Nie jestem gotowa na lato,
bikini niestety nie dla mnie,
nie mogę nic na to poradzić,
że woda podnosi się w wannie.
To po co wymyślił ktoś lody
i piecze przepyszne ciasteczka,
byłabym o chlebie i wodzie,
a teraz jest do mnie „wycieczka”.
Jak patrzę na panie zbyt szczupłe,
to żal mi serdecznie się robi,
że przecież nie żyją w Afryce,
dokładnie nie w mieście Nairobi.
Kupują po listu sałaty,
pół pęczka szczypiorku zaledwie
i nie dziw, że tłuszcz im zanika,
a skóra na twarzy coś blednie.
Lecz kiedy pojawi się wietrzyk,
to siedzą zamknięte w mieszkaniu,
z obawy by podmuch nie porwał,
nie skłębił i rzucił w Poznaniu.
Uczciwość mi każe ujawnić ,
na pamięć znam wszystkie cud diety,
w teorii to jestem dość dobra,
w praktyce, nie powiem, niestety.
19 05 2013
Wyjęte wprost z życia Twoje wiersze. Można się utożsamiać :)
OdpowiedzUsuńMasz "Kupują po listu sałaty" a chciałaś pewnie powiedzieć - po listku.
Szkoda, że tak cicho na Twoim blogu :(
Pozdrawiam, jeszcze :)