Czasem dopada mały
smutek,
doprawdy nie wiem skąd przychodzi,
chciałabym szybko go
odprawić,
żeby nie zdążył duszy
zmrozić.
Nie znam recepty doskonałej,
męczę się z nim jak z głupim brzdącem,
jeszcze ta jesień, mglisto szara,
co zawłaszczyła moje słońce.
Ciepła i światła potrzebuję,
zapłacę bardzo dobrą cenę,
jeśli mi wszyscy odmówicie,
chyba się jednak trochę zdrzemnę.
I prześpię jesień, nawet zimę,
przytyję, zbrzydnę, daję słowo,
więc jak, czy mogę na was liczyć,
czy mam pójść dalej swoją drogą.
Hej, ta jesień jest piękna, sen zostaw na zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuńMyślę, ze możesz na mnie liczyć, zadajesz kokieteryjne pytania.
Bo kokieteryjne są wszystkie Twoje wiersze