Noc świętojańska
Upalny wieczór wlókł się bez końca
kot jakiś przemknął pod płotem cicho
mucha zmęczona siadła na oknie
jak zwykle tylko nie spało licho
siano pachniało mocno upojnie
krowy wracały wolno z pastwiska
ktoś na organkach tęsknie zawodził
dymy się snuły nisko z ogniska
nagle powietrzem wstrząsnęły gromy
i błyskawice niebo rozdarły
za chwilę strugi lały się z nieba
początek lata był teatralny
trwało to pewnie ze dwie godziny
stopniowo burza cichła w oddali
powietrze znowu pachniało świeżo
tej nocy krótko będziemy spali
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz