Ma lat dzieści, lub ciut więcej,
jeszcze wczoraj była mamą,
dzisiaj babcią ją nazwano.
Ciągle dalej tuli dzieci,
chodzi jeszcze całkiem sprawna,
ma marzenia, w nich jest ładna.
Ciepła i wyrozumiała,
wiem, że nigdy się nie złości,
i poświęca się z miłości.
Dziurkę w spodniach zaceruje,
zna bajeczki trochę stare,
ciągle kłóci się z zegarem.
Jej szarlotka tak smakuje,
i pierożki z owocami,
można nawet jeść palcami.
Obowiązków nie ma wcale,
przyszła pora, że nie musi,
jeśli zechce może wzruszyć.
Tak jak dawniej lubi lody,
mogą być marcepanowe,
albo lepiej bakaliowe.
Z wiatrem wdaje się w zawody,
ćwiczy walce na pianinie,
jeszcze ciągle płacze w kinie.
Ma już swoje doświadczenie,
i nie wierzy w zapewnienia,
które nie są do spełnienia.
Jesień ulubiona pora,
smętki goni przed południem,
a za chwilę znów jest cudnie.
Babcie są nieocenione,
rozczulają mnie staruszki,
to są myśli ...mojej wnuczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz