To były czasy, myśmy przetrwali,
chociaż panował wszędzie socjalizm.
Brak podstawowych dóbr nie przerażał,
uspokajała zamieszki władza.
Za chlebem stałam ze dwie godziny,
do dzisiaj czuję smak margaryny.
Bardzo lubiłam smalec z cebulką
i nic nie tyłam,byłam jak piórko.
Mogłeś mnie wtedy nosić na rękach,
bez przerwy mówić o moich wdziękach.
Słodycze były ciut podrabiane
i lody pyszne, babeczki z pianą.
Wieczorem grały cudnie cykady,
lecz ty wolałeś szachy,warcaby.
Zbierałeś czwórkę na wieczór w bridża,
mnie tam nie było,do dzisiaj mi żal.
Majdaniec, Stanek,różne gitary,
dzień umilały,gdzieś tam był Paryż,
Londyn i Egipt i Ameryka,
czasem ktoś cichcem tam się wymykał.
W lecie na niebie świeciło słonko,
pamiętam akcje-”walczmy ze stonką”.
W jesieni dymy wiły się smugą,
letnie miłości leczyłam długo.
Nadmorski piasek do dziś pamiętam,
i szczęście w oczach,powrót bez centa.
Co tam pieniądze,są i ich nie ma,
może nie wierzysz, czytałam Lema.
Do dziś wspominam te czasy z łezką,
miałam komplecik w kratkę niebieską
i dużo świetnych planów na życie,
część się spełniło we śnie, o świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz