Był raz tasiemiec w miarę długi,
jakby tasiemka, albo gumka,
czasem, gdy było mu zbyt nudno,
jak żabka sobie cicho kumkał.
W świecie egipskich żył ciemności,
było mu trochę niewygodnie,
zwłaszcza, gdy pan, właściciel locum,
ubierał rankiem ciasne spodnie.
Był taki grzeczny i układny,
że aż mnie nachodziła tkliwość,
dla wyjaśnienia jeszcze dodam,
że uzbrojony był…w cierpliwość.
Ktoś inny by narzekał wielce,
za ciasne może horyzonty,
on jednak żył i był szczęśliwy,
choć mieszkał sobie tylko kątem.
Tragedia raz się przydarzyła,
tornado, klęska, zawierucha,
wypadł do muszli klozetowej,
krzyczał ratunku, nikt nie słuchał.
Tak żywot skończył, dosyć marnie,
a z tego wniosek płynie taki,
chociaż ci nawet dość wygodnie,
możesz popłynąć do kloaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz