No i przyszła już jesień, pora mgieł i deszczu,
melancholia rozkwita, wirusy szaleją,
a ja jeszcze mam w oczach słoneczne wakacje,
choć na nosku mym piegi codziennie bieleją.
Muszę w końcu pochować przewiewne bluzeczki,
kupić jakieś twarzowe nakrycie na głowę,
parasolkę odświeżyć,wysypiać się co dzień,
i pomysły na życie sprawić sobie nowe.
Że zatoki i stawy,muszą coś powiedzieć,
widać takie ich prawo,sprawa nie jest nowa,
trzeba kącik przyjazny umieć sobie stworzyć,
i to zdaje się będzie sukcesu połowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz