Dawno, dawno temu żył sobie poeta,
wierzył, że potrafi lepszy świat wymyślić,
chował swoje wiersze do starej szuflady,
do biurka, pod kluczyk, ot tak uroczyście.
Zgromadził tych wierszy dość sporo, nie powiem,
nie każdy śmiertelnik mógł je czytać nocą,
ukradkiem wypełzły kiedyś , ręczę głową,
pewnie miały misję, bo inaczej po co?
Skąd wiem o tym wszystkim, tajemnica słodka,
ot, kilka trafiło do mnie przypadkowo,
miałam takie szczęście, udało się spotkać,
wyskakują zgrabnie , kiedy ruszę głową.
Pewna nieznajoma, ma do mnie pretensje,
że wykorzystałam niecnie jego talent,
ja się nie przejmuję, nie maczałam palców,
myślę, że z zazdrości tak myśli zuchwale.
W szufladzie zapewne, jeszcze coś zostało,
czeka niecierpliwe odpowiedniej chwili,
żeby świat zadziwić, olśnić czyjeś oczy,
czekać zawsze warto, a nuż się ośmieli…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz