niedziela, 19 maja 2013

Bajka nie bajka

Był sobie dziad i baba,
jak to zwykle bywa.
On spokojny i cichy,
a ona swarliwa.

Wstawał wczesnym porankiem,
wychodził do pracy,
zostawiał żonkę śpiącą,
wracał na kolację.

Gdy zmęczony zasypiał
już przy drugim daniu,
to jej głowę wierciły,
myśli o kochaniu.

Nic dziwnego, że w końcu
pewnego poranka,
stwierdziła, muszę poznać
nowego kochanka.

Nie była atrakcyjna,
ot, tak w kwiecie wieku,
kurze łapki już miała,
piasek pod powieką.

Poświęcała się dzieciom,
już tak od poczęcia,
tylko to jej dawało,
odrobinę szczęścia.

Teraz dzieci wyrosły,
wyniosły się z domu,
czuła się niepotrzebna,
prawie już nikomu.

Otworzyła Internet,
dział „dobrana para”,
szukała gorączkowo-
„oferty od zaraz”.

Pomyślała przez chwilę,
który odpowiedni,
musiałby być przystojny,
wrażliwy, nie biedny.

Przeglądała, dumała
i kręciła nosem,
żaden jej nie pasował,
ten brzydki, ten bosy.

Tamten stary dziadyga,
pewnie ma rupturę,
i serce nadwątlone,
nie wyjdzie pod górę.

Ten znów dla niej za młody,
o życiu nic nie wie,
rzuci jak nic po roku,
marzenia pogrzebie.

Cały dzień jej tak zeszedł
na szukaniu gacha,
a na końcu stwierdziła-
kocham swego Stacha.

Już znam jego zalety
braki i przywary,
lepszy wróbel co w garści,
nawet jeśli stary.

Odtąd była dlań miła,
cieplutka jak lato,
żyli długo, szczęśliwie,
wbrew wszelkim schematom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz