Gdy już byłam dość zmęczona, ledwo żywa,
zapukałeś do drzwi mego gabinetu,
z prośbą, czy bym jeszcze cię zbadała,
źle się czujesz, co przydarza się facetom.
Byłeś grzeczny, nie płakałeś, muszę przyznać,
nawet gardło pokazałeś jak należy,
nie wierzyłam, kiedy mi się przedstawiłeś,
kiedy dzisiaj to wspominam, nie chcę wierzyć.
Śmieszna sprawa, tak się jakoś dziwnie składa,
nosisz imię i nazwisko jak mój tata,
kim ty jesteś to do końca dalej nie wiem,
bo wiadomo, życie lubi figle płatać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz