Jest dzień że nie mam już ochoty
nawet na tuzinkowe ploty
ani na lody bakaliowe
ale napiszę zaraz o tym
gdy tylko smutne myśli płyną
otóż nie jestem już dziewczyną
tylko dojrzałą wręcz kobietą
jednak naprawdę to już nie to
nikt nie zaprosi mnie do kina
nie wręczy barwnych baloników
nie będzie mówić o przyszłości
nie ofiaruje stu wierszyków
nie będzie mi adoratorem
co gotów iść na koniec świata
i dzielnie zniesie trud podróży
byleby ze mną tego lata
no to czy mam się z czego cieszyć
dumnie młodzieńczo dźwigać głowę
przecież przeżyłam tego życia
co najmniej pierwszą już połowę
wiem wiem mam inne satysfakcje
ważne na niebie ciągle słońce
wszak jestem babcią od niedawna
zajęcie to absorbujące
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
niedziela, 25 sierpnia 2013
Rocky
Wieczorem ścielę posłanie pieska,
dywanik, kocyk, jasiek pod głowę,
niech śpi wygodnie, jest już zmęczony,
jutro przygody czekają nowe.
Czasem przewraca śmiesznie ślipiami,
ciekawe co go tak absorbuje,
pewnie za kotem goni zziajany,
albo na wróbla znowu poluje.
Zgrabnie porusza się jak gazela,
pilnuje domu, szczeka donośnie,
znajoma suczka go onieśmiela,
wkrótce zaprosi pewnie ją w gości.
p.s.
już nie mam tego psiaka, niestety,
odszedł w zaświaty niespodziewanie,
i tylko żywię cichą nadzieję,
że ciągle jestem na pierwszym planie.
dywanik, kocyk, jasiek pod głowę,
niech śpi wygodnie, jest już zmęczony,
jutro przygody czekają nowe.
Czasem przewraca śmiesznie ślipiami,
ciekawe co go tak absorbuje,
pewnie za kotem goni zziajany,
albo na wróbla znowu poluje.
Zgrabnie porusza się jak gazela,
pilnuje domu, szczeka donośnie,
znajoma suczka go onieśmiela,
wkrótce zaprosi pewnie ją w gości.
p.s.
już nie mam tego psiaka, niestety,
odszedł w zaświaty niespodziewanie,
i tylko żywię cichą nadzieję,
że ciągle jestem na pierwszym planie.
Potęga wyobraźni
Ty istniejesz tylko w mojej wyobraźni,
w ramach niewiążącej, niewinnej przyjaźni.
Chociaż może trochę to zobowiązuje,
skoro zwyczajowo kwiaty mi kupujesz.
Przyznam wyjątkowe,choć są wirtualne,
nie narzekam zatem, nawet pachną ładnie.
Mógłbyś jeszcze miły przysyłać mi książki,
z jakąś dedykacją, ściskam pani rączki.
Są kurierzy,w końcu cały dzień gotowi,
chcą podać przesyłkę, małą radość zrobić.
Na przeszkodzie jednak są panie znajome
i wiadomo wszystkie prezentów spragnione.
Mam więc awaryjne wyjście z sytuacji,
sama zafunduję i sama zapłacę.
Kwiaty wyhoduję w doniczkach na oknie,
a książkę napiszę, w wieczory samotne.
w ramach niewiążącej, niewinnej przyjaźni.
Chociaż może trochę to zobowiązuje,
skoro zwyczajowo kwiaty mi kupujesz.
Przyznam wyjątkowe,choć są wirtualne,
nie narzekam zatem, nawet pachną ładnie.
Mógłbyś jeszcze miły przysyłać mi książki,
z jakąś dedykacją, ściskam pani rączki.
Są kurierzy,w końcu cały dzień gotowi,
chcą podać przesyłkę, małą radość zrobić.
Na przeszkodzie jednak są panie znajome
i wiadomo wszystkie prezentów spragnione.
Mam więc awaryjne wyjście z sytuacji,
sama zafunduję i sama zapłacę.
Kwiaty wyhoduję w doniczkach na oknie,
a książkę napiszę, w wieczory samotne.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Krótka historia /okazjonalnie/
Raz plemnik spotkał komórkę,
jajową rzecz oczywista,
czarował, mamił, oznajmił,
że chciałby przyjrzeć się z bliska.
Komórka była ciekawa,
co robi jego ogonek
i wpadła jak śliwka w kompot,
on szybko przystąpił do niej.
Złączyli się już na stałe,
po wielu sprytnych przemianach,
powstało o dziwo dziecko,
może to zabrzmi jak banał.
Tym dzieckiem, sama nie wierzę,
byłam przed laty ja sama
i dzisiaj tak sobie myślę,
komedia, nie żaden dramat.
jajową rzecz oczywista,
czarował, mamił, oznajmił,
że chciałby przyjrzeć się z bliska.
Komórka była ciekawa,
co robi jego ogonek
i wpadła jak śliwka w kompot,
on szybko przystąpił do niej.
Złączyli się już na stałe,
po wielu sprytnych przemianach,
powstało o dziwo dziecko,
może to zabrzmi jak banał.
Tym dzieckiem, sama nie wierzę,
byłam przed laty ja sama
i dzisiaj tak sobie myślę,
komedia, nie żaden dramat.
Sierpniowy wybryk
Pewnej nocy, gdy gwiazdy spadały,
to przysięgam, że mnie tam nie było,
gdybym mogła, to siłą perswazji
zatrzymałabym w biegu
i siłą.
Jeśli sprawa powtórzy się jeszcze,
puste niebo zostanie i kwita
i ciekawe co zrobią poeci,
jeśli z gwiazd zechcą
los swój odczytać.
Jakaś pani zapragnie mieć gwiazdkę,
pan jest chętny, już jej ofiaruje,
a tu nie ma, ciemności egipskie,
gdy rozmyślam, to smutek swój czuję.
Puste niebo, to jak puste serce,
gdy sam księżyc się będzie przechadzał,
nie odpocznie przy jakiejś gwiazdeczce,
będzie blady, co ludzie powiedzą.
Tak więc proszę, niech ktoś odpowiedni,
raz przeliczy te gwiazdki na niebie,
niech bezkarnie nie fruną gdzieś w przestrzeń,
bo inaczej to, sama już nie wiem…
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
noc na plaży
gwiazda polarna przyjaźnie mruga
z lekka flirtuje
morskiej latarni świetlista smuga
drogę wskazuje
noc tak gorąca o jakiej można
tylko pomarzyć
gorący oddech nocy licowej
na pustej plaży
wiatr poufale zaczepia trąca
i bryzga pianą
dygoczesz z zimna skulona śpiąca
na mych kolanach
bryza na twarzy osiada rosą
pięknymi łzami
fale z daleka krzyk ptaków niosą
a my tu sami
w szalonym tańcu gdzieś nad głowami
te białe ptaki
a krzyk ich wchodzi w serce szpilami
bolesny jakiś
w płacz rzewny morze swym rykiem zmienia
ich dzikie głosy
sięgam w ciemności tam gdzie wśród cienia
jaśnieją włosy
morze wśród nocy jak czarna smoła
swą dzikość kryje
jakaś syrena z oddali woła
zawodzi wyje
jak dziki tabun dziś fale niosą
jak dzikie konie
piasek klepsydrą spłynął z twych włosów
na moje dłonie
piasek na kocu brzmi jak muzyka
gdy go przesuwam
zaglądam w gwiazdy nieba dotykam
przy tobie czuwam
tulę cię mocno nie czuję chłodu
w gorączce cały
a księżyc zimny jak kostka lodu
jak okruch skały
przed jego chłodem przed chłodem nocy
dzielnie cię bronię
czymś tam nakrywam skulone ciało
przygarniam dłonią
szepczę zaklęcia pozdrawiam duchy
i cicho nucę
siedzę i czuwam aż pośród żywych
z zaświatów wrócisz
słońce nie wyszło jeszcze z ukrycia
wciąż w morzu płonie
z chłodu przywrócą cię znów do życia
muśnięciem dłoni
ranek już blisko gdzieś pośród dali
statek w żegludze
gdy kula ognia wypłynie z morza
wtedy cię zbudzę
z lekka flirtuje
morskiej latarni świetlista smuga
drogę wskazuje
noc tak gorąca o jakiej można
tylko pomarzyć
gorący oddech nocy licowej
na pustej plaży
wiatr poufale zaczepia trąca
i bryzga pianą
dygoczesz z zimna skulona śpiąca
na mych kolanach
bryza na twarzy osiada rosą
pięknymi łzami
fale z daleka krzyk ptaków niosą
a my tu sami
w szalonym tańcu gdzieś nad głowami
te białe ptaki
a krzyk ich wchodzi w serce szpilami
bolesny jakiś
w płacz rzewny morze swym rykiem zmienia
ich dzikie głosy
sięgam w ciemności tam gdzie wśród cienia
jaśnieją włosy
morze wśród nocy jak czarna smoła
swą dzikość kryje
jakaś syrena z oddali woła
zawodzi wyje
jak dziki tabun dziś fale niosą
jak dzikie konie
piasek klepsydrą spłynął z twych włosów
na moje dłonie
piasek na kocu brzmi jak muzyka
gdy go przesuwam
zaglądam w gwiazdy nieba dotykam
przy tobie czuwam
tulę cię mocno nie czuję chłodu
w gorączce cały
a księżyc zimny jak kostka lodu
jak okruch skały
przed jego chłodem przed chłodem nocy
dzielnie cię bronię
czymś tam nakrywam skulone ciało
przygarniam dłonią
szepczę zaklęcia pozdrawiam duchy
i cicho nucę
siedzę i czuwam aż pośród żywych
z zaświatów wrócisz
słońce nie wyszło jeszcze z ukrycia
wciąż w morzu płonie
z chłodu przywrócą cię znów do życia
muśnięciem dłoni
ranek już blisko gdzieś pośród dali
statek w żegludze
gdy kula ognia wypłynie z morza
wtedy cię zbudzę
wtorek, 13 sierpnia 2013
Letni list
Pan się zupełnie już nie mieści
w żadnych regułkach i schematach
i jeśli pana nie rozgryzę
od jutra serio zacznę płakać
ja wiem że z pana niezła sztuka
w niejednym piecu ogień palił
więc moje szanse są znikome
zwłaszcza że dziwnie pan coś
zamilkł
niedoczekanie koniec westchnień
już mnie nie zwiodą gładkie słówka
od dzisiaj biorę urlop w pracy
wyjeżdżam nocą do Dziwnówka
adresu nie dam bo i po co
jeśli pan zechce to mnie znajdzie
za promenadą prosto w prawo
o ile słońce jeszcze będzie
Dziura w płocie
Miałam kiedyś szczytne plany
na co dzień sto pociech
wszystko gdzieś się zapodziało
utopiło w błocie
miałam kota psa i węża
wcale nie w kieszeni
noce krótkie nieprzespane
jeszcze się rumienię
teraz co mi pozostało
tylko dziura w płocie
muszę szybko go naprawić
co się stało dociec
i wywiesić barwne szmatki
niech fruną na wietrze
i spokojnie sobie czekać
trochę czasu jeszcze
p.s.
ktoś zapyta barwne szmatki
a właściwie po co
taki kaprys bardzo lubię
niech sobie łopocą
p.s.
ktoś zapyta barwne szmatki
a właściwie po co
taki kaprys bardzo lubię
niech sobie łopocą
Sierpniowa noc
Spotkałam ciebie w świecie nierealnym
było to chyba w pewną noc sierpniową
gdy gwiazdy z nieba spadały jak manna
trwałam w zachwycie ważąc każde
słowo
szukałeś szczęścia ja się
przydarzyłam
sam jeszcze nie wiesz ile to jest warte
los się uśmiechnął co rzadko się
zdarza
i ofiaruje całkiem niezłą kartę
weź jedną gwiazdę niech wypali
znamię
i odtąd bądźmy jedną tajemnicą
jeśli zdążyłeś obudzić marzenie
wszystko się spełni jestem czarownicą
sobota, 10 sierpnia 2013
Kochaj bliźniego
Pokocham siebie, co mi szkodzi,
bez udawania, całkiem serio,
dostrzegę to, co warto dostrzec,
nie oddam tanio, wiem na pewno.
Polubię spleeny i rozterki,
niepewność wierną towarzyszkę,
przeglądnę listy co czekają,
może niektóre jeszcze
wyślę.
Powrócę do minionych zdarzeń,
odczytam je bez sentymentów,
wyciągnę wnioski, może późno,
zrozumiem, można żyć bez lęku.
Pójdę odważnie, gdzieś w nieznane,
po drodze bacznie się rozglądnę,
bez ociągania stanę chwilkę,
gdy spotkam czyjeś
oczy modre.
Pokocham jego, co mi szkodzi,
bez udawania, całkiem serio,
czasu zabraknie na rozmowy,
lecz zrozumiemy się na pewno.
środa, 7 sierpnia 2013
Prośba
A Ty mnie Panie poprowadź,
prosto swoimi ścieżkami,
kamienie usuń kanciaste,
by zbytnio nogi nie ranić.
I drogowskazy koniecznie,
na rozwidleniach niech stoją,
jeszcze zabłądzić bym mogła,
pomyłki zawsze dość bolą.
Choć byłam kiedyś harcerką,
to orientację mam marną,
najlepiej życzliwi ludzie,
niech będą wsparciem, latarnią.
prosto swoimi ścieżkami,
kamienie usuń kanciaste,
by zbytnio nogi nie ranić.
I drogowskazy koniecznie,
na rozwidleniach niech stoją,
jeszcze zabłądzić bym mogła,
pomyłki zawsze dość bolą.
Choć byłam kiedyś harcerką,
to orientację mam marną,
najlepiej życzliwi ludzie,
niech będą wsparciem, latarnią.
sobota, 3 sierpnia 2013
W poszukiwaniu czasu
Pora wreszcie spotkać się z czasem
i zaprosić, może na drinka,
by pogadać jak równy z równym,
czym dla niego jest jedna chwilka.
Sprawa chyba jest beznadziejna,
nigdy nie wiem, gdzie się zatrzymał,
dzwonię, pukam bez rezultatów,
zawsze słyszę -był, już go nie ma.
Mam nadzieję, kiedyś dopadnę,
bez ogródek powiem dosadnie,
nawet więcej, wygarnę w oczy,
jest złodziejem -życie mi kradnie.
i zaprosić, może na drinka,
by pogadać jak równy z równym,
czym dla niego jest jedna chwilka.
Sprawa chyba jest beznadziejna,
nigdy nie wiem, gdzie się zatrzymał,
dzwonię, pukam bez rezultatów,
zawsze słyszę -był, już go nie ma.
Mam nadzieję, kiedyś dopadnę,
bez ogródek powiem dosadnie,
nawet więcej, wygarnę w oczy,
jest złodziejem -życie mi kradnie.
waga słów
Mój znajomy kiedyś stwierdził,
że Anglicy ważą słowa,
ich emocje cicho siedzą,
żeby potem nie żałować.
Nie za bardzo się z tym zgadzam,
po co tyle "dusić" w sobie?
Mam potrzebę by się zwierzyć,
z przyjemnością władam słowem.
Zawsze jeszcze coś ubarwię,
życie szare jest zbyt smutne,
tylko ważne co, do kogo,
ach,wypijmy razem wódkę...
że Anglicy ważą słowa,
ich emocje cicho siedzą,
żeby potem nie żałować.
Nie za bardzo się z tym zgadzam,
po co tyle "dusić" w sobie?
Mam potrzebę by się zwierzyć,
z przyjemnością władam słowem.
Zawsze jeszcze coś ubarwię,
życie szare jest zbyt smutne,
tylko ważne co, do kogo,
ach,wypijmy razem wódkę...
piątek, 2 sierpnia 2013
Nie dorosłam do ciebie,
do twojego myślenia,
lata biegną zbyt szybko,
ja się wiele nie zmieniam.
Ciągle jestem dziewczynką,
zagubioną co nieco,
wierzę święcie, że gwiazdy,
to są lampy, gdy świecą.
Abym mogła bezpiecznie,
wrócić nocą do domu,
bo inaczej... bez sensu,
czy potrzebne to komuś?
Wierzę, księżyc na niebie,
miewa siłę tajemną,
w czasie pełni źle sypiam,
gdyż rozmawia on ze mną.
Takie tam przemyślenia,
nie do końca poważne,
przydarzają się czasem,
mnie rozsądnej, rozważnej.
Ach, mam jeszcze wiadomość,
musi dziś się ukazać,
mam dość letnich upałów,
to ogromnie przeszkadza.
Trudno nad czymś się skupić,
człowiek ciągle ospały,
marzę trochę o zimie,
mógłby mrozik być mały.
do twojego myślenia,
lata biegną zbyt szybko,
ja się wiele nie zmieniam.
Ciągle jestem dziewczynką,
zagubioną co nieco,
wierzę święcie, że gwiazdy,
to są lampy, gdy świecą.
Abym mogła bezpiecznie,
wrócić nocą do domu,
bo inaczej... bez sensu,
czy potrzebne to komuś?
Wierzę, księżyc na niebie,
miewa siłę tajemną,
w czasie pełni źle sypiam,
gdyż rozmawia on ze mną.
Takie tam przemyślenia,
nie do końca poważne,
przydarzają się czasem,
mnie rozsądnej, rozważnej.
Ach, mam jeszcze wiadomość,
musi dziś się ukazać,
mam dość letnich upałów,
to ogromnie przeszkadza.
Trudno nad czymś się skupić,
człowiek ciągle ospały,
marzę trochę o zimie,
mógłby mrozik być mały.
Ciągle mało...
Nie żałuj mi, niezwykłych słów,
zapewne znów są bez pokrycia,
mnie to nie zmartwi, dobrze wiesz,
wycisnę z nich esencję życia.
zapewne znów są bez pokrycia,
mnie to nie zmartwi, dobrze wiesz,
wycisnę z nich esencję życia.
Wyprzedaż
Dzisiaj wszystko można sprzedać,
i... cukrową watę,
gdy widownia da oklaski,
poczujesz się chwatem.
A ty sprzedasz swą intymność,
na drobne rozmienisz,
pomyśl tylko, czy to warto,
jeszcze się rumienisz.
Sława krótka, gdy przeminie,
koniec z bohaterem,
bardzo szybko cię ocenią,
w sumie jesteś zerem.
Bardzo dużo tych programów
nie do oglądania,
więc wyłączam w miarę szybko,
kładę się do spania.
i... cukrową watę,
gdy widownia da oklaski,
poczujesz się chwatem.
A ty sprzedasz swą intymność,
na drobne rozmienisz,
pomyśl tylko, czy to warto,
jeszcze się rumienisz.
Sława krótka, gdy przeminie,
koniec z bohaterem,
bardzo szybko cię ocenią,
w sumie jesteś zerem.
Bardzo dużo tych programów
nie do oglądania,
więc wyłączam w miarę szybko,
kładę się do spania.
Ja wiem,że jestem trochę dziwna,
rzadko zawieram znajomości,
nie lubię chamstwa i prostactwa,
głupota też mnie często złości.
Drażni mnie śmiech, co nie jest w porę
i wścibstwo ponad ludzką miarę,
nie cierpię wielkich nieomylnych,
co chcą wymierzać wszystkim karę.
I ciągle jeszcze głupio wierzę,
że ludzie wokół są życzliwi,
chcą tylko dla mnie zdrowia, szczęścia,
i jakby życie mi umilić.
Tymczasem prawda jest okrutna,
tych sympatycznych jakoś mało
i trzeba mieć się na baczności,
by ostatecznie wyjść na całość.
rzadko zawieram znajomości,
nie lubię chamstwa i prostactwa,
głupota też mnie często złości.
Drażni mnie śmiech, co nie jest w porę
i wścibstwo ponad ludzką miarę,
nie cierpię wielkich nieomylnych,
co chcą wymierzać wszystkim karę.
I ciągle jeszcze głupio wierzę,
że ludzie wokół są życzliwi,
chcą tylko dla mnie zdrowia, szczęścia,
i jakby życie mi umilić.
Tymczasem prawda jest okrutna,
tych sympatycznych jakoś mało
i trzeba mieć się na baczności,
by ostatecznie wyjść na całość.
Poeta
Czym są wiersze, czy przypadkiem,
to nie urzędowe pisma?
Myślę,że to struga światła,
co z kosmosu gdzieś odprysła.
Rozświetliła w mgnieniu oka,
jakiś kącik zapomniany,
i poeta poczuł siłę,
zaczął kreślić śmiałe plany.
Wszyscy wokół się dziwili,
taki mały, niepozorny,
w jednej chwili tak się zmienił,
on po prostu stał się wolny.
to nie urzędowe pisma?
Myślę,że to struga światła,
co z kosmosu gdzieś odprysła.
Rozświetliła w mgnieniu oka,
jakiś kącik zapomniany,
i poeta poczuł siłę,
zaczął kreślić śmiałe plany.
Wszyscy wokół się dziwili,
taki mały, niepozorny,
w jednej chwili tak się zmienił,
on po prostu stał się wolny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)