piątek, 19 lutego 2010

Góry

I znowu jestem w górach w tym miejscu co przed laty, cóż z tego, narty w domu, na zboczach śniegu łaty. Powietrze coś zmienili, nie pachnie już sosnami i my zupełnie inni, choć „w środku” tacy sami. Pamiętam bardzo dobrze, te szusy ze Skrzycznego, gdy śnieg się mienił srebrem, nie ma nic piękniejszego. Może coś w nas zostało, z tych dobrych, starych czasów, przyjaźń na długie lata, i szyszki prosto z lasu. Wyprawy w czas młodości, są czasem ryzykowne, cóż kiedy pamięć nie śpi, a serce uczuć głodne.

2 komentarze:

  1. Czekam na komentarze,kto pierwszy się odważy...

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu jestem w górach
    w tym miejscu co przed laty,
    cóż z tego, narty w domu,
    na zboczach śniegu łaty.

    Powietrze już nie pachnie,
    żywiczną wonią sosen,
    i my już nie ci sami,
    wszak nam przybyło wiosen.

    Pamiętam bardzo dobrze,
    te szusy ze Skrzycznego,
    gdy śnieg się mienił srebrem,
    nie ma nic piękniejszego.

    Czy jeszcze coś zostało,
    z tych dobrych, starych czasów,
    przyjaźń na długie lata,
    i szyszki prosto z lasu.

    Wyprawy w czas młodości,
    są czasem ryzykowne,
    cóż kiedy pamięć nie śpi,
    a serce uczuć głodne.

    Troszkę przerobiłam:)

    OdpowiedzUsuń