Moje słowa wyprałam ze wzruszeń,
powiewają jałowe na wietrze,
jeśli kiedyś powrócę im życie,
opowiedzą ciekawie coś jeszcze.
Moje myśli ułożyłam w rządki,
niech nie będą więcej zwichrowane,
i nie budzą rozpaloną głową,
szkoda zdrowia o czwartej nad ranem.
No, a serce, uśpiłam lekami,
chodzi teraz jak dobry zegarek,
cichuteńko sobie tylko tyka,
ciągle świeci jak ognia ogarek.
Może kiedyś znowu się obudzi,
i zabłyśnie, by rozproszyć ciemność,
wtedy przyjdziesz ty, ciągle nieznany,
a złe moce na chwilę się zdrzemną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz