Najpierw przyszedł doktor Kilder ,
miał niebieskie oczy,
co personel i pacjentów,
szybko zauroczył.
Za nim przyszła żona Maria,
dyskretna, oddana,
usypiała przez lat wiele,
choć nie na kolanach.
Każdy troszkę się obawiał,
by się nie narazić,
mijał naszą Panią doktor,
z uśmiechem na twarzy.
Przyszedł dzień, gdy już nie chciała,
pracować na bloku,
a dlaczego, tego nie wiem,
lepszy święty spokój.
I zaczęła leczyć dzieci,
te zaś nie aniołki,
nieraz wrzasną, albo kopną,
wywracają stołki.
Pani doktor to nie zraża,
jest opanowana,
i w swej sztuce bardzo biegła,
przez dzieci kochana.
Tak mijają dni, tygodnie,
co mówię i lata,
dzieci rosną i odchodzą,
gdzieś na krańce świata.
Pani doktor z łezką w oku ,
wspomina minione,
że też tyle lat minęło,
tak jak jeden moment.
W sercach dzieci pozostaje,
na zawsze z uśmiechem,
bo wiadomo dobry humor,
najlepszym jest lekiem.
Dziś składamy Ci życzenia,
na co dzień radości,
zrozumienia, życzliwości,
niech Cię nikt nie złości.
Jeszcze wielu dni pogodnych,
i żadnych
frustracji,
tego życzą koleżanki
i koledzy z pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz