Jestem nieomal pewna,
i nikt mi nie zaprzeczy,
w górze, pod nieboskłonem,
dzieją się dziwne rzeczy.
Jest kilka magazynów,
jakieś jeziora, morza,
pewien młyn szczęście miele,
z wyjątkowego zboża.
W jednym zbiorniku woda,
zapas jak w oceanie,
wystarczy na ulewę,
nawet na wielkie pranie.
Bywa, że tam zaglądam,
gdy czegoś mi brakuje,
dają po niskich cenach,
nigdy się nie targuję.
Najchętniej zawsze biorę,
wyblakłe już wspomnienia,
daję im nowe barwy,
zamieniam je w marzenia.
Nie jest to zbyt daleko,
dla tych co się nie spieszą,
taką podniebną podróż,
można zaliczyć pieszo.
Tej nocy coś źle spałam,
śniłam jakieś koszmary,
kupiłam nowe buty,
lecz każdy z innej pary.
A rano patrzę w okno,
raz drugi, by uwierzyć,
pół metra śniegu spadło,
no cóż, trzeba odśnieżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz