Dość często robię porządki,
przekładam ubrania w szafie,
wyrzucam z pamięci pana,
na ile tylko potrafię.
Gdy pora, kopię ogródek,
zasiewam kwiaty, jarzyny,
a pana ruszyć nie mogę,
daremnie szukam przyczyny.
Pan mi się tak rozprzestrzenił,
wniknął do głębi kłączami,
na walkę nie mam już siły,
wszelkie starania są na nic.
Niech w końcu pan już zostanie,
we dwoje będzie nam raźniej,
muszę się tylko namyśleć,
co żądać w ramach przyjaźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz