Na przekór wszystkim zmartwieniom,
wbrew nie najlepszej pogodzie,
niezmiennie budzi mnie słońce,
przychodzi rankiem, jak co dzień.
Gdy witasz ciepłym dzień dobry,
nic mi do szczęścia nie trzeba,
jestem już cała w skowronkach,
nawet przestałam się gniewać.
Bywają jednak dni szare,
na dworze pięknie, upalnie,
ty milczysz, jakbyś zapomniał
i wtedy czuję się marnie.
Od kiedy ciebie poznałam,
czuję się silna i młoda,
świat przestał ranić boleśnie,
tylko na szczęście jest podaż.
Kiedyś odejdziesz, wiadomo,
człowiek jest tylko człowiekiem,
lecz zapamiętam dwa słowa,
zostaną we mnie z oddechem.
Ładnie to kusić dziewczyno,
OdpowiedzUsuńjak świtezianka znad wody.
Jedno mnie martwi okropnie,
że dawno już byłem młody.
Bo dawniej, możesz być pewna,
kruszyłbym dla ciebie lody.
i nawet z burzą i wiatrem,
bez lęku ruszył w zawody.
A wiosną, gdy nowe siły,
jeśliś uwierzyć mi skora,
popłynął bym nawet na dno,
odkryć tajniki jeziora.
Tymczasem paskudna pora,
zimna i mętna jest woda,
lodowe tafle wciąż grubsze
i trochę zdrowia mi szkoda.
Dlatego wybacz mi proszę,
poczekaj na lepszą aurę,
jeszcze pójdziemy na spacer,
gdy tylko zwalczę podagrę.
Autor Anonimowy