja sprawa
Wiem, po czasie gorzkie żale,
mogłam chociaż troszkę, ale…
Wybór nie jest sprawą łatwą,
stąd szczęśliwa bywam rzadko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz