Bardzo lubię małe dzieci,
podsłuchuję ich rozmowy,
i uśmiecham się ukradkiem,
o donosach nie ma mowy.
Dziś słyszałam taki dialog,
będę słonkiem ,a ty chmurką,
pogonimy się w kółeczko,
tylko schodź już na podwórko.
niedziela, 31 lipca 2011
sobota, 30 lipca 2011
Dzieciaki
Jak ja lubię podpatrywać dzieci,
podziwiać ich zachowanie,
aż nie wierzę , że z tych boskich istot,
wyrosną dość często dranie.
***
Dzisiaj słyszałam rozmowę,
„ja będę słoneczkiem , ty chmurką
będziemy się gonić wkoło"…
tylko chodź już na podwórko.
podziwiać ich zachowanie,
aż nie wierzę , że z tych boskich istot,
wyrosną dość często dranie.
***
Dzisiaj słyszałam rozmowę,
„ja będę słoneczkiem , ty chmurką
będziemy się gonić wkoło"…
tylko chodź już na podwórko.
Radosne lata
Jak ci młodzi się kochają,
zazdroszczę im trochę,
nic nie biorą na poważnie,
mają myśli płoche.
Spacerują wieczorami,
szepczą coś ze śmiechem,
miłość im toruje drogę,
odbija się echem.
Świat jest dla nich tak przyjazny
otwiera podwoje,
a ja patrzę i podziwiam,
oniemiała stoję.
Pewnie sama byłam taka
tylko zapomniałam,
śmiałam się z powodów błahych
i nawet kochałam.
zazdroszczę im trochę,
nic nie biorą na poważnie,
mają myśli płoche.
Spacerują wieczorami,
szepczą coś ze śmiechem,
miłość im toruje drogę,
odbija się echem.
Świat jest dla nich tak przyjazny
otwiera podwoje,
a ja patrzę i podziwiam,
oniemiała stoję.
Pewnie sama byłam taka
tylko zapomniałam,
śmiałam się z powodów błahych
i nawet kochałam.
Słowa słówka
Gładkie słówka są takie chodliwe,
można kupić je na wyprzedaży
i żonglować nimi jak w teatrze,
wpierw przystroić je barwami marzeń.
Czasem wplączą się w wersety wiersza,
i dodają mu urody, ciepła
robią dziwne miny i grymasy,
gdy sięgają nieba, czasem piekła.
Nocną porą, gdy dzieją się czary,
nabierają barwy i znaczenia,
czekam na nie zawsze niecierpliwie,
są mi bliskie, gdy wychodzą z cienia.
można kupić je na wyprzedaży
i żonglować nimi jak w teatrze,
wpierw przystroić je barwami marzeń.
Czasem wplączą się w wersety wiersza,
i dodają mu urody, ciepła
robią dziwne miny i grymasy,
gdy sięgają nieba, czasem piekła.
Nocną porą, gdy dzieją się czary,
nabierają barwy i znaczenia,
czekam na nie zawsze niecierpliwie,
są mi bliskie, gdy wychodzą z cienia.
piątek, 29 lipca 2011
Żart
Kiedy kamień spadł mi z serca,
trącił lewą stopę
i poczułam ból okropny,
byłam jak w ukropie.
Coś się jednak pokręciło,
został już na stałe
jako kula co się toczy,
poczuł się wspaniale.
Kamień z serca, noga boli ,
i jest taka ciężka,
chyba razem się stoczymy,
zwycięstwo, czy klęska?
trącił lewą stopę
i poczułam ból okropny,
byłam jak w ukropie.
Coś się jednak pokręciło,
został już na stałe
jako kula co się toczy,
poczuł się wspaniale.
Kamień z serca, noga boli ,
i jest taka ciężka,
chyba razem się stoczymy,
zwycięstwo, czy klęska?
Zabawa w kolory
Jaki kolor jest tęsknoty?
Szczerozłoty, tak wiem o tym.
Jaki kolor ma zwątpienie?
Szarobury, gdy noc dnieje.
A zaś miłość jest zielona,
wiecznie młoda, rozbawiona
Ty masz u mnie kolor biały,
nie, żebyś był doskonały.
Skądże znowu, biała plama
którą zamaluję sama.
Ja mam kolor szmaragdowy,
bryzą wlewam się do głowy.
Bo kolory to jest wszystko,
co ci daję mój artysto.
Zobacz jaka jestem szczodra,
białolica, okomodra.
Szczerozłoty, tak wiem o tym.
Jaki kolor ma zwątpienie?
Szarobury, gdy noc dnieje.
A zaś miłość jest zielona,
wiecznie młoda, rozbawiona
Ty masz u mnie kolor biały,
nie, żebyś był doskonały.
Skądże znowu, biała plama
którą zamaluję sama.
Ja mam kolor szmaragdowy,
bryzą wlewam się do głowy.
Bo kolory to jest wszystko,
co ci daję mój artysto.
Zobacz jaka jestem szczodra,
białolica, okomodra.
wtorek, 26 lipca 2011
Nieudane lato
Ja nie jestem taka śmiała,
bym stawała z tobą w szranki
nie zamierzam pretendować,
do znajomej, koleżanki.
Mnie wystarczy być nieznaną,
co to wciąż cię intryguje,
i podnieca i zachwyca,
zwłaszcza wtedy, gdy blefuje.
Możesz do mnie często wzdychać,
kwiatki mi przesyłać mailem,
opowiadać o podbojach,
czy uwierzę, tego nie wiem.
Wiosna przeszła, lata nie ma,
pewnie jesień wnet zagości,
tylko ty mi miły nie mów,
że to pora dla miłości.
Na ten temat wiem już sporo,
naczytałam się dramatów,
więc nie zwlekaj, zadzwoń proszę,
nie uciekniesz od schematów.
A za oknem w mym ogrodzie ,
dojrzewają sobie wiśnie,
szkoda trochę, bez skrupułów
deszcz obmywa je rzęsiście.
Liście mokną , róże więdną,
a ja jestem zasmucona,
zaproś proszę w ciepłe kraje,
może słońce mnie przekona.
bym stawała z tobą w szranki
nie zamierzam pretendować,
do znajomej, koleżanki.
Mnie wystarczy być nieznaną,
co to wciąż cię intryguje,
i podnieca i zachwyca,
zwłaszcza wtedy, gdy blefuje.
Możesz do mnie często wzdychać,
kwiatki mi przesyłać mailem,
opowiadać o podbojach,
czy uwierzę, tego nie wiem.
Wiosna przeszła, lata nie ma,
pewnie jesień wnet zagości,
tylko ty mi miły nie mów,
że to pora dla miłości.
Na ten temat wiem już sporo,
naczytałam się dramatów,
więc nie zwlekaj, zadzwoń proszę,
nie uciekniesz od schematów.
A za oknem w mym ogrodzie ,
dojrzewają sobie wiśnie,
szkoda trochę, bez skrupułów
deszcz obmywa je rzęsiście.
Liście mokną , róże więdną,
a ja jestem zasmucona,
zaproś proszę w ciepłe kraje,
może słońce mnie przekona.
niedziela, 24 lipca 2011
List
I znowu jestem z tobą,
odległość nie gra roli,
brzęczysz mi czule w uchu,
/mów głośno i powoli/.
Możliwe, że po latach,
zmieni się coś w relacjach,
teraz jest bardzo dobrze,
/to taka dywagacja/.
Wiesz, że używam słowa,
nie zawsze adekwatnie,
ale mam taką słabość,
zwłaszcza, gdy brzmi to ładnie.
Zaufaj moim listom,
gdy dotrą tam gdzie zechcą,
wyczytaj z nich co myślę,
niech serce twoje łechcą.
A jeśli mi odpowiesz,
pocztą bez opóźnienia,
uczynisz mnie szczęśliwą,
chociaż to nic nie zmienia.
odległość nie gra roli,
brzęczysz mi czule w uchu,
/mów głośno i powoli/.
Możliwe, że po latach,
zmieni się coś w relacjach,
teraz jest bardzo dobrze,
/to taka dywagacja/.
Wiesz, że używam słowa,
nie zawsze adekwatnie,
ale mam taką słabość,
zwłaszcza, gdy brzmi to ładnie.
Zaufaj moim listom,
gdy dotrą tam gdzie zechcą,
wyczytaj z nich co myślę,
niech serce twoje łechcą.
A jeśli mi odpowiesz,
pocztą bez opóźnienia,
uczynisz mnie szczęśliwą,
chociaż to nic nie zmienia.
wspomnienie
I znowu jestem w górach
w tym miejscu co przed laty,
cóż z tego, narty w domu,
na zboczach śniegu łaty.
Powietrze już nie pachnie,
upojnie wonią sosen
i my już całkiem inni,
ot, dołożyli wiosen.
Pamiętam bardzo dobrze,
te szusy ze Skrzycznego,
gdy śnieg się mienił srebrem,
nie ma nic piękniejszego.
Może coś w nas zostało,
z tych dobrych, starych czasów,
przyjaźń na długie lata,
i szyszki prosto z lasu.
Wyprawy w czas młodości,
są czasem ryzykowne,
cóż kiedy pamięć nie śpi,
a serce uczuć głodne.
w tym miejscu co przed laty,
cóż z tego, narty w domu,
na zboczach śniegu łaty.
Powietrze już nie pachnie,
upojnie wonią sosen
i my już całkiem inni,
ot, dołożyli wiosen.
Pamiętam bardzo dobrze,
te szusy ze Skrzycznego,
gdy śnieg się mienił srebrem,
nie ma nic piękniejszego.
Może coś w nas zostało,
z tych dobrych, starych czasów,
przyjaźń na długie lata,
i szyszki prosto z lasu.
Wyprawy w czas młodości,
są czasem ryzykowne,
cóż kiedy pamięć nie śpi,
a serce uczuć głodne.
widzialne znaki
Gdzie się podziało uczucie
co kiedyś w tobie gościło
twierdzisz że nawet nie wiesz
co znaczy słowo miłość
chodzisz i szukasz wszędzie
nieszczęsny czegoś ci brak
wtem z nieba zaczął deszcz padać
i skrzydłem zamachał ptak
krople spłynęły strumieniem
ptaki złączyły się w locie
ty jakby było ci mało
szukałeś dalej sto pociech
ta woda płynąca z nieba
te dziwne beztroskie ptaki
nie są tu całkiem przypadkiem
to są miłości oznaki
chodzimy i marudzimy
że tak że siak i po co
a kiedy już jest za późno
wzdychamy do Ciebie nocą
co kiedyś w tobie gościło
twierdzisz że nawet nie wiesz
co znaczy słowo miłość
chodzisz i szukasz wszędzie
nieszczęsny czegoś ci brak
wtem z nieba zaczął deszcz padać
i skrzydłem zamachał ptak
krople spłynęły strumieniem
ptaki złączyły się w locie
ty jakby było ci mało
szukałeś dalej sto pociech
ta woda płynąca z nieba
te dziwne beztroskie ptaki
nie są tu całkiem przypadkiem
to są miłości oznaki
chodzimy i marudzimy
że tak że siak i po co
a kiedy już jest za późno
wzdychamy do Ciebie nocą
Pobożne życzenia
Gdyby tak dało się uwierzyć,
w to wszystko co wzruszeniem będzie,
w te cudne chwile zapomnienia,
w świat nierealny, trwać w obłędzie.
Gdyby tak dało się zatrzymać,
ten czas co nie jest do stracenia
i nawet głupie myśli w głowie,
wczorajsze nasze zachwycenia.
Gdyby tak dało się zapomnieć
to co balastem tylko było,
mąciło w głowie, rwało serce
i podszywało się pod miłość.
w to wszystko co wzruszeniem będzie,
w te cudne chwile zapomnienia,
w świat nierealny, trwać w obłędzie.
Gdyby tak dało się zatrzymać,
ten czas co nie jest do stracenia
i nawet głupie myśli w głowie,
wczorajsze nasze zachwycenia.
Gdyby tak dało się zapomnieć
to co balastem tylko było,
mąciło w głowie, rwało serce
i podszywało się pod miłość.
piątek, 22 lipca 2011
Memento
Dobrze, że jest pojęcie jutra,
możliwe jest doprawdy wszystko,
ktoś kogoś zdradzi, ktoś pokocha,
z kopciuszka stanę się artystką.
Gdy wczoraj zmienia się na dzisiaj,
dni przesuwają się w szeregu,
by nie uronić, nie zmarnować,
pochłaniam życie zawsze w biegu.
Wczorajszy dzień już sobie poszedł,
goryczy tyle ma co szczęścia,
zamknęłam szczelnie w starym kufrze,
by nie zabierał dużo miejsca.
Nic nie wymyślę i nie stworzę,
łańcuch dni ciągnie się z łoskotem,
podziwiam świerki co przeżyją,
i krzaki malin pod mym płotem.
Zostaną książki, akwarele,
listy dyszące uczuciami,
i tylko mnie już tu nie będzie,
pofrunę pyłem z aniołami.
Wszystko to marność, trwa zbyt krótko,
a jednak trochę żal istnienia,
lecz jeśli zdążę powiem tylko,
dziękuję i do zobaczenia.
możliwe jest doprawdy wszystko,
ktoś kogoś zdradzi, ktoś pokocha,
z kopciuszka stanę się artystką.
Gdy wczoraj zmienia się na dzisiaj,
dni przesuwają się w szeregu,
by nie uronić, nie zmarnować,
pochłaniam życie zawsze w biegu.
Wczorajszy dzień już sobie poszedł,
goryczy tyle ma co szczęścia,
zamknęłam szczelnie w starym kufrze,
by nie zabierał dużo miejsca.
Nic nie wymyślę i nie stworzę,
łańcuch dni ciągnie się z łoskotem,
podziwiam świerki co przeżyją,
i krzaki malin pod mym płotem.
Zostaną książki, akwarele,
listy dyszące uczuciami,
i tylko mnie już tu nie będzie,
pofrunę pyłem z aniołami.
Wszystko to marność, trwa zbyt krótko,
a jednak trochę żal istnienia,
lecz jeśli zdążę powiem tylko,
dziękuję i do zobaczenia.
czwartek, 21 lipca 2011
Niech będzie jak dawniej
Niech krawiec szyje ubrania,
a szewc naprawia mi buty,
zadziwia słowem poeta,
dentysta rwie ząb zepsuty.
W szkole nas pani naucza,
milicjant wręcza mandaty,
na obiad mama mi poda,
kopytka , tak jak przed laty.
Zaś wieczorami niech żaby,
rechoczą przepięknym chórem,
a gdy się spóźnię do domu,
jak zwykle dostanę burę.
A ty mnie całuj niewprawnie
i cuda świata obiecuj,
ja jeszcze raz ci uwierzę,
tylko niczego nie zepsuj.
Niech wszystko będzie jak kiedyś,
nie mów , święta.że już nie pamiętasz,
to wtedy, gdy powtarzałeś,
no, nie bądź już taka swięta.
a szewc naprawia mi buty,
zadziwia słowem poeta,
dentysta rwie ząb zepsuty.
W szkole nas pani naucza,
milicjant wręcza mandaty,
na obiad mama mi poda,
kopytka , tak jak przed laty.
Zaś wieczorami niech żaby,
rechoczą przepięknym chórem,
a gdy się spóźnię do domu,
jak zwykle dostanę burę.
A ty mnie całuj niewprawnie
i cuda świata obiecuj,
ja jeszcze raz ci uwierzę,
tylko niczego nie zepsuj.
Niech wszystko będzie jak kiedyś,
nie mów , święta.że już nie pamiętasz,
to wtedy, gdy powtarzałeś,
no, nie bądź już taka swięta.
niedziela, 10 lipca 2011
Polskie przysłowia
„Diabeł tkwi w szczegółach”
i stąd jest mu ciasno
wychodzi na chwilkę
gdy latarnie gasną
rozprostuje kości
wsadzi kij w mrowisko
zamąci umysły
to właściwie wszystko
jaki z tego morał
dla wszystkich wynika
nie bądź drobiazgowy
przesady unikaj
i stąd jest mu ciasno
wychodzi na chwilkę
gdy latarnie gasną
rozprostuje kości
wsadzi kij w mrowisko
zamąci umysły
to właściwie wszystko
jaki z tego morał
dla wszystkich wynika
nie bądź drobiazgowy
przesady unikaj
sobota, 9 lipca 2011
Trąbalski
Mnie to nie bawi, ani nie wzrusza,
gdy widzę słonia jak się porusza.
Miał rozplątywać chaszcze i liany,
a trafił biedak w skład porcelany.
Rozbił już serwis piękny, do kawy,
wszędzie zagląda, taki ciekawy.
Chińskie figurki trąbą postrącał,
ład i porządek w składzie wciąż zmąca.
Łapska ma wielkie, zady szerokie,
i jeszcze groźnie wciąż łypie okiem.
Słonie do buszu,szkoda fatygi,
już mnie znudziły śmieszne podrygi.
Skład porcelany jest dla smakoszy,
niech żaden słoń się tu nie panoszy.
A napisałam ten śmieszny wierszyk,
gdy pewien krytyk bardzo mnie zmęczył.
gdy widzę słonia jak się porusza.
Miał rozplątywać chaszcze i liany,
a trafił biedak w skład porcelany.
Rozbił już serwis piękny, do kawy,
wszędzie zagląda, taki ciekawy.
Chińskie figurki trąbą postrącał,
ład i porządek w składzie wciąż zmąca.
Łapska ma wielkie, zady szerokie,
i jeszcze groźnie wciąż łypie okiem.
Słonie do buszu,szkoda fatygi,
już mnie znudziły śmieszne podrygi.
Skład porcelany jest dla smakoszy,
niech żaden słoń się tu nie panoszy.
A napisałam ten śmieszny wierszyk,
gdy pewien krytyk bardzo mnie zmęczył.
Dobrana para
poszedł raz rym na spacer
i spotkał się ze strofą
zrobiła nań wrażenie
puścił jej „perskie oko”
strofa nieprzejednana
nie była pierwszą lepszą
do głowy jej nie przyszło
by ktoś ją tak dopieszczał
jestem Rym Przypadkowy
słyszała pani o mnie
chciałbym cię lepiej poznać
i gadał nieprzytomnie
a strofa na to rzecze
to jest zrządzenie losu
możemy odtąd razem
po cichu bez rozgłosu
i proszę mi nie mówić
że jest pan przypadkowy
niewielu takich znałam
dla mnie tyś wyjątkowy
i odtąd żyli razem
strofa i rym przykładnie
mieli gromadkę dzieci
niesfornych ale ładnych
i spotkał się ze strofą
zrobiła nań wrażenie
puścił jej „perskie oko”
strofa nieprzejednana
nie była pierwszą lepszą
do głowy jej nie przyszło
by ktoś ją tak dopieszczał
jestem Rym Przypadkowy
słyszała pani o mnie
chciałbym cię lepiej poznać
i gadał nieprzytomnie
a strofa na to rzecze
to jest zrządzenie losu
możemy odtąd razem
po cichu bez rozgłosu
i proszę mi nie mówić
że jest pan przypadkowy
niewielu takich znałam
dla mnie tyś wyjątkowy
i odtąd żyli razem
strofa i rym przykładnie
mieli gromadkę dzieci
niesfornych ale ładnych
czwartek, 7 lipca 2011
Dramatycznie
Jest scena, trwa przedstawienie,
aktorzy w wielkim pośpiechu,
każdy odgrywa swą rolę,
że pęknąć można ze śmiechu.
Co chwilę ktoś gdzieś wychodzi,
najgorsze, że już nie wraca,
gdzie podział się pan reżyser,
i to się nazywa praca?
A ja bym tak chciała wiedzieć,
wcale się tego nie wstydzę,
czy warto grać jakąś rolę,
czy lepiej już zostać widzem.
Nie daje nikt odpowiedzi,
mają tam taki bałagan...
Może ktoś przerwie milczenie,
wyjaśni coś, proszę, błagam.
aktorzy w wielkim pośpiechu,
każdy odgrywa swą rolę,
że pęknąć można ze śmiechu.
Co chwilę ktoś gdzieś wychodzi,
najgorsze, że już nie wraca,
gdzie podział się pan reżyser,
i to się nazywa praca?
A ja bym tak chciała wiedzieć,
wcale się tego nie wstydzę,
czy warto grać jakąś rolę,
czy lepiej już zostać widzem.
Nie daje nikt odpowiedzi,
mają tam taki bałagan...
Może ktoś przerwie milczenie,
wyjaśni coś, proszę, błagam.
Na ludową nutę
Jeszcze będziesz ze mną blisko
myślą, mową, nie wiem...
jeszcze nam się szczęście przyśni
i zapachnie chlebem.
Jeszcze ze mną pożeglujesz
po horyzont nieba,
bo wiem dobrze mój kochany
czego ci potrzeba.
Nie pieniędzy, nie zaszczytów,
nawet nie młodości,
tylko wiary i nadziei
no, trochę miłości.
Przyjdź jak deszczyk ten wiosenny
co pluszcze i śpiewa,
usuń z głowy głupie myśli,
radości dolewaj.
Przyjdź jak słońce złotolice,
ogrzej mi co nieco
bo mi strasznie marzną stopy ,
biodra pod spódnicą.
Przyjdź jak wiatr niespodziewany
taki ten niecnota,
przefruń, przewiej obudź serce,
aż przyjdzie ochota.
myślą, mową, nie wiem...
jeszcze nam się szczęście przyśni
i zapachnie chlebem.
Jeszcze ze mną pożeglujesz
po horyzont nieba,
bo wiem dobrze mój kochany
czego ci potrzeba.
Nie pieniędzy, nie zaszczytów,
nawet nie młodości,
tylko wiary i nadziei
no, trochę miłości.
Przyjdź jak deszczyk ten wiosenny
co pluszcze i śpiewa,
usuń z głowy głupie myśli,
radości dolewaj.
Przyjdź jak słońce złotolice,
ogrzej mi co nieco
bo mi strasznie marzną stopy ,
biodra pod spódnicą.
Przyjdź jak wiatr niespodziewany
taki ten niecnota,
przefruń, przewiej obudź serce,
aż przyjdzie ochota.
donos
ktoś do mnie pisał lotem jaskółki
no i doczekał się awanturki
miast dmuchać tylko w jedno ognisko
trwonił energię we mnie- to wszystko
no i doczekał się awanturki
miast dmuchać tylko w jedno ognisko
trwonił energię we mnie- to wszystko
wtorek, 5 lipca 2011
niedziela, 3 lipca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)