Zamiast nieba mam sufit nad sobą,
co nie daje spojrzeć mi w gwiazdy,
a pamiętam noce pod namiotem,
dość już dawno to było, nieważne...
Zamiast pieca mam kaloryfery,
nie czas jednak by wylewać żale,
nie pogłaszczę już cieplutkich kafli,
co najwyżej okryję się szalem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz