czwartek, 19 grudnia 2013





W nocy cisza jest taka nieznośna,
przerywana tykaniem zegara,
jeszcze czasem dobiega chrapanie,
trudno zasnąć, narzekam  do rana.                                        

Wyostrzone mam zmysły do granic,
choć nie widzę, to słyszę wyraźnie,
właśnie pociąg przeleciał do Gdańska,
biją dzwony-pięć, dziesięć, dwanaście…

Skrzypią meble, lodówka coś wzdycha,
przeciążona nadmiarem jedzenia,
lecz najgorsze, że w szafie ktoś siedzi,
głośno stuka i chciałby wyjść z cienia.

Coś mamrocze, nie słyszę wyraźnie,
ma przesłanie  pewnie do ludzkości,
dobre sobie, nie jestem rzecznikiem,
nie przekażę, ach, przestań mnie złościć.

Już proroków było w świecie wielu,
rozumiani najczęściej opacznie,
jestem senna, jeszcze coś przekręcę,
radzę spisać, a niech się coś zacznie.

Lecz na szczęście noc mija, już świta,
świat się budzi na nowo z łoskotem,
stary zegar przyspieszył wskazówki,
 ach, pogoda fatalna za oknem.

środa, 18 grudnia 2013

Fenomen




Mój pies może i nie jest rasowy,
lecz pewności to nie mam w tym względzie,
co dzień rano mnie wita przyjaźnie,
gwarantuje, że jakoś to będzie.

Rytualnie sprawdzamy pogodę,
on w tym czasie obleci ogródek,
robi przegląd ważniejszych wydarzeń,
kto nasikał przybłęda kot, wróbel?

Potem myje dokładnie swe łapki,
zakurzone wytrzepie futerko,
ja w tym czasie szykuję jedzenie,
wołam, Nody!, wystygnie, chodź prędko!

Och, spóźniona, już pędzę do pracy,
on tymczasem zajmuje parapet,
kilka godzin posiedzi w milczeniu,
przyznam szczerze, ja tak nie potrafię.

Pozostaje wciąż dla mnie zagadką,
kiedy jestem od domu daleko,
jak bezbłędnie poznaje, że jadę,
wypatruje i radośnie szczeka.

Ach, zazdroszczę mu węchu i wzroku,
bezgranicznej  ufności i wiary,
że to życie doprawdy jest cudem,
byle kość mieć i kogoś do pary.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Nie tylko przedświątecznie

Wciąż spaceruję wiślanym brzegiem
w gwiazd towarzystwie, w srebrze księżyca
często wspomnieniem spojrzę za siebie
częściej miłości czarem zachwycam

Duszę, jak piszesz, mam romantyka
tu trudno liczyć na jakąś zmianę
ta stałość prosto z serca wynika
po prostu kocha i jest kochane

A co do zdrowia, szwankuje czasem
choć patrząc w pesel, to raczej w normie
czuję się młody, marzeń mam masę
starość mnie łatwo w łapy nie dorwie

Pytasz się wierszem, czy cię pamiętam?
Odpowiem wierszem, dużo jest ludzi
o których pamięć wraca na święta
o tobie nimi nie muszę budzić

autor- zaklinacz

Przedświątecznie

Pan zaklinacz wierny sobie,
pisze ciągle piękne listy,
ja się martwię, by przypadkiem,
nie wpadł w nurty rwącej Wisły.

Wiem, że lubi się przechadzać,
blisko wody licząc gwiazdy,
bo ma duszę romantyka,
toć to chyba widzi każdy.

Lecz po starej znajomości,
liczę, że mnie wciąż pamięta,
gdy zapomniał, jest okazja,
wkrótce przecież będą Święta.

Zawsze wtedy ja tak robię,
z zakamarków serca, duszy,
wyłuskuję zapomnianych,
piszę kartki, by ich wzruszyć.

Dobrych życzeń nigdy wiele,
mam nadzieję, część się spełni,
gdyby jeszcze śnieg poprószył,
udał mi się dzisiaj piernik.





autor

fryzjerka

czwartek, 12 grudnia 2013

Próba pocieszenia



Och, przepraszam pana bardzo,
że się pospieszyłam,
wyjawiłam swe uczucia,
w końcu to jest przyjaźń.

Pan się stropił, nie dowierza,
jest już na uboczu,
konstatuje, że niewielu,
dobrze patrzy z oczu.

W swoim życiu już pan przeżył,
niejedną tragedię,
i kobiety zimne były,
pogrążyły w biedę.

Niech  pan jeszcze raz spróbuje,
a nuż się powiedzie,
tyle ładnych dziewcząt wkoło,
no, wiary…sąsiedzie.


Asertywna




Każdy coś ode mnie żąda,
żebym była dobra, mądra.
Mąż chce mi przykrócić cugle
i się złości, że nie chudnę.

Koleżanka chce na ploty,
kiedy tyle mam roboty.
Mój telefon opętany,
dzwoni, jakie mam dziś plany.

Pies wyciąga mnie na spacer,
chce wyprawiać dzikie harce.
A na polu deszcz zacina,
 nie, nie zmusi żadna siła.

Ciało prosi, chcę pieszczoty,
a ja nie mam dziś ochoty.
Dusza wzlotów, aż do nieba,
może jutro, duszo przebacz.

Muszę więc być asertywna,
wolę pasztet niż powidła.
Nie, nie zgadzam się, odmawiam,
w końcu to jest moja sprawa

Wiem, po czasie gorzkie żale,
mogłam chociaż troszkę, ale…
Wybór nie jest sprawą łatwą,
stąd szczęśliwa bywam rzadko.

Emancypantka

Ach, nie będę się ośmieszać
 i tępić rywalki,
opowiadać, żeś wspaniały
 pić z tej samej szklanki.

Nawet jeśli żyć nam przyszło
w podniebnej przestrzeni,
ja wybieram  inną chmurkę,
taką bliżej ziemi.

Jeść nie muszę z twojej ręki,
potrafię gotować
i nie będziesz przewodnikiem,
możesz kompas schować.

Zawsze idę swoją drogą,
drogowskazy mijam,
na pytania odpowiadam,
tak, jestem niczyja.

To nie sztuka pójść w niewolę
i nie mieć odwrotu,
potem tylko pozostaje,
zazdrościć psu, kotu…