wtorek, 23 listopada 2010

Bajka


Ja nie jestem Sierotką Marysią,
nie bywałam też  Śpiącą Królewną,
jestem sobie zwyczajną kobietą,
znam swą wartość, tak myślę,  na pewno.

Nie udzielam się w ruchach kobiecych,
jeśli walczę to o prawa w domu,
nie pozwalam mieszać w moich sprawach,
jeśli czasem, to nie byle komu.

Tylko czasem w jesienne wieczory,
prozę życia zamieniam na bajkę,
siadam sobie wygodnie w fotelu,
biorę kota, choć on pali fajkę.

Puszczam wtedy łagodną muzykę
i płyniemy tak razem na fali,
kotek mruczy swoje opowieści,
a ja słucham, co też będzie dalej.

Zwykle jest to opowieść dość długa,
co tam nie ma,  zamki i karoce,
miłość, zdrada, namiętne wyznania,
czasem szlocham, wiadomo emocje.

Najważniejsze, że koniec szczęśliwy,
dobijamy tak razem północy,
kotka kładę w nogi mego łóżka,
noc zamyka czule moje oczy.

p.s.
Oczywiście, trochę ubarwiłam,
aktualnie nie posiadam kotka,
jego rolę przejął sprytnie szczeniak,
na spacerze możecie mnie spotkać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz