Ty wiesz beze mnie świat coś straci
dlatego radzę nie czyń wojny
już nic nie będzie tak jak kiedyś
nie dam ci zasnąć snem spokojnym
mnie też bez ciebie będzie smutno
nie będę miała już ochoty
aby żartować śmiać się głupio
że czasem jesteś jak ten motyl
a obiektywnie wciąż tak samo
wiosna się spieszy niesłychanie
piwonia kwitnie pachnie trawa
szczególnie mocno tuż nad ranem
trochę tej wiosny jest przed nami
dlatego ślę do ciebie apel
nie marnuj chwili wyjdź naprzeciw
ja też pobiegnę jak potrafię
środa, 29 maja 2013
niedziela, 26 maja 2013
Wyprzedaż
Pomaluj rdzawą kredką
i podkreśl czarnym tuszem
co między nami było
i mokre jest od wzruszeń
a jeszcze dla fasonu
koniecznie złote ramy
i poślij gdzieś na aukcję
może to niezły pomysł
najgorsze gdy ktoś kupi
za marny srebrny grosik
i z naszym małym szczęściem
spróbuje się obnosić
i podkreśl czarnym tuszem
co między nami było
i mokre jest od wzruszeń
a jeszcze dla fasonu
koniecznie złote ramy
i poślij gdzieś na aukcję
może to niezły pomysł
najgorsze gdy ktoś kupi
za marny srebrny grosik
i z naszym małym szczęściem
spróbuje się obnosić
czwartek, 23 maja 2013
Sposób na przetrwanie
A może by tak nie narzekać,
pogoda w kratkę, ciągle zimno,
bo najważniejsze mamy siebie,
a w kredensiku stare wino.
Zostawmy żale i pytania,
gdy nie ma mądrych odpowiedzi ,
najlepiej będzie pójść na spacer,
a potem w nocy długo siedzieć.
Szare jest życie, ktoś powiedział,
pewnie miał w oczach pył z podróży,
wystarczy spojrzeć w tarczę słońca,
i szczęście będzie można mnożyć.
Światło rozszczepi się na barwy
i wszystko wokół rozpromieni,
naładujemy się kolorem,
chwile beztroski trzeba cenić.
A rankiem, nowy dzień nastanie,
wszystko znów będzie bardzo proste,
zachwycisz się i moją różą,
a nawet zwykłym szarym ostem .
Wystarczy przestać się zamartwiać,
zaufać tylko intuicji,
wyostrzyć zmysły, zamknąć oczy
i tylko drżenia serca liczyć.
pogoda w kratkę, ciągle zimno,
bo najważniejsze mamy siebie,
a w kredensiku stare wino.
Zostawmy żale i pytania,
gdy nie ma mądrych odpowiedzi ,
najlepiej będzie pójść na spacer,
a potem w nocy długo siedzieć.
Szare jest życie, ktoś powiedział,
pewnie miał w oczach pył z podróży,
wystarczy spojrzeć w tarczę słońca,
i szczęście będzie można mnożyć.
Światło rozszczepi się na barwy
i wszystko wokół rozpromieni,
naładujemy się kolorem,
chwile beztroski trzeba cenić.
A rankiem, nowy dzień nastanie,
wszystko znów będzie bardzo proste,
zachwycisz się i moją różą,
a nawet zwykłym szarym ostem .
Wystarczy przestać się zamartwiać,
zaufać tylko intuicji,
wyostrzyć zmysły, zamknąć oczy
i tylko drżenia serca liczyć.
niedziela, 19 maja 2013
Z Andersena
Chociaż pościel mam pachnącą,
niewygodne łóżko!
Kładę się już o dziesiątej,
walczę z mą poduszką.
Rano wstaję tak zmęczona,
coś mnie w krzyżu łamie
i z daleka lustro mijam,
niech zapomni o mnie.
Łóżko ścielił ktoś wieczorem,
nie tak jakbym chciała,
a ja jestem tą księżniczką,
co księcia wybrała.
Wezmę się więc za porządki
i groszek wytrzepię,
może wtedy nockę prześpię,
tak będzie najlepiej.
Bo przysłowie jasno mówi,
pościel sobie sama,
wtedy będziesz i szczęśliwa
i dobrze wyspana.
niewygodne łóżko!
Kładę się już o dziesiątej,
walczę z mą poduszką.
Rano wstaję tak zmęczona,
coś mnie w krzyżu łamie
i z daleka lustro mijam,
niech zapomni o mnie.
Łóżko ścielił ktoś wieczorem,
nie tak jakbym chciała,
a ja jestem tą księżniczką,
co księcia wybrała.
Wezmę się więc za porządki
i groszek wytrzepię,
może wtedy nockę prześpię,
tak będzie najlepiej.
Bo przysłowie jasno mówi,
pościel sobie sama,
wtedy będziesz i szczęśliwa
i dobrze wyspana.
W odpowiedzi
Nie jestem gotowa na lato,
bikini niestety nie dla mnie,
nie mogę nic na to poradzić,
że woda podnosi się w wannie.
To po co wymyślił ktoś lody
i piecze przepyszne ciasteczka,
byłabym o chlebie i wodzie,
a teraz jest do mnie „wycieczka”.
Jak patrzę na panie zbyt szczupłe,
to żal mi serdecznie się robi,
że przecież nie żyją w Afryce,
dokładnie nie w mieście Nairobi.
Kupują po listu sałaty,
pół pęczka szczypiorku zaledwie
i nie dziw, że tłuszcz im zanika,
a skóra na twarzy coś blednie.
Lecz kiedy pojawi się wietrzyk,
to siedzą zamknięte w mieszkaniu,
z obawy by podmuch nie porwał,
nie skłębił i rzucił w Poznaniu.
Uczciwość mi każe ujawnić ,
na pamięć znam wszystkie cud diety,
w teorii to jestem dość dobra,
w praktyce, nie powiem, niestety.
19 05 2013
bikini niestety nie dla mnie,
nie mogę nic na to poradzić,
że woda podnosi się w wannie.
To po co wymyślił ktoś lody
i piecze przepyszne ciasteczka,
byłabym o chlebie i wodzie,
a teraz jest do mnie „wycieczka”.
Jak patrzę na panie zbyt szczupłe,
to żal mi serdecznie się robi,
że przecież nie żyją w Afryce,
dokładnie nie w mieście Nairobi.
Kupują po listu sałaty,
pół pęczka szczypiorku zaledwie
i nie dziw, że tłuszcz im zanika,
a skóra na twarzy coś blednie.
Lecz kiedy pojawi się wietrzyk,
to siedzą zamknięte w mieszkaniu,
z obawy by podmuch nie porwał,
nie skłębił i rzucił w Poznaniu.
Uczciwość mi każe ujawnić ,
na pamięć znam wszystkie cud diety,
w teorii to jestem dość dobra,
w praktyce, nie powiem, niestety.
19 05 2013
Ruch to zdrowie
Gdy pomysłów na życie
mam po prostu za dużo
część odkładam na półkę
niech się trochę zakurzą
zwłaszcza latem próbuję
zmienić nieco swą skórę
i jak mogę to chowam
myśli zbytnio ponure
dzień jest jeszcze wciąż długi
słońce świeci wysoko
ważne żeby wyjść z domu
spojrzeć w oko obłokom
spaceruję od rana
i uśmiecham się często
komplementy prezenty
jakoś nic mnie nie męczą
a jeżeli ktoś powie
oj przybyło co nieco
nie obrażę się wcale
ważne oczy się świecą
mam po prostu za dużo
część odkładam na półkę
niech się trochę zakurzą
zwłaszcza latem próbuję
zmienić nieco swą skórę
i jak mogę to chowam
myśli zbytnio ponure
dzień jest jeszcze wciąż długi
słońce świeci wysoko
ważne żeby wyjść z domu
spojrzeć w oko obłokom
spaceruję od rana
i uśmiecham się często
komplementy prezenty
jakoś nic mnie nie męczą
a jeżeli ktoś powie
oj przybyło co nieco
nie obrażę się wcale
ważne oczy się świecą
Czyżby...
najpiękniejsza miłość niespełniona
kiedy ktoś nie trzymał cię w ramionach
nie potrafił powiedzieć ci czule
jaka jesteś bliska i w ogóle
wspólnych przeżyć nie było zbyt wiele
nie skończyła się ślubem w kościele
to był tylko teatr wyobraźni
ozdobiony kropelką przyjaźni
ale czasem chodziło po głowie
wprawdzie przyjaźń wartością jest w sobie
ale miłość jest cenna i rzadka
dzisiaj mówię ja, stara mężatka
________________________________________
kiedy ktoś nie trzymał cię w ramionach
nie potrafił powiedzieć ci czule
jaka jesteś bliska i w ogóle
wspólnych przeżyć nie było zbyt wiele
nie skończyła się ślubem w kościele
to był tylko teatr wyobraźni
ozdobiony kropelką przyjaźni
ale czasem chodziło po głowie
wprawdzie przyjaźń wartością jest w sobie
ale miłość jest cenna i rzadka
dzisiaj mówię ja, stara mężatka
________________________________________
Magia filmu
Czasem marzę, by nad ranem
pofiglować z jakimś panem,
który byłby wyjątkowy,
innym nie zawracam głowy.
Taki Red z czarnym wąsikiem,
co mu przeminęło z wiatrem,
albo pewien kowboj śmiały,
co parszywy miał charakter.
I nie ważne jest nazwisko,
bo już pamięć mnie zawodzi,
ale w końcu jeśli o coś,
właśnie o to się rozchodzi.
By miał w sobie niewątpliwie,
coś co cenią tak kobiety,
lecz dokładnie nie określę,
zapomniałam już niestety.
Może męskość, może urok,
może nawet ładne ręce,
niechby pisał dla mnie wiersze,
myślę jednak, chcę coś więcej...
pofiglować z jakimś panem,
który byłby wyjątkowy,
innym nie zawracam głowy.
Taki Red z czarnym wąsikiem,
co mu przeminęło z wiatrem,
albo pewien kowboj śmiały,
co parszywy miał charakter.
I nie ważne jest nazwisko,
bo już pamięć mnie zawodzi,
ale w końcu jeśli o coś,
właśnie o to się rozchodzi.
By miał w sobie niewątpliwie,
coś co cenią tak kobiety,
lecz dokładnie nie określę,
zapomniałam już niestety.
Może męskość, może urok,
może nawet ładne ręce,
niechby pisał dla mnie wiersze,
myślę jednak, chcę coś więcej...
Chcę dotknąć twojej skóry
najlepiej tuż o zmroku
więc nie mów do mnie cierpko
że muszę dać ci spokój
wygładzę wszystkie blizny
zapomnisz jej imienia
bo tylko dziś się liczy
reszta to smuga cienia
zaparzysz rano kawę
i podasz mi do łóżka
zapytasz kim ja jestem
wiadomo ze snu wróżka
że tamta miała włosy
jak len i bardzo długie
nie szkodzi moje lśniące
ładniejsze są bo rude
najlepiej tuż o zmroku
więc nie mów do mnie cierpko
że muszę dać ci spokój
wygładzę wszystkie blizny
zapomnisz jej imienia
bo tylko dziś się liczy
reszta to smuga cienia
zaparzysz rano kawę
i podasz mi do łóżka
zapytasz kim ja jestem
wiadomo ze snu wróżka
że tamta miała włosy
jak len i bardzo długie
nie szkodzi moje lśniące
ładniejsze są bo rude
Bajka nie bajka
Był sobie dziad i baba,
jak to zwykle bywa.
On spokojny i cichy,
a ona swarliwa.
Wstawał wczesnym porankiem,
wychodził do pracy,
zostawiał żonkę śpiącą,
wracał na kolację.
Gdy zmęczony zasypiał
już przy drugim daniu,
to jej głowę wierciły,
myśli o kochaniu.
Nic dziwnego, że w końcu
pewnego poranka,
stwierdziła, muszę poznać
nowego kochanka.
Nie była atrakcyjna,
ot, tak w kwiecie wieku,
kurze łapki już miała,
piasek pod powieką.
Poświęcała się dzieciom,
już tak od poczęcia,
tylko to jej dawało,
odrobinę szczęścia.
Teraz dzieci wyrosły,
wyniosły się z domu,
czuła się niepotrzebna,
prawie już nikomu.
Otworzyła Internet,
dział „dobrana para”,
szukała gorączkowo-
„oferty od zaraz”.
Pomyślała przez chwilę,
który odpowiedni,
musiałby być przystojny,
wrażliwy, nie biedny.
Przeglądała, dumała
i kręciła nosem,
żaden jej nie pasował,
ten brzydki, ten bosy.
Tamten stary dziadyga,
pewnie ma rupturę,
i serce nadwątlone,
nie wyjdzie pod górę.
Ten znów dla niej za młody,
o życiu nic nie wie,
rzuci jak nic po roku,
marzenia pogrzebie.
Cały dzień jej tak zeszedł
na szukaniu gacha,
a na końcu stwierdziła-
kocham swego Stacha.
Już znam jego zalety
braki i przywary,
lepszy wróbel co w garści,
nawet jeśli stary.
Odtąd była dlań miła,
cieplutka jak lato,
żyli długo, szczęśliwie,
wbrew wszelkim schematom.
jak to zwykle bywa.
On spokojny i cichy,
a ona swarliwa.
Wstawał wczesnym porankiem,
wychodził do pracy,
zostawiał żonkę śpiącą,
wracał na kolację.
Gdy zmęczony zasypiał
już przy drugim daniu,
to jej głowę wierciły,
myśli o kochaniu.
Nic dziwnego, że w końcu
pewnego poranka,
stwierdziła, muszę poznać
nowego kochanka.
Nie była atrakcyjna,
ot, tak w kwiecie wieku,
kurze łapki już miała,
piasek pod powieką.
Poświęcała się dzieciom,
już tak od poczęcia,
tylko to jej dawało,
odrobinę szczęścia.
Teraz dzieci wyrosły,
wyniosły się z domu,
czuła się niepotrzebna,
prawie już nikomu.
Otworzyła Internet,
dział „dobrana para”,
szukała gorączkowo-
„oferty od zaraz”.
Pomyślała przez chwilę,
który odpowiedni,
musiałby być przystojny,
wrażliwy, nie biedny.
Przeglądała, dumała
i kręciła nosem,
żaden jej nie pasował,
ten brzydki, ten bosy.
Tamten stary dziadyga,
pewnie ma rupturę,
i serce nadwątlone,
nie wyjdzie pod górę.
Ten znów dla niej za młody,
o życiu nic nie wie,
rzuci jak nic po roku,
marzenia pogrzebie.
Cały dzień jej tak zeszedł
na szukaniu gacha,
a na końcu stwierdziła-
kocham swego Stacha.
Już znam jego zalety
braki i przywary,
lepszy wróbel co w garści,
nawet jeśli stary.
Odtąd była dlań miła,
cieplutka jak lato,
żyli długo, szczęśliwie,
wbrew wszelkim schematom.
Być mężczyzną
Być mężczyzną wielka sprawa
mogę tylko domniemywać
wszakże życie nie zabawa
trzeba walczyć i obrywać
ważne by cię dostrzeżono
jakiś mądry przedsiębiorczy
tylko w domu nieobecny
żona ciągle o to warczy
są wyjątki na tym świecie
nie spotkałam jednak wiele
poza jednym gościem z Gdańska
został moim przyjacielem
dziś mężczyźni są w odwrocie
dominacją już zmęczeni
panie biorą się za rządy
przyszedł czas by je docenić
jednak chłopcy są potrzebni
żeby prawić komplementy
i zepsuty kran naprawić
czasem... płacić alimenty
Być kobietą
Być kobietą sprawa prosta
trzeba wyssać z mlekiem matki
talent upór nieprzeciętność
inne cechy mieć dość rzadkie
tysiąc pytań nowych wyzwań
co dzień staje na mej drodze
ja im muszę stawiać czoło
nie jest łatwo no sam powiedz
.
a wieczorem gdy zmęczenie
siłą kładzie mnie do łóżka
mam być miła sympatyczna
jednym słowem twoja wróżka
trzeba wyssać z mlekiem matki
talent upór nieprzeciętność
inne cechy mieć dość rzadkie
tysiąc pytań nowych wyzwań
co dzień staje na mej drodze
ja im muszę stawiać czoło
nie jest łatwo no sam powiedz
.
a wieczorem gdy zmęczenie
siłą kładzie mnie do łóżka
mam być miła sympatyczna
jednym słowem twoja wróżka
Stracony dzień
On
Aż jeden dzień straciłem, zabrakło mi ciebie,
obiecuję to jutro nadrobić z nawiązką,
przytulę się do ciebie grzebykiem we włosach,
albo lepiej przywiążę atłasową wstążką.
Ona
Ach, cały dzień straciłam, zabrakło mi Ciebie,
obiecuję, że jutro to wszystko naprawię,
będę grzybkiem do barszczu, kocykiem na trawie,
możesz gładko mnie przełknąć, lub spocząć łaskawie.
Aż jeden dzień straciłem, zabrakło mi ciebie,
obiecuję to jutro nadrobić z nawiązką,
przytulę się do ciebie grzebykiem we włosach,
albo lepiej przywiążę atłasową wstążką.
Ona
Ach, cały dzień straciłam, zabrakło mi Ciebie,
obiecuję, że jutro to wszystko naprawię,
będę grzybkiem do barszczu, kocykiem na trawie,
możesz gładko mnie przełknąć, lub spocząć łaskawie.
A więc wyjeżdżam na tydzień
podleję kwiatki obficie
wiadomo wszystkim jest susza
a woda równa się życie
do ręki jedna walizka
soczek i książka koniecznie
parę niezbędnych szpargałów
niepamięć troski dziś zetrze
czy wyjazd będzie udany
nie mogę tego przewidzieć
a jeśli pogoda dżdżysta
w końcu to tylko jest tydzień
sama już nie wiem co zrobić
drożyzna wszędzie okropna
mogę od biedy pozostać
byleby nie tak samotna
mam wiele pracy zaległej
porządki w piwnicy w szafie
tylko czy przez te porządki
czegoś na bank nie przegapię
podleję kwiatki obficie
wiadomo wszystkim jest susza
a woda równa się życie
do ręki jedna walizka
soczek i książka koniecznie
parę niezbędnych szpargałów
niepamięć troski dziś zetrze
czy wyjazd będzie udany
nie mogę tego przewidzieć
a jeśli pogoda dżdżysta
w końcu to tylko jest tydzień
sama już nie wiem co zrobić
drożyzna wszędzie okropna
mogę od biedy pozostać
byleby nie tak samotna
mam wiele pracy zaległej
porządki w piwnicy w szafie
tylko czy przez te porządki
czegoś na bank nie przegapię
środa, 15 maja 2013
Poeta
jam poeta
hart spuszczony ze smyczy
nikt z was nie wie o co chodzi poecie
możesz tylko szczęścia mi życzyć
bo poetom jakoś dziwnie się plecie
czy na pewno
czy to tylko złudzenie
choć poeci na wino nie mają
może właśnie oni wygrywają
może właśnie u nich życie w cenie
wierszokletom jest często pod górę
czy więc warto by mrzonki skrzydlate
w zakręconej głowie brały górę
i komedie grały przed światem
mało trzeba
dzban taniego wina
i się budzi w takim poecina
a gdy wyssie ostatni kieliszek
o miłości której nie ma pisze
niech się topią w przepełnionym szkle
nie żałujcie ich proszę, nie trzeba
po co współczuć gdy sam tego chce
skoro nie chce trafić do nieba
żaden z nich nie chce w cień się wycofać
nie chce patrzeć na życie z ukrycia
chcą brać życie, szkło wznosić i kochać
wierzą że to dla nich smak życia
niech tam
niech pijana bohema
dalej miłość chwali
choć jej nie ma
hart spuszczony ze smyczy
nikt z was nie wie o co chodzi poecie
możesz tylko szczęścia mi życzyć
bo poetom jakoś dziwnie się plecie
czy na pewno
czy to tylko złudzenie
choć poeci na wino nie mają
może właśnie oni wygrywają
może właśnie u nich życie w cenie
wierszokletom jest często pod górę
czy więc warto by mrzonki skrzydlate
w zakręconej głowie brały górę
i komedie grały przed światem
mało trzeba
dzban taniego wina
i się budzi w takim poecina
a gdy wyssie ostatni kieliszek
o miłości której nie ma pisze
niech się topią w przepełnionym szkle
nie żałujcie ich proszę, nie trzeba
po co współczuć gdy sam tego chce
skoro nie chce trafić do nieba
żaden z nich nie chce w cień się wycofać
nie chce patrzeć na życie z ukrycia
chcą brać życie, szkło wznosić i kochać
wierzą że to dla nich smak życia
niech tam
niech pijana bohema
dalej miłość chwali
choć jej nie ma
poniedziałek, 13 maja 2013
Senne marzenia
Miałam noc ciężką od sennych wrażeń
jeszcze kotłują się w mojej głowie
jak czarne ptaki w locie szalonym
nie jestem w stanie wyrazić słowem
jeszcze się trzęsę nic nie pojmuję
o co chodziło w nocnym koszmarze
a tu już ranek stawia na nogi
ciekawe będzie co też pokaże
jestem spokojna nieco wzruszona
szaleństw nie pragnę prędzej pokuty
bo niby tylko coś mi się śniło
i nie wiem czemu byłeś tak smutny
więc w nocy mogę kochać bezkarnie
przylgnąć do ciebie całym jestestwem
a w dzień przeżywam istne tortury
ty nawet nie wiesz że gdzieś tam jestem
jeszcze kotłują się w mojej głowie
jak czarne ptaki w locie szalonym
nie jestem w stanie wyrazić słowem
jeszcze się trzęsę nic nie pojmuję
o co chodziło w nocnym koszmarze
a tu już ranek stawia na nogi
ciekawe będzie co też pokaże
jestem spokojna nieco wzruszona
szaleństw nie pragnę prędzej pokuty
bo niby tylko coś mi się śniło
i nie wiem czemu byłeś tak smutny
więc w nocy mogę kochać bezkarnie
przylgnąć do ciebie całym jestestwem
a w dzień przeżywam istne tortury
ty nawet nie wiesz że gdzieś tam jestem
niedziela, 12 maja 2013
Etap
Nie uwierzysz,nie szukam miłości,
jedną, drugą zostawiam za sobą.
Mnie wystarczy ciepły głos w słuchawce
i pytanie, którą wstałaś nogą?
Już nie liczę niecierpliwie godzin,
nie studiuję tablicy przylotów,
mogę usiąść spokojnie na ławce,
pozbawiona złudzeń i kłopotów.
Maj zaskoczył, zakwitły kasztany,
kandelabry rozświetlają planty,
lubię patrzeć jak młodzi się czulą
i pamiętam nas kiedyś przed laty.
Mam nadzieję,że kiedy cię spotkam,
usiądziemy w małej kawiarence,
czas się skurczy, znów będę dziewczyną,
którą chętnie trzymałeś za ręce.
jedną, drugą zostawiam za sobą.
Mnie wystarczy ciepły głos w słuchawce
i pytanie, którą wstałaś nogą?
Już nie liczę niecierpliwie godzin,
nie studiuję tablicy przylotów,
mogę usiąść spokojnie na ławce,
pozbawiona złudzeń i kłopotów.
Maj zaskoczył, zakwitły kasztany,
kandelabry rozświetlają planty,
lubię patrzeć jak młodzi się czulą
i pamiętam nas kiedyś przed laty.
Mam nadzieję,że kiedy cię spotkam,
usiądziemy w małej kawiarence,
czas się skurczy, znów będę dziewczyną,
którą chętnie trzymałeś za ręce.
sobota, 11 maja 2013
Mojej przyjaciółce
Dziękuję,zawsze miałaś czas,
rozumiałyśmy się w pół słowa,
pamiętam, przyszłam pierwszy raz,
wezwałaś, w domu była odra.
Od tego czasu wiele lat,
byłyśmy blisko jak dwie siostry,
nie mogę pojąć co to śmierć,
że koniec życia tak żałosny.
Gdzie podział się beztroski śmiech,
uroda, wigor, wiara w cuda,
nie można przecież z dnia na dzień,
stwierdzić odpocząć chcę po trudach.
Ciągle cię widzę,słyszę głos,
kapelusz,futro i perfumy,
może to wszystko jeszcze jest,
lecz nie zapomnę Twojej trumny.
Śmierć jest na co dzień dobrze wiem
i życie nowe też się rodzi,
ale naprawdę dotąd nikt,
nie uczył nas jak stąd odchodzić.
Ciebie tym bardziej, dobrze wiem,
śmierć przyszła sobie, ot znienacka,
bez zapowiedzi,fanfar stu,
bez dzwonów, listów i bez znaczka.
Pamiętam Ciebie jak we mgle,
jednak oddalasz się stopniowo,
a tak ogólnie - nie jest źle,
ty moja Wróżko i Królowo.
rozumiałyśmy się w pół słowa,
pamiętam, przyszłam pierwszy raz,
wezwałaś, w domu była odra.
Od tego czasu wiele lat,
byłyśmy blisko jak dwie siostry,
nie mogę pojąć co to śmierć,
że koniec życia tak żałosny.
Gdzie podział się beztroski śmiech,
uroda, wigor, wiara w cuda,
nie można przecież z dnia na dzień,
stwierdzić odpocząć chcę po trudach.
Ciągle cię widzę,słyszę głos,
kapelusz,futro i perfumy,
może to wszystko jeszcze jest,
lecz nie zapomnę Twojej trumny.
Śmierć jest na co dzień dobrze wiem
i życie nowe też się rodzi,
ale naprawdę dotąd nikt,
nie uczył nas jak stąd odchodzić.
Ciebie tym bardziej, dobrze wiem,
śmierć przyszła sobie, ot znienacka,
bez zapowiedzi,fanfar stu,
bez dzwonów, listów i bez znaczka.
Pamiętam Ciebie jak we mgle,
jednak oddalasz się stopniowo,
a tak ogólnie - nie jest źle,
ty moja Wróżko i Królowo.
okazja
Mam czekać na swoje pięć minut
nic z tego mnie bardzo się spieszy
skorzystam z usługi „last minute”
spróbuję się tobą nacieszyć
nic z tego mnie bardzo się spieszy
skorzystam z usługi „last minute”
spróbuję się tobą nacieszyć
Postęp
Kiedyś miałam całkiem przyjemne widoki,
rozłożyste drzewo,domki niewysokie,
pachniały jaśminy i bez się rozrastał,
malwy różowiły w samym w środku miasta.
Od pewnego czasu krajobraz się zmienił,
drzewo nagle uschło,spokój diabli wzięli.
Domy nastawiali wysokie do nieba,
zasłoniły wszystko,jaśminów też nie ma.
Na całej ulicy urządzili parking,
ruch się duży zrobił i skończyły żarty.
A moja uliczka przecież zabytkowa,
gruchają gołębie w przelocie z Krakowa.
Wyjadę na trochę, zaczerpnąć powietrza,
każda zmiana myślę,jest o niebo
lepsza.
Zamawiam pogodę,musi być bezwietrznie,
pakuję walizki, wyjeżdżam dziś jeszcze.
Nawet mam dość blisko, dwie godziny drogi,
Tatry widzę dobrze, prawie tuż za rogiem.
Gdyby ta wyprawa była karkołomna,
mogę bliżej jechać, tuż obok jest Łomna.
rozłożyste drzewo,domki niewysokie,
pachniały jaśminy i bez się rozrastał,
malwy różowiły w samym w środku miasta.
Od pewnego czasu krajobraz się zmienił,
drzewo nagle uschło,spokój diabli wzięli.
Domy nastawiali wysokie do nieba,
zasłoniły wszystko,jaśminów też nie ma.
Na całej ulicy urządzili parking,
ruch się duży zrobił i skończyły żarty.
A moja uliczka przecież zabytkowa,
gruchają gołębie w przelocie z Krakowa.
Wyjadę na trochę, zaczerpnąć powietrza,
każda zmiana myślę,jest o niebo
lepsza.
Zamawiam pogodę,musi być bezwietrznie,
pakuję walizki, wyjeżdżam dziś jeszcze.
Nawet mam dość blisko, dwie godziny drogi,
Tatry widzę dobrze, prawie tuż za rogiem.
Gdyby ta wyprawa była karkołomna,
mogę bliżej jechać, tuż obok jest Łomna.
To były czasy...
To były czasy, myśmy przetrwali,
chociaż panował wszędzie socjalizm.
Brak podstawowych dóbr nie przerażał,
uspokajała zamieszki władza.
Za chlebem stałam ze dwie godziny,
do dzisiaj czuję smak margaryny.
Bardzo lubiłam smalec z cebulką
i nic nie tyłam,byłam jak piórko.
Mogłeś mnie wtedy nosić na rękach,
bez przerwy mówić o moich wdziękach.
Słodycze były ciut podrabiane
i lody pyszne, babeczki z pianą.
Wieczorem grały cudnie cykady,
lecz ty wolałeś szachy,warcaby.
Zbierałeś czwórkę na wieczór w bridża,
mnie tam nie było,do dzisiaj mi żal.
Majdaniec, Stanek,różne gitary,
dzień umilały,gdzieś tam był Paryż,
Londyn i Egipt i Ameryka,
czasem ktoś cichcem tam się wymykał.
W lecie na niebie świeciło słonko,
pamiętam akcje-”walczmy ze stonką”.
W jesieni dymy wiły się smugą,
letnie miłości leczyłam długo.
Nadmorski piasek do dziś pamiętam,
i szczęście w oczach,powrót bez centa.
Co tam pieniądze,są i ich nie ma,
może nie wierzysz, czytałam Lema.
Do dziś wspominam te czasy z łezką,
miałam komplecik w kratkę niebieską
i dużo świetnych planów na życie,
część się spełniło we śnie, o świecie.
chociaż panował wszędzie socjalizm.
Brak podstawowych dóbr nie przerażał,
uspokajała zamieszki władza.
Za chlebem stałam ze dwie godziny,
do dzisiaj czuję smak margaryny.
Bardzo lubiłam smalec z cebulką
i nic nie tyłam,byłam jak piórko.
Mogłeś mnie wtedy nosić na rękach,
bez przerwy mówić o moich wdziękach.
Słodycze były ciut podrabiane
i lody pyszne, babeczki z pianą.
Wieczorem grały cudnie cykady,
lecz ty wolałeś szachy,warcaby.
Zbierałeś czwórkę na wieczór w bridża,
mnie tam nie było,do dzisiaj mi żal.
Majdaniec, Stanek,różne gitary,
dzień umilały,gdzieś tam był Paryż,
Londyn i Egipt i Ameryka,
czasem ktoś cichcem tam się wymykał.
W lecie na niebie świeciło słonko,
pamiętam akcje-”walczmy ze stonką”.
W jesieni dymy wiły się smugą,
letnie miłości leczyłam długo.
Nadmorski piasek do dziś pamiętam,
i szczęście w oczach,powrót bez centa.
Co tam pieniądze,są i ich nie ma,
może nie wierzysz, czytałam Lema.
Do dziś wspominam te czasy z łezką,
miałam komplecik w kratkę niebieską
i dużo świetnych planów na życie,
część się spełniło we śnie, o świecie.
piątek, 10 maja 2013
Wiosenne porządki
Odstąpiłam już ogród,
nawet nie mam grządki,
skupię się więc na domu,
i zrobię porządki.
Może zmienię ubrania,
kupię to i owo,
szare zmienię na barwne,
no, nie na różowo.
Jakieś buty,torebkę,
kolczyki z koralem,
na wiosnę to konieczne,
sam wiesz doskonale.
Jakąś bluzkę i kostium,
parasol składany,
ten w kratkę zgubiłam,
aa, był zresztą tani.
Zmienię w kuchni firanki
i lampę nad stołem,
że szastam pieniędzmi,
bądź co bądź są moje.
Ciągle muszę coś zmieniać,
zgodnie z rytmem roku,
a tak szczerze, to marzę,
by mieć własny pokój.
nawet nie mam grządki,
skupię się więc na domu,
i zrobię porządki.
Może zmienię ubrania,
kupię to i owo,
szare zmienię na barwne,
no, nie na różowo.
Jakieś buty,torebkę,
kolczyki z koralem,
na wiosnę to konieczne,
sam wiesz doskonale.
Jakąś bluzkę i kostium,
parasol składany,
ten w kratkę zgubiłam,
aa, był zresztą tani.
Zmienię w kuchni firanki
i lampę nad stołem,
że szastam pieniędzmi,
bądź co bądź są moje.
Ciągle muszę coś zmieniać,
zgodnie z rytmem roku,
a tak szczerze, to marzę,
by mieć własny pokój.
niedziela, 5 maja 2013
Na dobranoc /dla Gabrysi/
Zaraz wezmę cię na kolanka
i opowiem przepiękne baśnie,
może znasz już niektóre z książek,
mam nadzieję,że w końcu zaśniesz.
Wiesz, że wiosna już w pełnej krasie
i codziennie robi się milej,
a na sośnie tej co pod oknem,
dwa gołąbki gniazdko uwiły.
Zbudowały wygodny domek,
teraz siedzą pilnują jajek,
przeganiają burego kota,
co poczyna sobie zuchwale.
Możesz patrzeć na białe jajka,
z nich wyklują się młode ptaki,
a rodzice będą je uczyć
i oswajać z ogromnym światem.
Kiedy rano otworzysz oczy,
to posłuchaj jak dźwięczą trele,
o,już ziewasz,szybciutko kąpiel
i łóżeczko zaraz ci ścielę.
i opowiem przepiękne baśnie,
może znasz już niektóre z książek,
mam nadzieję,że w końcu zaśniesz.
Wiesz, że wiosna już w pełnej krasie
i codziennie robi się milej,
a na sośnie tej co pod oknem,
dwa gołąbki gniazdko uwiły.
Zbudowały wygodny domek,
teraz siedzą pilnują jajek,
przeganiają burego kota,
co poczyna sobie zuchwale.
Możesz patrzeć na białe jajka,
z nich wyklują się młode ptaki,
a rodzice będą je uczyć
i oswajać z ogromnym światem.
Kiedy rano otworzysz oczy,
to posłuchaj jak dźwięczą trele,
o,już ziewasz,szybciutko kąpiel
i łóżeczko zaraz ci ścielę.
sobota, 4 maja 2013
luki w pamięci
nie pamiętam czy był taki
co śniadanie dał do łóżka
nie owijał też w bawełnę
żadnej sprawy lecz wyłuszczał
co nie zżymał się nie pienił
chodził ze mną nie na skróty
a jedzenie pierwszy zjadał
sprawdzał przy tym czy zepsute
nie nalegał nie piętnował
oczekiwań nie miał żadnych
nienawidził zwierząt w cyrku
tych co księżyc nam ukradli
wstawał zawsze prawą nogą
głos miał czysty już od rana
nie przepuszczał kasy lekko
czasem mówił mi kochana
muszę dobrze się namyśleć
czy takiego pana znałam
pewnie kiedyś ale dawno
i dlatego zapomniałam
Gdzieś w górze,na pewnej chmurze,
siedzą nieziemscy anieli,
zajęci są całą dobę,
muszą pomnażać i dzielić.
Dodają też, odejmują,
rachmistrze u swego Szefa,
nikt nie wie, kogo wybiorą,
co dzisiaj może nas czekać.
Wzywają pilnie mailowo,
osoby młode i stare,
czasami kogoś w nagrodę,
innych potrosze za karę.
Decyzje są niezawisłe,
nikt nie ma niestety wpływu,
nie można niczym przekupić,
jedynie mógłby sam Pan Bóg.
Lecz Stwórca dość jest zajęty
sprawami z innej planety,
dlatego ludzie przychodzą,
odchodzą dokądś, niestety.
siedzą nieziemscy anieli,
zajęci są całą dobę,
muszą pomnażać i dzielić.
Dodają też, odejmują,
rachmistrze u swego Szefa,
nikt nie wie, kogo wybiorą,
co dzisiaj może nas czekać.
Wzywają pilnie mailowo,
osoby młode i stare,
czasami kogoś w nagrodę,
innych potrosze za karę.
Decyzje są niezawisłe,
nikt nie ma niestety wpływu,
nie można niczym przekupić,
jedynie mógłby sam Pan Bóg.
Lecz Stwórca dość jest zajęty
sprawami z innej planety,
dlatego ludzie przychodzą,
odchodzą dokądś, niestety.
Melancholia
Miewam dni kiedy tryskam energią,
jestem pełna pomysłów, zaradna,
mogę góry nad morze przenosić
i pustynię na miejsce mokradła.
Lecz bywają też dni całkiem inne,
kiedy nie mam zupełnie ochoty,
na rozmowy, wizyty, spotkania,
na zwyczajne damsko męskie ploty.
Jestem wtedy zupełnie kimś innym,
pokurczona, wyblakła i stara,
myśli moje skupione na śmierci,
mogę umrzeć, ot nawet i zaraz.
Wtedy kładę się zwykle na boku,
włączam cicho dyskretną muzykę
i myślami odpływam w niebyty,
mam nadzieję, że całkiem nie zniknę.
Nie nalegam, lecz możesz spróbować,
zadzwoń, obudź, obiecaj co zechcesz,
że nie możesz się obyć beze mnie
i tym razem nie umrę ci jeszcze.
jestem pełna pomysłów, zaradna,
mogę góry nad morze przenosić
i pustynię na miejsce mokradła.
Lecz bywają też dni całkiem inne,
kiedy nie mam zupełnie ochoty,
na rozmowy, wizyty, spotkania,
na zwyczajne damsko męskie ploty.
Jestem wtedy zupełnie kimś innym,
pokurczona, wyblakła i stara,
myśli moje skupione na śmierci,
mogę umrzeć, ot nawet i zaraz.
Wtedy kładę się zwykle na boku,
włączam cicho dyskretną muzykę
i myślami odpływam w niebyty,
mam nadzieję, że całkiem nie zniknę.
Nie nalegam, lecz możesz spróbować,
zadzwoń, obudź, obiecaj co zechcesz,
że nie możesz się obyć beze mnie
i tym razem nie umrę ci jeszcze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)