piątek, 9 listopada 2012
Taka tam przeróbka
„Kto chce, żebym go kochała..."
Musi być wielki, silny jak tur,
w miarę normalny, nie żaden król.
Kochać zwierzęta, w tym koty, psy,
a złotej rybce mówić -hej, ty…
Stąd może spełniać moje życzenia,
takie wymyślne, ot, od niechcenia.
Dzisiaj na przykład mógłby mi w darze,
zaproponować wyjście na plażę.
Jutro niech wygra główną wygraną,
połowa dla mnie i tak to tanio.
Niech mi założy ogród kwiatowy,
kilka zagonów mięty pieprzowej.
Bo mięta zawsze przyda się w domu,
można ją będzie podesłać komuś,
żeby ją poczuł i zapamiętał,
od tego przecież bywa też mięta.
Niech mi przyznaje niezmiennie rację,
zrobię mu za to pyszną kolację.
Zawsze dobiorę krawat, koszulę,
nawet pożegnam, gdy trzeba czule.
Swoje pazurki schowam na chwilę,
niech się nie zrazi byle paszkwilem.
Co wieczór będę czytać mu wiersze,
żeby przywołać marzenia śmielsze.
Wiem, że się znudzi szybciej niż myślę,
zostanie tylko utopić w Wiśle.
Lecz sprawa będzie o tyle trudna,
że woda w rzece zimna i brudna.
Zatem niech idzie szczęścia poszukać,
na inne piętro w drzwi niech zapuka.
Może tam czeka królewna jakaś,
gdy ją zobaczy to da buziaka.
Królewny pewne zawsze są w cenie,
trudno dostępne, tak jak marzenie.
I stroją fochy, się obrażają,
tylko wytrwałych szczerze kochają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz