Kiedy nie chce mi się spać,
noc się wlecze jak makaron,
biorę mego psa na spacer,
i chodzimy aż do rana.
Czasem siadam przy ognisku,
blisko pana co z gitarą,
i śpiewamy na dwa głosy,
och, jak ja się wtedy staram.
Sprawa jest już przedawniona,
wierna psina gdzieś przepadła,
pan zestarzał się wierutnie,
nie widziałam go od dawna.
Jednak szczerze wyznać muszę,
żal mi wspomnień z głębi lasu,
i wakacji z tamtym panem,
choć poświęcał mało czasu.
Morze ma już inny kolor,
plaża dziwnie zaśmiecona,
nie pamiętam, chyba dawno,
ktoś ratował mnie w ramionach.
niedziela, 30 czerwca 2013
sobota, 29 czerwca 2013
Opatrunek
Włożyli mi serce do gipsu,
ciekawe, odniesie to skutek,
gdy serce zanadto się tłucze,
paskudną miłością zatrute.
Więc noszę ten kamień potulnie,
uwierzcie, że wcale nie lekko,
z ratunkiem przychodzą mi wiersze,
udają,że jestem poetką.
I wtedy zapomnę na chwilę,
że życie jest dosyć okrutne,
i chęć mam na świeże truskawki,
o dziwo, zupełnie nie puchnę.
ciekawe, odniesie to skutek,
gdy serce zanadto się tłucze,
paskudną miłością zatrute.
Więc noszę ten kamień potulnie,
uwierzcie, że wcale nie lekko,
z ratunkiem przychodzą mi wiersze,
udają,że jestem poetką.
I wtedy zapomnę na chwilę,
że życie jest dosyć okrutne,
i chęć mam na świeże truskawki,
o dziwo, zupełnie nie puchnę.
Przyjaciele
Mówią nie ma jak rodzina,
przyjaciele też są ważni,
ach, zbyt późno zrozumiałam,
nie ceniłam tej przyjaźni.
Ot, na wyciągniecie ręki,
jeden dzwonek telefonu,
teraz mogę dzwonić,stukać,
lecz nikogo nie ma w domu.
Trzeba było łapać chwile,
co tam słota, zawierucha
i spotykać się, by gadać,
lub z uwagą nocą słuchać.
Więc, gdy jeszcze nie jest późno,
warto by podsycać ogień,
żeby potem nie żałować,
zdmuchnie żar najgłupszy powiew.
Bo wspomnienia nawet barwne,
będą dobre, lecz na starość,
kiedy siły nie pozwolą
i nie będzie wam się chciało.
przyjaciele też są ważni,
ach, zbyt późno zrozumiałam,
nie ceniłam tej przyjaźni.
Ot, na wyciągniecie ręki,
jeden dzwonek telefonu,
teraz mogę dzwonić,stukać,
lecz nikogo nie ma w domu.
Trzeba było łapać chwile,
co tam słota, zawierucha
i spotykać się, by gadać,
lub z uwagą nocą słuchać.
Więc, gdy jeszcze nie jest późno,
warto by podsycać ogień,
żeby potem nie żałować,
zdmuchnie żar najgłupszy powiew.
Bo wspomnienia nawet barwne,
będą dobre, lecz na starość,
kiedy siły nie pozwolą
i nie będzie wam się chciało.
Mogę, jeśli chcę...
Ty mnie jednak nie doceniasz,
ja naprawdę wiele mogę,
ugotuję pyszny obiad,
zrobię pranie, "zmyję głowę".
A, że czasem piszę wiersze,
usiłuję za nos wodzić,
toż to tylko jest rozrywka,
mój wzburzony umysł chłodzi.
Nie ja jedna wpadłam w sieci,
i konieczność widzę w tym,
żeby dzień zaczynać wierszem,
by nie uciekł mi gdzieś rym.
Znawcy twierdzą, rym niedobry,
lepiej pisać wiersze białe,
niby takie są niewinne
i w czystości doskonałe.
Tu się pros,i żebym w końcu,
umieściła mały aneks,
mam poczucie rytmu w sobie
i stąd wiersze rymowane.
Jeśli kogoś chcę zanudzić,
zwracam doń się tylko prozą
i po kilku już godzinach,
muszę przyznać wieje grozą.
ja naprawdę wiele mogę,
ugotuję pyszny obiad,
zrobię pranie, "zmyję głowę".
A, że czasem piszę wiersze,
usiłuję za nos wodzić,
toż to tylko jest rozrywka,
mój wzburzony umysł chłodzi.
Nie ja jedna wpadłam w sieci,
i konieczność widzę w tym,
żeby dzień zaczynać wierszem,
by nie uciekł mi gdzieś rym.
Znawcy twierdzą, rym niedobry,
lepiej pisać wiersze białe,
niby takie są niewinne
i w czystości doskonałe.
Tu się pros,i żebym w końcu,
umieściła mały aneks,
mam poczucie rytmu w sobie
i stąd wiersze rymowane.
Jeśli kogoś chcę zanudzić,
zwracam doń się tylko prozą
i po kilku już godzinach,
muszę przyznać wieje grozą.
Podobno...
Osioł ponoć uparty,
nie sprawdziłam tego,
w moich oczach uchodzi
za pracowitego.
Zaś mrówka taka mała,
a jaka jest silna,
od dzisiaj jest mi wzorem,
taka być powinnam.
Żmija podobno lubi,
na piersi się żywić
i potem się odpłaca,
cóż trudno się dziwić.
Zawsze podziwiam wierność,
mam nawet szczeniaka,
nigdy się nie zawiodłam,
i stąd bajka taka.
Człowiek jest... każdy widzi,
różnych cech ulepkiem,
czasem godny podziwu,
czasem z nóg nas zetnie.
Obiegowe opinie,
bywają zbyt płytkie,
przeważnie to co się świeci,
jest dawno przeżytkiem.
nie sprawdziłam tego,
w moich oczach uchodzi
za pracowitego.
Zaś mrówka taka mała,
a jaka jest silna,
od dzisiaj jest mi wzorem,
taka być powinnam.
Żmija podobno lubi,
na piersi się żywić
i potem się odpłaca,
cóż trudno się dziwić.
Zawsze podziwiam wierność,
mam nawet szczeniaka,
nigdy się nie zawiodłam,
i stąd bajka taka.
Człowiek jest... każdy widzi,
różnych cech ulepkiem,
czasem godny podziwu,
czasem z nóg nas zetnie.
Obiegowe opinie,
bywają zbyt płytkie,
przeważnie to co się świeci,
jest dawno przeżytkiem.
czwartek, 20 czerwca 2013
Lato
Letni upał usypia
ścisza głośne rozmowy
ptakom skrzydła podcina
daje nagły ból głowy
trawa zdycha zmęczona
róże też mi omdlały
ucichł dziwnie telefon
obraz odszedł od ściany
nikt się dzisiaj nie kłóci
no bo skąd ma brać siły
nawet ty mnie nie kochasz
ależ ten świat zawiły
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Ostateczne rozwiązanie
Nie pozwól odejść od siebie,
chyba ci na mnie zależy,
ja wiem, nie jestem aniołem
i trudno ze mną dzień przeżyć.
Kocham, jak tylko potrafię,
tak na swój sposób, wytrwale,
nikt nie udzielał mi lekcji,
mogłoby być doskonalej.
Choć każda miłość jest inna,
najlepsza chyba ostatnia,
jest świeża jak pierwsza zieleń
i nie dorówna jej żadna.
Nie musi być na koturnach,
przy świecach ni w pełnym blasku,
wystarczy skromnie po ciemku,
bez bisów i bez oklasków.
Mówisz, że to niemożliwe,
niemodne, trudne na co dzień,
możemy chyba spróbować,
zresztą... rozstańmy się w zgodzie.
chyba ci na mnie zależy,
ja wiem, nie jestem aniołem
i trudno ze mną dzień przeżyć.
Kocham, jak tylko potrafię,
tak na swój sposób, wytrwale,
nikt nie udzielał mi lekcji,
mogłoby być doskonalej.
Choć każda miłość jest inna,
najlepsza chyba ostatnia,
jest świeża jak pierwsza zieleń
i nie dorówna jej żadna.
Nie musi być na koturnach,
przy świecach ni w pełnym blasku,
wystarczy skromnie po ciemku,
bez bisów i bez oklasków.
Mówisz, że to niemożliwe,
niemodne, trudne na co dzień,
możemy chyba spróbować,
zresztą... rozstańmy się w zgodzie.
czwartek, 13 czerwca 2013
Na dwoje babka...
Proszę pana, przyszedł czas, by wyznać szczerze,
zbyt pochopnie
uwierzyłeś w moje słowa,
że już
jestem na etapie nieszczególnym,
nie potrafię
się zakochać, więc bez obaw.
Więc
prostuję, tak do końca nie bądź pewny,
gdy na świecie
wszystko względne jest od wieków,
już nie mogę
dać gwarancji na sto procent,
nie pomyślę-
„a nuż facet wart jest grzechu”.
Więc ostrzegam,
póki nie jest jeszcze późno,
niech pan
bacznie kontroluje, nocą śledzi,
czy przypadkiem
nie zarzucam sprytnie sieci,
czytam wiersze, by o panu więcej wiedzieć.
Gdy wyczytam
zwłaszcza to co między strofy,
pan umieścił
dla zmylenia czytelnika,
małe szanse
by odwrócić splot przypadków,
niech pan
lepiej zwija żagle, w toni znika.
Lecz, gdy z
pana jeszcze żeglarz całkiem niezły
i przygodę wypisaną ma na twarzy,
zawsze
szansa jest na podróż bez przystani,
zapisałam kiedyś taką
w sferze marzeń.
p.s.
pan się pyta, a dlaczego "bez przystani" ,
z pewnych względów, może będzie znacznie taniej.
Ja tam nie wiem, jakie konto ma pan w banku,
mnie wystarczy- być po prostu, twą wybranką...
Gra
Przyznaję się bez bicia,
nie jestem tą kobietą,
co wierzy bezgranicznie,
zaufać może mitom.
Rzadko się kiedy mylę,
pomaga intuicja,
odległość nie gra roli,
nie często się zachwycam.
Widocznie mam coś w genach,
po dość odległych przodkach,
co każe być ostrożną,
gdy małe szczęście spotkam.
Zależnie od pogody,
ubieram się w nastroje,
i musisz mnie uciszyć,
gdy bywam niepokojem.
Potrafię też uśmiechem,
umilić każdą chwilę,
choć trochę ryzykuję,
uwielbiam płatać figle.
Zapewne czcze przechwałki,
nie jestem wyjątkowa,
ot, taka szara myszka,
w przebraniu jak królowa.
Bo rządzić lubię bardzo,
potrzebni są poddani,
traktuję ich z wyższością,
pochlebstwa zaś mam za nic.
środa, 12 czerwca 2013
Ogród
Sianie maku sprawa naganna
pewnie lepiej zasadzić róże
mają wiele odcieni płatków
i zapewne postoją dłużej
a ogrodnik jak to ogrodnik
nie zapyta co się podoba
stąd gdy wiosną zaczyna rządzić
jestem blada i pełna obaw
kupił korę jakieś kamienie
nie ma grządki już na rzodkiewki
może ogród wygląda nieźle
ale jakby nie z mojej śpiewki
pewnie lepiej zasadzić róże
mają wiele odcieni płatków
i zapewne postoją dłużej
a ogrodnik jak to ogrodnik
nie zapyta co się podoba
stąd gdy wiosną zaczyna rządzić
jestem blada i pełna obaw
kupił korę jakieś kamienie
nie ma grządki już na rzodkiewki
może ogród wygląda nieźle
ale jakby nie z mojej śpiewki
Wyjazd
A więc nie ma cię w domu,
na dni kilka czy dłużej?
Katarynka telefon,
złą wiadomość powtórzył.
Przecież wiesz, że się martwię,
wyobraźnia pracuje,
może coś ci się stało,
każdą plotkę kupuję.
Wyjechałeś więc w góry,
bo nad morze daleko,
mogłeś chociaż zadzwonić,
niepotrzebnie wciąż czekam.
Tak pamiętam przed laty,
słońcem zalane stoki
i kolano strzaskane,
co wychodzi mi bokiem.
Ale wszystko ma cenę
i musiałam zapłacić,
teraz tylko wspominam,
wybacz, pora kolacji.
na dni kilka czy dłużej?
Katarynka telefon,
złą wiadomość powtórzył.
Przecież wiesz, że się martwię,
wyobraźnia pracuje,
może coś ci się stało,
każdą plotkę kupuję.
Wyjechałeś więc w góry,
bo nad morze daleko,
mogłeś chociaż zadzwonić,
niepotrzebnie wciąż czekam.
Tak pamiętam przed laty,
słońcem zalane stoki
i kolano strzaskane,
co wychodzi mi bokiem.
Ale wszystko ma cenę
i musiałam zapłacić,
teraz tylko wspominam,
wybacz, pora kolacji.
Wątpliwości uzasadnione
Trzeba przeżyć w miarę spokojnie,
choćby nie wiem co się zdarzyło,
warto zawsze liczyć na cuda,
gdy na świecie ciągle jest miłość.
Chociaż w miarę upływu czasu,
osobiście mam wątpliwości,
czy wystarczy patrzeć na życie
niepoprawnie - ufać miłości.
A rozsądek gdzie się zapodział,
chyba ma coś do powiedzenia?
Żeby potem nie było smutno,
punkt widzenia jednak się zmienia.
Jeśli o czymś mówią zbyt często,
przyklejają na każdym słupie,
ja tam jestem raczej ostrożna
i z przekory nawet, nie kupię!
choćby nie wiem co się zdarzyło,
warto zawsze liczyć na cuda,
gdy na świecie ciągle jest miłość.
Chociaż w miarę upływu czasu,
osobiście mam wątpliwości,
czy wystarczy patrzeć na życie
niepoprawnie - ufać miłości.
A rozsądek gdzie się zapodział,
chyba ma coś do powiedzenia?
Żeby potem nie było smutno,
punkt widzenia jednak się zmienia.
Jeśli o czymś mówią zbyt często,
przyklejają na każdym słupie,
ja tam jestem raczej ostrożna
i z przekory nawet, nie kupię!
niedziela, 9 czerwca 2013
Spotkanie
Nie było ogniska wśród nocy
ni długich Polaków rozmowy
nie czułam uścisku twej ręki
a jednak uwiodłeś mnie słowem
nie noszę w pamięci zaklęcia
że z tobą mi będzie najlepiej
nie byłeś mi świadkiem uniesień
cudownym na zło świata lekiem
spotkałam przypadkiem na drodze
i mogłam spokojnie ominąć
coś jednak kazało przystanąć
normalne wszak jestem dziewczyną
i odtąd już wszystko jest proste
pytania są zbędne i głupie
choć wierszy nie piszesz wybaczam
ważniejsze że grasz na tę nutę
ni długich Polaków rozmowy
nie czułam uścisku twej ręki
a jednak uwiodłeś mnie słowem
nie noszę w pamięci zaklęcia
że z tobą mi będzie najlepiej
nie byłeś mi świadkiem uniesień
cudownym na zło świata lekiem
spotkałam przypadkiem na drodze
i mogłam spokojnie ominąć
coś jednak kazało przystanąć
normalne wszak jestem dziewczyną
i odtąd już wszystko jest proste
pytania są zbędne i głupie
choć wierszy nie piszesz wybaczam
ważniejsze że grasz na tę nutę
Fraszki frywolne
Kogucik z kurką, taką naj…
Chciał na poważnie, nie dla jaj
Więc rzekła mu:
„Mój miły
Zaraz Ci zrobię pewien test
Jaki to kogut z Ciebie jest”.
Zrobiła… jaja były.
* * *
Który to słoń kochana, który
ten z trąbą na dół czy do góry
potrafi szczęście przynieść tobie
ze śmiechu aż jej ciekły łzy
Pomyśl że słoniem jesteś ty
Głupie pytania daruj sobie
Kogucik z kurką, taką naj…
Chciał na poważnie, nie dla jaj
Więc rzekła mu:
„Mój miły
Zaraz Ci zrobię pewien test
Jaki to kogut z Ciebie jest”.
Zrobiła… jaja były.
* * *
Który to słoń kochana, który
ten z trąbą na dół czy do góry
potrafi szczęście przynieść tobie
ze śmiechu aż jej ciekły łzy
Pomyśl że słoniem jesteś ty
Głupie pytania daruj sobie
czwartek, 6 czerwca 2013
Kolekcjonerka
Rzeczy mają do do siebie
że się mnożą,
kiedy? Nie wiem.
Jest mosiężny słoń, z trąbą do góry,
z pięćdziesiąt kilo makulatury.
Trzy porcelanowe flakoniki,
dwa zepsute, tandetne budziki.
Jakieś wypłowiałe sztuczne kwiaty,
bez skrupułów wyrzucę, jestem za tym.
Ach, czerwone prawdziwe korale!
Trochę kłują, nie noszę ich wcale.
Żal się pozbyć, pochodzą z Wenecji,
razem z tobą pojechały dzieci.
Dwa tygodnie w ogóle nie spałam,
przez ten strach nawet zeszczuplałam.
Ach, mam jeszcze stare kalendarze,
w nich notatki, przecież nie wymarzę.
Spinacze, dziurkacze,ołówki,
na oko, tak z pół ciężarówki.
Co pewien czas przeglądam, odkładam,
to potrzebne, tego nie wypada...
Chyba jednak nie oddam ni grama,
ot, po prostu jestem przywiązana
Letni wieczór
Bez przekwitł stanowczo zbyt szybko
a zapach miał taki upojny
co prawda gdy ścięłam do domu
nie mogłam już zasnąć spokojnie
wiadomo jak maj to konwalie
kasztany dostojne w rozkwicie
i dzieci wrzeszczące na Plantach
i ptaki co budzą o świcie
powietrze aż drży od zapachów
uwielbiam wieczorne spacery
psa biorę za świadka mych wzruszeń
wiadomo dyskretny i szczery
w ogrodzie już trawa ożyła
na tle jej przepiękne lśnią mlecze
jak gdyby ktoś posiał w nieładzie
zaświecił na szczęście sto świeczek
a mąż już codzienny gra koncert
najchętniej wieczorem wiadomo
i płynie czarowna muzyka
gdy księżyc kolejny ma romans
a zapach miał taki upojny
co prawda gdy ścięłam do domu
nie mogłam już zasnąć spokojnie
wiadomo jak maj to konwalie
kasztany dostojne w rozkwicie
i dzieci wrzeszczące na Plantach
i ptaki co budzą o świcie
powietrze aż drży od zapachów
uwielbiam wieczorne spacery
psa biorę za świadka mych wzruszeń
wiadomo dyskretny i szczery
w ogrodzie już trawa ożyła
na tle jej przepiękne lśnią mlecze
jak gdyby ktoś posiał w nieładzie
zaświecił na szczęście sto świeczek
a mąż już codzienny gra koncert
najchętniej wieczorem wiadomo
i płynie czarowna muzyka
gdy księżyc kolejny ma romans
Subskrybuj:
Posty (Atom)